Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie chcę udawać filozofa ani tym bardziej poprawiać filozofów, ale od dawna mnie korci, by do opisanych przez Gabriela Marcela kategorii: être (być) i avoir (mieć, posiadać) dodać jeszcze jedną: apparaître (ukazywać się, objawiać się, pojawiać się, odsłaniać się, zdawać się, wydawać się). Te myśli odżyły we mnie przy lekturze artykułu Eweliny Burdy („Ciało idealne na lato”). Pokazuje on, jak ogromny, bardziej lub mniej uświadomiony wpływ na nasze myślenie o sobie i nasze zachowanie ma pytanie właśnie o apparaître, o to, jak wypadnę, jak jestem postrzegany, co o mnie myślą inni, kim się im wydaję.
Często dziś zwraca się uwagę na „język ciała”. Słusznie, bo rzeczywiście naszym wyglądem, gestami, minami, reakcjami komunikujemy siebie, przekazujemy informacje o sobie. Na tym opiera się kulturalny kod relacji międzyludzkich. Weźmy choćby ubranie: idąc na audiencję do głowy państwa czy do innej szanowanej osobistości, nie ubieramy się w dżinsy, sandały i podkoszulek. To byłoby oznaką lekceważenia. Dlatego dziwi nas ksiądz, który (nie będąc karmelitą bosym) odprawia mszę św. – zbliża się do tajemnic Boga – w sandałach. Co do reszty stroju, to na szczęście, dla uniknięcia niewczesnych pomysłów, wymyślono szaty liturgiczne. W sądzie osoby urzędowe występują w togach. Wojskowi – w mundurach i tak dalej. Przecież i przez strój coś komunikujemy.
TEMAT TYGODNIKA
Ewelina Burda: Ciało idealne na lato>>>
Jeszcze więcej komunikujemy swoją twarzą. Podobno Krzysztof Kieślowski mówił, że po czterdziestce człowiek odpowiada za swoją twarz. Oczywiście, nie chodzi o żaden make up. To można stosować, jak Tomasz Machciński, do zdjęć („Tysiące twarzy, setki miraży”) lub jako artysta, wychodząc na scenę. Kieślowski miał na myśli proces stopniowego zapisywania się na twarzy naszej historii. Chyba wszyscy się zgodzimy, że bywają twarze, które są piękne, choć ich piękno niekoniecznie odpowiada kanonom piękna. I odwrotnie.
„Język ciała” w zasadzie nie nadaje się do kłamania. Można oczywiście grać, udawać, można się maskować, ale jak długo? Spotkałem ludzi, którzy mogliby mieć pretensję do losu z powodu wyglądu, np. jakiejś niepełnosprawności, a którzy doskonale funkcjonują. W kontakcie z nimi po prostu się o tych ich niepełnosprawnościach szybko zapomina. Świetnie sobie radzą w społeczeństwie, a przy tym, przynajmniej ci moi znajomi, robią wiele dobrego dla innych. Twierdzą, że taki stosunek do siebie i do życia zawdzięczają lekarzom, których spotkali w młodości. Oni nauczyli ich akceptacji siebie. A więc tego można się nauczyć…
Są ludzie, którzy się zamartwiają swoim apparaître właściwie bez powodu. Może oni, po lekturze Tematu Tygodnika z tego numeru, zrozumieją, że w naturze „idealny” wygląd nie istnieje, a wzorce ideału się zmieniają. Znajoma, z którą o tym rozmawiałem, słusznie zauważyła, że mamę z dziećmi na plaży bardziej absorbuje czuwanie nad tym, żeby Kasia nie jadła piasku, a Kleofas nie bił Kasi łopatką po głowie, niż to, czy coś jej wystaje albo niedostaje. Po prostu ma głowę zajętą czym innym niż sobą. Znamy mnóstwo anegdot o wielkich uczonych-abnegatach, którzy np. wychodzili z domu w każdej skarpetce z innej pary lub o innych ich garderobianych zaniedbaniach. Zaprzątnięci wielkimi sprawami nie zwracali uwagi na takie drobiazgi. Kłopot się zaczyna wtedy, gdy w głowie dominuje to jedno pytanie o apparaître: jak wypadnę?
Problemy z aparycją to nie tylko lato i plaża. Tam się one ujawniają w całej krasie. Jednak stanięcie w prawdzie przed samym sobą wobec skutków długotrwałego nieumiarkowania w jedzeniu i piciu może się okazać punktem zwrotnym i na zawsze zmobilizować do bardziej ascetycznego sposobu życia. Bo droga od apparaître do être też czasem jest możliwa.©