Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To jeden z najmłodszych opatów w prawie tysiącletniej historii tego klasztoru (i najmłodszy od zakończenia II wojny światowej). Opactwo benedyktynów w Tyńcu jest najstarszym istniejącym klasztorem w Polsce. To tutaj opracowano posoborowy Mszał Rzymski i inne księgi liturgiczne dla Kościoła w Polsce. Benedyktyni dokonali też przekładu z języków oryginalnych i redakcji tzw. Biblii Tysiąclecia. Ojciec Szymon Hiżycki jest doktorem teologii, specjalistą z zakresu starożytnego monastycyzmu. Dotychczas był w Tyńcu magistrem nowicjatu. „Tygodnik” porozmawiał z nowym opatem.
MARCIN ŻYŁA: Jak wyglądają wybory opata benedyktynów?
O. SZYMON HIŻYCKI, nowy przełożony klasztoru w Tyńcu: Klasztory benedyktynów są zgrupowane w tzw. kongregacje – klasztory, które decydują się interpretować Regułę św. Benedykta w określony sposób. Nasz w Tyńcu jest częścią Kongregacji Zwiastowania. W czasie wyborów przyjeżdża do nas stojący na jej czele opat prezes i przewodniczy głosowaniu. Biorą w nim udział wszyscy bracia, którzy złożyli śluby wieczyste. Opatem zostaje ten z nich, który uzyskuje co najmniej dwie trzecie głosów.
Opactwo tynieckie ma już 970 lat. Jaka jest rola opata – i jego ośmioletniej kadencji?
Opat, jak tłumaczy się samo słowo, jest ojcem wspólnoty. Benedyktynów łączy tzw. stałość miejsca: żyjemy i modlimy się w jednym i tym samym klasztorze przez całe życie. Opat ma w nim jednoczyć wszystkich braci. Żartobliwie można powiedzieć, że bywa ich piorunochronem, ale jego głównym zadaniem jest przepowiadanie braciom Ewangelii i tłumaczenie Reguły św. Benedykta. A także pomoc w rozeznaniu, przed jakimi zadaniami stoją bracia oraz cały klasztor. Opat nie jest żadnym władcą ani księciem udzielnym. Ma bardziej pomagać, niż przewodzić.
Czy musi też dbać o dobrą atmosferę?
Od tego, jaki jest, wiele zależy – choćby to, czy współbracia będą mieć śmiałość rozmawiać z nim o wszystkim, co ważne. Reguła św. Benedykta mówi, że ma się starać, aby go bardziej kochano, niż lękano.
Czy opaci przedstawiają braciom swój program?
Program jest ten sam od 1500 lat – to nasza Reguła. Ostatnio opat prezes powiedział nam, że są to opackie wybory – chwila, kiedy wspólnota gromadzi się razem i wspólnie zastanawia się, kogo poprosić o to, aby przez najbliższe osiem lat był szafarzem Ewangelii. To nie urząd tyrana: opat ma słuchać, rozmawiać, rozstrzygać spory, pomagać wielu w naprawie obyczajów, leczyć własne i cudze rany.
Dlaczego zdecydował się Ojciec zostać benedyktynem?
Pewnego dnia uznałem po prostu, że woła mnie Pan Bóg, że inaczej być nie może. Było to 16 lat temu – wtedy wstąpiłem do Tyńca. To długi okres, ale ostrożnie: mamy tu też brata, który żyje w klasztorze już blisko 60 lat.
Jak wygląda współpraca benedyktynów z mieszkańcami Tyńca?
Tyniec, dziś część Krakowa, to dawna wieś austriacka. Mamy tu parafię, której proboszczem jest mnich, sam przez wiele lat byłem w niej opiekunem ministrantów. Dobrze wspominam ten czas. Teraz, po wyborach, często spotykam się z życzliwością mieszkańców. Żyjemy jak sąsiedzi – wiemy, że oni się za nas modlą. My zaś modlimy się za nich.
©℗