MNIEJSZOŚCI: autobus na pielgrzymkę

Jak wygląda sytuacja mniejszości narodowych w polskim Kościele? Czy spory o Msze i świątynie należą już do przeszłości?.

22.05.2006

Czyta się kilka minut

- Dzisiaj odbieram karty wstępu na papieską Mszę św. Nie wiem, ile dostanę, ale pewnie dla wszystkich i tak nie starczy - martwił się w połowie maja ks. Edward Osiecki, duszpasterz warszawskich Wietnamczyków. Wspominał, jak podczas ostatniej wizyty Jana Pawła II w Krakowie "jego" Wietnamczycy mieli swoją reprezentację podczas procesji z darami na Błoniach. Papieżowi podarowali obraz Matki Bożej z La Vang, bo, jak tłumaczy ks. Osiecki, są tak samo maryjni jak Polacy.

Na spotkania z Benedyktem XVI w Polsce ściągną tłumy wiernych. Ilu z nich nie będzie Polakami? Ilu będzie innego niż łaciński obrządku? Według rocznika statystycznego w 2004 r. Kościół katolicki w Polsce liczył ponad 34,5 mln wiernych.

Z tego zdecydowana większość to katolicy obrządku łacińskiego - ponad 34,2 mln. Są jednak jeszcze grekokatolicy - 53 tys. (nieoficjalnie mówi się o ponad stu tysiącach), wierni Kościoła Ormiańskiego - 5 tys. oraz Neounickiego - 195 osób.

Zaś wśród dominujących 34 milionów są Niemcy, Słowacy, Litwini. Tu oficjalnych statystyk nikt nie prowadzi, jednak wiadomo, że wśród tych właśnie mniejszości narodowych przeważa katolicyzm. Parafie są mieszane i np. wyjazd na Mszę papieską proboszcz organizuje dla całej wspólnoty. - Wielu Słowaków wybiera się na Mszę do Krakowa, ale nie jako Słowacy, tylko jako parafianie z danej miejscowości - mówi Jan Spernoga, redaktor naczelny pisma "Život" wydawanego przez Towarzystwo Słowaków w Polsce.

Tych jest według niego ok. 10 tysięcy, choć w spisie ludności przeprowadzonym w 2002 r. zadeklarowało się jedynie 2 tysiące. Słowacy jednak protestowali - podobnie jak inne mniejszości - że wyniki nie są wiarygodne. Opowiadali, że bywało, iż rachmistrze wypełniali formularze ołówkiem czy nalegali na podanie narodowości polskiej.

Według tamtego spisu największą w Polsce mniejszością narodową są oficjalnie za narodowość nieuznawani Ślązacy (ponad 173 tys.) oraz Niemcy (prawie 153 tys.). Mniejszość niemiecka żyje głównie na Opolszczyźnie. Jej przedstawiciele pojadą na Mszę papieską do Częstochowy. Nie prowadzą specjalnych przygotowań w związku z wizytą Papieża-Niemca.

- Przecież Papież przyjeżdża do wszystkich - podkreśla ks. Wolfgang Globisch z referatu duszpasterstwa mniejszości narodowych w diecezji opolskiej.

Z przygranicznych Sejn na Mszę w Krakowie wybiera się garstka dziesięciu wiernych. - Droga bardzo daleka, ale w Krakowie mają więcej osób wpuścić, do Warszawy zaproszeń jest bardzo mało - mówi proboszcz ks. Kazimierz Gacki. Wśród 8 tys. jego parafian co czwarty to Litwin. W pobliskim Puńsku proporcje są odwrotne.

- Trudno to jednak dokładnie określić, bo czasem w jednej rodzinie się zdarza, że jeden z braci czuje się Polakiem, a drugi to zdeklarowany Litwin - tłumaczy proboszcz i podkreśla, że polsko-litewska współpraca w parafii układa się bardzo dobrze. Jeśli są spory, to o drobiazgi: np. o której godzinie ma być odprawiana Msza po polsku, a o której po litewsku.

Oszacowanie liczby Wietnamczyków jest problemem - większość z nich nie ma prawa pobytu i nie jest nigdzie zameldowana. Nieoficjalnie mówi się o ok. 40 tys., z czego kilkanaście tysięcy mieszka w Warszawie. Wietnamskich katolików jest zaledwie 350, ale ks. Osiecki podkreśla, że są to osoby bardzo głęboko wierzące i zarazem bardzo dynamiczne, które starają się uczestniczyć w życiu swojej polskiej parafii. Parafii wietnamskiej bowiem nie ma - raz w miesiącu jest za to w Warszawie odprawiana Msza w języku wietnamskim.

Ks. Osiecki na warszawskich Wietnamczyków trafił po tym, jak w połowie lat 90. wrócił z misji w Papui-Nowej Gwinei: - Do kościoła wszedł Wietnamczyk i próbował się wyspowiadać. Nie mówił jednak po polsku, a ja nie znałem wietnamskiego - opowiada. - W końcu daliśmy sobie radę i na migi.

Teraz wielu Wietnamczyków mówi po polsku bez problemu, ich dzieci chodzą do polskich szkół i przedszkoli. Częste są też wśród nich powołania, ale zwykle nie mogą oni wstąpić do seminarium, bo brakuje im dokumentów. Ocenia się, że 70 proc. mieszkających w Warszawie Wietnamczyków ciągle nie może zalegalizować pobytu.

Wielu parafian greckokatolickiego kapłana Juliusza Krawieckiego to Ukraińcy przymusowo przesiedleni w ramach akcji "Wisła" - pochodzą z okolic Komańczy, Leska, Sanoka. Teraz mieszkają w Bartoszycach (pod granicą z Kaliningradem). Ks. Krawiecki: - Wszyscy tu współpracujemy, a władze miasta w równy sposób traktują wszystkie wyznania i narodowości - mówi. W miejscowości jest kilka parafii rzymskokatolickich i jedna greckokatolicka, jest kościół baptystów i ewangelicko-augsburski, są Polacy, Ukraińcy i Niemcy. - Dużo rzeczy robimy razem - mówi ks. Krawiecki - Na przykład przed Bożym Narodzeniem organizowaliśmy Wigilię Słowa. Spotkali się ludzie wszystkich wyznań. Śpiewaliśmy kolędy, opowiadaliśmy o zwyczajach, każdy przyniósł tradycyjną potrawę.

Jak mówi, to właśnie przez takie kontakty ludzie uczą się, na czym polega powszechność Kościoła. - Tutaj wszyscy wiedzą, że grekokatolik to też katolik. Często księża zapraszają mnie do pomocy np. w czasie spowiedzi rekolekcyjnej - mówi ks. Krawiecki. - Bywa, że u mnie ktoś chętniej się spowiada, bo jestem żonaty, więc sądzi, że lepiej rozumiem niektóre problemy.

W Bartoszycach, gdzie niemal wszyscy mieszkańcy przybyli po II wojnie, współistnienie wyznań i narodowości wydaje się prostsze niż na południu Polski, gdzie cieniem na stosunkach katolików rzymskich i greckich nadal kładzie się historia. Nie dochodzi już do takich sporów, jak przy okazji przekazania grekokatolikom w 1991 r. pojezuickiego kościoła w Przemyślu, ale pewne napięcia, głównie dotyczące zwrotu majątku Kościołowi greckokatolickiemu, nadal się utrzymują.

Tymczasem grecko- i rzymskokatolicka młodzież z Bartoszyc pojedzie na spotkanie z Benedyktem XVI jednym autobusem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2006