Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odpowiedź na oczywiste pytanie o najważniejsze wydarzenia 2010 r. zależy od tego, co dla kogo jest ważne. Jest tradycja, że na przedświątecznym spotkaniu z Kurią Rzymską swojego podsumowania dokonuje Papież. Benedykt XVI pozostał jej wierny. Mówił oczywiście o wydarzeniach najważniejszych dla Kościoła. Usłyszeliśmy głos człowieka udręczonego. Nawiązując do tego, że ten rok był ogłoszony "Rokiem Kapłańskim", wyznawał: "Tym bardziej byliśmy zszokowani, gdy właśnie w tym roku, w wymiarze dla nas niewyobrażalnym dowiedzieliśmy się o nadużyciach wobec nieletnich, popełnionych przez kapłanów, którzy wypaczyli sakrament w jego przeciwieństwo: pod płaszczykiem sacrum głęboko raniąc osobę ludzką w jej dzieciństwie i wyrządzając jej szkodę na całe życie".
Przytaczając dramatyczną wizję św. Hildegardy z Bingen mówił o Kościele - pięknej kobiecie, ubranej w łachmany, pokrytej brudem od czubka głowy po ubłocone obuwie, wołającej do nieba o ratunek. Ten brud i poniżenie to postępki księży. Papież wobec świata (przemówienie jest dostępne dla wszystkich) mówił: "Musimy pytać, co błędnego było w naszym przepowiadaniu, w całym sposobie kształtowania życia chrześcijańskiego, że coś takiego mogło się wydarzyć. Musimy znaleźć nową stanowczość w wierze i dobru. Musimy być zdolni do pokuty. Musimy uczynić wszystko, co możliwe, w przygotowaniu do kapłaństwa, aby coś takiego nie mogło się już wydarzyć (...) musimy przyjąć to upokorzenie jako wezwanie do prawdy i powołanie do odnowienia wewnętrznego (...) i pytać, co robić, by naprawić - na ile to możliwe - popełnione niesprawiedliwości". Polecam tę lekturę tym, którzy zarzucają Papieżowi zamiatanie niewygodnych problemów pod dywan.
Dwa inne wydarzenia wskazane jako najważniejsze to Zgromadzenia Specjalnego Synodu Biskupów dla Bliskiego Wschodu i papieska wizyta w Zjednoczonym Królestwie. Nie miejsce tu na rozwijanie tych wątków. Wszystkie omówione przez Papieża wydarzenia - o ile dobrze zrozumiałem - traktuje on jako elementy, może nawet etapy, właściwego określenia miejsca Kościoła (chrześcijaństwa, wiary) w świecie takim, jaki dzisiaj mamy.
W Polsce - patrząc w podobnej perspektywie - takim wydarzeniem (ciągiem wydarzeń) były dla Kościoła perypetie krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Późniejsza erupcja antyklerykalnych emocji, i reakcja na nie, uświadomiły nam ostrość problemu, który zaprząta Benedykta XVI. Dobrze podsumowuje to list o. Ludwika Wiśniewskiego. Wyartykułował w nim to, co większość ludzi związanych, a także niezwiązanych z Kościołem, czuje i czym się niepokoi. Reakcja Księdza Prymasa (problemy istnieją, należy o nich myśleć, rozmawiać i je rozwiązywać) wydaje się wskazywać na to, że w nadchodzącym roku sprawy pójdą ku lepszemu.
Co zaś do nadchodzącego roku, to - pro domo sua - dla mnie będzie to rok ważny, bowiem z woli Kościoła (ściślej: mojego zakonu) mam opuścić w marcu fotel redaktora naczelnego "TP". Przejęcie kierownictwa Redakcji przez kolejne pokolenie jest rzeczą naturalną i potrzebną: moim następcą będzie dotychczasowy zastępca, Piotr Mucharski, związany z "Tygodnikiem" od ponad 20 lat (naszą rozmowę można znaleźć w środku numeru). Na uroczystsze pożegnanie przyjdzie jeszcze czas, zresztą nie będzie to odejście z "Tygodnika", bo z pismem mam zamiar ściśle współpracować.
Na przyszłość "TP" z nowym Naczelnym, ze świetnym zespołem redakcyjnym i wydawniczym, patrzę spokojnie i z nadzieją. Na nadchodzący rok zresztą też. Wierzę, że minione doświadczenia dobrze zaowocują w roku 2011, quod felix, faustum fortunatumque sit.