Moje (przedwczesne) rozczarowanie

Oczekiwałem, pewnie nie tylko ja, że Episkopat ogłosi wskazówki, jak postępować w przypadkach rozwiedzionych żyjących w nowym związku, skoro w posynodalnej adhortacji „Amoris laetitia” sam papież zajął się sprawą takich osób.

18.06.2018

Czyta się kilka minut

Ks. Adam Boniecki. Fot. Maciej Zienkiewicz dla „Tygodnika Powszechnego”  / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
Ks. Adam Boniecki. Fot. Maciej Zienkiewicz dla „Tygodnika Powszechnego” / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

W rozdziale ósmym podniósł znane każdemu spowiednikowi pytanie o człowieka, który znajdując się w sytuacji z kanonicznego punkt widzenia nieprawidłowej, „obiektywnie w sytuacji grzechu (...) może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także wzrastać w życiu łaski i miłości”. Pomoc Kościoła jest w takich sytuacjach szczególnie potrzebna. Choć już sam tekst adhortacji jest jasny, papież, by uniknąć nieporozumień, dodał słynny odnośnik 151: „W pewnych przypadkach mogłaby to być także pomoc sakramentalna”, ponieważ „Eucharystia nie jest nagrodą dla doskonałych, lecz szlachetnym lekarstwem i pokarmem dla słabych”.

Żyłem nadzieją, że wreszcie nie będę musiał ludziom uwikłanym w sytuacje odgradzające ich od Eucharystii mówić (w imieniu Kościoła) tego, co było przez nich odbierane jako stwierdzanie, że sytuacja jest bez wyjścia. Wobec Boga nie ma sytuacji bez wyjścia. Oczywiście, wyjściem było życie „jak brat z siostrą”, często postrzegane jako ponad siły i ryzykowne dla związku. Powrót do sakramentalnego partnera/partnerki, zostawienie nowej rodziny jawiło się jako oczywiste zło i coś niemożliwego, zwłaszcza jeśli tamci też założyli nowe rodziny. A wobec Boga nie ma sytuacji bez wyjścia. Odpowiedzią na to było (jest) odwołanie się do „krzyża na każdy dzień”, jeśli ktoś chce iść za Nim.

Czasem czułem się jak – używając słów papieża – „kontroler łaski”. To duszpasterskie doświadczenie podsunęło Franciszkowi słowa o „zimnej moralności przy biurku w traktowaniu kwestii najbardziej delikatnych”, której przeciwstawił „rozeznanie duszpasterskie pełne miłości miłosiernej, która zawsze gotowa jest zrozumieć, przebaczyć, towarzyszyć, czekać, a przede wszystkim włączyć”.

Spodziewałem się więc, że „Wytyczne” będą zawierały wskazania, jak mam postępować z kimś, kto będzie szukał pomocy w „rozeznaniu”. Jak to sobie wyobrażałem? Uznana przez papieża za wzorową instrukcja biskupów Argentyny daje pewne wyobrażenie o trudnym i odpowiedzialnym zadaniu, które spada na mających towarzyszyć w dziele rozeznania duszpasterzy: „Należy unikać traktowania tej możliwości jako bezwarunkowego dopuszczenia do sakramentów, tak jakby każda sytuacja je usprawiedliwiała” – napisali biskupi, podkreślając, że „rozeznawanie dokonuje rozróżnienia każdego przypadku z osobna”. Zalecili też szczególną uwagę tam, gdzie chodzi o postępowanie wobec dzieci i opuszczonego współmałżonka. „Gdy doszło tu do niesprawiedliwości, która nie została naprawiona, dopuszczenie do sakramentów byłoby „szczególnie gorszące«”.

Papież mówi o czterech etapach drogi do sakramentów ludzi żyjących w nowych związkach: przyjąć, towarzyszyć, rozeznawać i integrować. „Wytyczne” temu ostatniemu poświęciły niewiele miejsca (pisze o nich także Artur Sporniak w dziale Wiara).

Biskupi, znając swój Kościół, nie chcieli sprawy puścić na żywioł i ryzykować, że jeden trafi na księdza legalistę-rygorystę, a drugi na dobrotliwego dyletanta. Poszukujących pomocy w rozeznaniu będzie wiele, a sprawa każdego musi być rozeznawana osobno i nie na jednym czy dwóch spotkaniach. Domyślam się, że biskupi chcą przygotować „infrastrukturę”: przygotować do tego zadania księży i zasady postępowania, które nie mogą się ograniczać do wypełnienia ankiety. Moje rozczarowanie znikło przy zakończeniu „Wytycznych”. Czytam, że postanowiono opracować nowe „Dyrektorium Duszpasterstwa Rodzin”. „W oparciu o nie można będzie przygotować diecezjalne, względnie metropolitalne instrukcje wykonawcze oraz powołać do życia ośrodki służby małżeństwu i rodzinie. Równocześnie należy wypracować program i określić kształt przygotowania księży do podejmowania drogi towarzyszenia wiernym i rozeznawania ich konkretnych sytuacji”. A dalej zdanie, które brzmi jak wyznanie win: „potrzebujemy ćwiczyć się w umiejętności słuchania”.©℗

Czytaj także: Artur Sporniak "Za kurtyną" - jak Episkopat dyskutował o "Amoris Laetitia"

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2018