Moment chopinowski

Hipoteza zakłada, że pięć lat to czas wystarczający, by pojawiły się talenty zdolne udźwignąć cały bagaż oczekiwań, obciążający tytuł laureata (a tym bardziej zwycięzcy).

05.10.2015

Czyta się kilka minut

Jakub Puchalski /
Jakub Puchalski /

Po upływie więc kolejnych pięciu lat, 3 października w sali Filharmonii Narodowej w Warszawie rozpoczęły się przesłuchania XVII Konkursu Chopinowskiego. W pierwszym etapie (już po wstępnych eliminacjach) bierze udział 78 pianistów.

Wyjątkowość Konkursu Chopinowskiego, który ma się świetnie już blisko 90 lat (dokładnie od 1927 r.), bierze się z monotematyczności: skupienia na jednym tylko kompozytorze. A może siłą napędową jest raczej napięcie paradoksu? Bogactwo muzyki Chopina jest tak wielkie, że nie nuży ona nawet przy słuchaniu wielu kreacji tego samego utworu, pozwalając zarazem na bardzo zróżnicowane interpretacje. Możemy też sięgnąć głębiej: ironią jest, że w tym jednym z najważniejszych turniejów artystycznych oręż stanowią najbardziej subtelne utwory, jakie kiedykolwiek narodziły się w ludzkim umyśle, z założenia przeznaczone do obcowania intymnego, w salonie, w domu. Tego rozdźwięku jednak nie musimy się obawiać – i to nie tylko dlatego, że żywot dzieła nie jest uzależniony od postawy twórcy.

W trakcie słuchania konkursowych wykonań nadchodzi bowiem – prawie zawsze w końcu nadchodzi – moment, w którym wątpliwości znikają. Ktoś gra: muzyka odrywa sięod martwych, drukowanych nut, tak starannie odczytywanych przez większość pianistów, unosi się ponad instrumentem i zaczyna żyć własnym życiem, oddychać wewnętrzną logiką, właściwą dla siebie melodyką, harmonią, ruchem. Każdy element wskakuje nagle na idealnie pasujące miejsce i nabiera znaczenia. To właśnie dla takiej chwili warto śledzić wszystkie inne zmagania – by trafić na występ, w którym zmagań już się nie czuje. A Konkurs jest „dobry” nie wówczas, gdy pianista dający nam te wrażenia osiąga wysokie miejsce w finale (wiemy, że niekoniecznie tak jest – i zdaje się to nieuniknione), lecz gdy takich momentów jest jak najwięcej. W tym roku – pisząc z perspektywy początku rywalizacji – można chyba powiedzieć, że mamy szczęście. Jest czego słuchać. Oby było także na kolejnych etapach, aż po finał (18-20 października). A przede wszystkim – już poza sceną Konkursu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1973. Jest krytykiem i publicystą muzycznym, historykiem kultury, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz Polskiego Radia Chopin, członkiem jury International Classical Music Awards. Wykłada przedmioty związane z historią i recepcją muzyki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2015