Mroźny poranek

Powinienem coś napisać o zarazie. Tak mi się wydaje. Takie są obowiązki felietonisty. Ale jest piąta i zaczyna świtać.

17.03.2020

Czyta się kilka minut

Złoty księżyc w pełni powoli zbliża się do czarnej grani, a na wschodzie niebo już lekko jaśnieje. Drzewa rzucają czarne cienie. Z komina unosi się dym i miesza się z księżycowym blaskiem. Powinienem pisać o tym, że niedługo dym będzie zakazany. Ostatnio byli Niemcy i dziwili się, że można u nas palić ogniska, bo akurat paliłem. U nich już nie można. U nas w miastach też chyba już nie można, bo przychodzi straż miejska i każe gasić. No więc z jednej strony cywilizacyjna troska o przetrwanie, a z drugiej strony zaraza jak w dawnych czasach: kwarantanny, panika, ludzie w maskach, kordony sanitarne, ludzie uwięzieni w dobrowolnych aresztach domowych, podejrzliwość wobec obcych. Kto wie, czy nie będzie pogromów jak wobec Żydów w średniowieczu, gdy oskarżano ich o zatruwanie studni. Globalny wylękniony lud wsłuchany w sieciowe pogłoski o apokalipsie. Tylko patrzeć, jak znajdzie się jakiś kozioł ofiarny. Na przykład uchodźcy. To oni przecież roznoszą mikroby. Aż dziw, że na razie nikt nie przypomniał tej błyskotliwej myśli sprzed paru lat. Widać jeszcze nie pora.

Wychodzi na to, że wirus nadąża za globalną cywilizacją. Pierwsza zaraza epoki informatycznej. Rozprzestrzenia się jak wieści w sieci. Dociera wszędzie. Nie zna granic. Można odnieść wrażenie, że wykorzystuje w jakiś przewrotny i symbiotyczny sposób sieć WWW. Że jesteśmy nim zarażeni, zanim przeniknie do naszego krwiobiegu. I że nas łączy niczym biologiczny Google. A nawet mocniej.

Zaraza zarazą, ale za oknem coraz jaśniej. W nocy był przymrozek i trawiaste wzgórze całe jest siwe. Mareszka pięknie ciemnieje, a nad Uhercem podnosi się złoty blask. W ciszy poranka rozlega się ptasi skwir. Mam wrażenie, że w tym roku wcześniej niż zwykle. Że wszystko ostatnio idzie szybciej. Zaraza, wieści i wiosna. Sikorki ubogie w swoich mnisich strojach uwijają się wśród gałęzi modrzewia. Czasami z twardym furkotem przelatuje dzięcioł. Śniegu prawie już nie ma. Trochę jeszcze zalega po północnej stronie domu. Nie słyszałem jeszcze żurawi w tym roku, ale pewnie niedługo nadlecą z południa. Trzy sarny, które od kilku lat mieszkają w niedalekim parowie, zjawiają się tuż za płotem. Można podejść na dziesięć kroków i gdy się stoi nieruchomo, nie uciekają. Niewykluczone, że to już kolejne pokolenie. Coraz mniej lękliwe, coraz bardziej ciekawskie. Z mroku obórki snuje się smolisty zapach owiec i woń siana. Słychać monotonne chrumkanie. Opisuję te drobne, dyskretne zdarzenia i obrazy, i próbuję przyzwyczaić się do myśli, że nadciągająca zaraza też należy do tego świata.

No ale człowiek nie samą zarazą żyje, więc pora się zabrać do roboty. Taki mroźny poranek jest w sam raz, by posprzątać po psach. Trzy psy to jednak jest pewien przerób materii. A dziś akurat materia jest zgrabnie zmarznięta i przypomina próbki nieznanych minerałów.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2020