Mocarstwo bez przyjaciół

Coraz częściej Chiny są postrzegane jako zagrożenie już nie tylko gospodarcze, ale również dla ładu światowego i wartości uznawanych za uniwersalne.

28.12.2020

Czyta się kilka minut

Chińscy dziennikarze, uczestnicy zorganizowanej przez rząd wycieczki, pod Wieżą Żółtego Żurawia w Wuhan – mieście, gdzie zaczęła się epidemia koronawirusa. 3 września 2020 r. / ALY SONG / REUTERS / FORUM
Chińscy dziennikarze, uczestnicy zorganizowanej przez rząd wycieczki, pod Wieżą Żółtego Żurawia w Wuhan – mieście, gdzie zaczęła się epidemia koronawirusa. 3 września 2020 r. / ALY SONG / REUTERS / FORUM

Sześćset milionów wycieczek po kraju odbyli chińscy turyści na początku października 2020 r., w czasie dni wolnych od pracy z okazji kolejnej rocznicy powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Plebiscyt najpopularniejszych atrakcji do odwiedzenia wygrała Wieża Żółtego Żurawia z Wuhan – miasta, gdzie zaczęła się epidemia koronawirusa. Wysoko plasują się też miejscowości związane z początkami ruchu komunistycznego pod wodzą Mao Tse-tunga. Popularność tych lokalizacji, promowanych przez władze, nabiera dziś dodatkowego znaczenia.

Pomijając drakońskie metody, Chiny uporały się bowiem z wirusem dużo lepiej niż Zachód, podobnie jak z tąpnięciem gospodarczym na początku 2020 r. Sukcesy te prezentuje się oficjalnie jako dowód wyższości chińskiego modelu komunizmu, którego ojcowie założyciele musieli na początku swej drogi zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Taka wytrwałość jest dziś – zdaniem władz – znowu Chińczykom potrzebna, ponieważ za granicą wielu źle życzy ojczyźnie. Przewodniczący Xi Jinping strategię na nowe czasy określa jako „podwójny obieg”, co oznaczać ma wykorzystanie głównie zasobów wewnętrznych do rozwoju kraju i uniezależnienie się od koniunktury międzynarodowej.

Tak się bowiem składa, że kraj, który chciałby być wzorem dla innych, ma zaskakująco niewielu przyjaciół. Wskaźniki sympatii dla Chin są dziś rekordowo niskie niemal na całym Zachodzie. Trudno mówić też o kordialnych relacjach Pekinu z większością azjatyckich sąsiadów.

Masą krytyczną, zmieniającą postrzeganie Państwa Środka, stała się wojna handlowa narzucona temu krajowi przez USA, która wymusiła pozycjonowanie się innych państw po jednej ze stron konfliktu. Równocześnie kumulacji uległo dużo czynników, które utrwaliły skazę na wizerunku Chin: ich panoszenie się po Morzu Południowochińskim, groźby wobec Tajwanu, brutalne traktowanie ludności islamskiej Sinciangu, duszenie autonomii Hongkongu, ukrywanie epidemii i brudne praktyki biznesowe. Coraz częściej Chiny są postrzegane jako zagrożenie już nie tylko gospodarcze, ale również dla ładu światowego i wartości uznawanych dotąd za uniwersalne.

Czy prezydentura Joego Bidena wprowadzi nową dynamikę do relacji Zachodu z Chinami? Poprawa stosunków USA z Europą umożliwi zapewne lepszą koordynację polityki państw zachodnich wobec Chin. Zmienić się też powinna, na bardziej stonowaną, retoryka amerykańskiej dyplomacji. Warto jednak pamiętać, że to Biden w trakcie kampanii nazwał przewodniczącego Xi „bandytą” (ang. thug) i zapowiedział inwestowanie „jak diabli” wewnątrz USA. Również sankcje spowodowane sytuacją w Hongkongu przechodziły przez Kongres w Waszyngtonie niemal jednogłośnie, co dziś jest rzadkie. Z drugiej strony wpływowe środowiska amerykańskiego biznesu wciąż chcą robić interesy z Pekinem i będą teraz lobbować u Bidena za nowym otwarciem we wzajemnych stosunkach.

Na przeszkodzie temu stanąć może „wilcza dyplomacja”, coraz częściej stosowana przez Chiny. Boleśnie doświadcza jej akurat Australia: Pekin blokuje import żywności i węgla z tego kraju. Za co ta kara? Za to, że Canberra wycofała się z systemu 5G firmy Huawei, a także zażądała (poprzez WHO) wyjaśnienia początków epidemii i ograniczyła u siebie chińską infiltrację. Tak samo postępują USA czy Wielka Brytania, ale Australia jest słabsza i zależna gospodarczo od Chin.

W ramach spontanicznej akcji konsumenci na świecie kupują dziś „wino wolności” z Australii, obłożone przez Pekin zaporowymi cłami. Na skoordynowaną presję wobec Chin, wykraczającą poza partykularne interesy poszczególnych państw, przyjdzie jeszcze poczekać. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Specjalizuje się w tematyce Azji Południowo-Wschodniej, mieszka po części w Japonii, a po części w Polsce. Stale współpracuje z „Tygodnikiem”. W 2014 r. wydał książkę „Słońce jeszcze nie wzeszło. Tsunami. Fukushima”. Kolejna jego książka „Hongkong. Powiedz,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2021