Mistrzowska płynność

Malarstwo dość prędko uświadomiło sobie przydatność fotografii dla własnych celów. Jej rola rosła z czasem, by dojść do momentu, w którym malarstwo bez fotografii jest już absolutnie nie do wyobrażenia. Dowodem na ten fakt - i to jednym z najdonioślejszych w ostatnich czterdziestu latach dziejów sztuki - jest twórczość Niemca Gerharda Richtera, rocznik 1932.

17.10.2004

Czyta się kilka minut

To malarz w Polsce niezbyt znany. Jednak w ostatnich latach jego twórczość zyskała w świecie taką pozycję, że trudno wręcz pomyśleć o jakiejkolwiek poważnej prezentacji sztuki współczesnej bez jego obrazów. Bierze udział w weneckim Biennale, Documentach w Kassel; kolejne wystawy, kolejne nagrody, kolejne zwyżki cen i prestiżowe zakupy do wielkich kolekcji.

Urodzony w Dreźnie Richter, początki swej artystycznej drogi związał z NRD, niewiele jednak wiadomo o tym okresie jego twórczości, a dzieła z tamtego czasu są trudne do znalezienia. Być może padły ofiarą autorskiej cenzury. Jednak zachowany w drezdeńskim Hygiene-Museum fresk utrzymany w manierze socrealistycznej, przedstawiający kąpiących się i wypoczywających ludzi, nie pozostawia wątpliwości, że Richter początkowo zgłosił akces do oficjalnej sztuki NRD. Wkrótce potem, w 1961 r., opuścił granice socjalistycznej części Niemiec. W Niemczech Zachodnich na nowo rozpoczął studia, tym razem na Akademii w Düsseldorfie (dziesięć lat później miał zostać jej profesorem).

Gerard Richter jest artystą wielowątkowym. Jego obrazy nieledwie wzajem się wykluczają. Tych artystycznych inwencji jest tak wiele, że trudno niemal orzec, który Gerard Richter jest tym właściwym. Oczywiście orzekanie takie nie jest specjalnie do niczego potrzebne, ale niewątpliwie ważną kwestią staje się zauważenie wzajemnych relacji między poszczególnymi nurtami jego twórczości.

Sławę przyniosło mu uzależnienie od fotografii. Bez niej na pewno nie byłoby jego sztuki, takiej, jaką ją znamy. Podobno zaczynał, pracując w zakładzie fotograficznym. Wywoływał zdjęcia, robił odbitki. Wanny pełne wątłych artystycznie zdjęć, miały stać się podnietą dla własnych poszukiwań. Zdjęcia gazetowe, rodzinne, plenerowe, polaroidowe i wszelkie inne, zapanowały nad jego wyobraźnią. W 1962 maluje “Stół", olejny obraz kopiujący gazetowe zdjęcie. Ten obraz w spisie dzieł malarza nosi numer pierwszy.

Warszawska prezentacja Gerharda Richtera ma - za sprawą kurator Milady Ślizińskiej - charakter kompletny i nader profesjonalny. W istocie są to dwie komplementarne wystawy: “Atlas" i “Przegląd". Ta druga to nieco szczupły zestaw obrazów oraz reprodukcji fotograficznych, choćby słynnego “Wujka Rudiego", w mundurze Wehrmachtu. Natomiast “rozpoczęty w 1962 »Atlas« składa się z rysunków, fotografii z prywatnego archiwum artysty, zdjęć wyciętych z gazet, podręczników historii, projektów architektonicznych. (...) »Atlas« - praca uważana za jedno z najważniejszych dzieł sztuki 2. poł. XX w.".

“Atlas" fascynuje, a zarazem odstrasza. To na pewno dzieło dla cierpliwych i zainteresowanych, a o jednych i drugich bardzo dziś trudno. Na szczęście w galerii CSW można dostać “przewodnik po wystawie". Te objaśnienia mogą być bardzo przydatne dla rozpoznania dość skomplikowanej struktury “Atlasu".

Czym bowiem jest “Atlas"? To niemal intymny szkicownik nowoczesnego artysty, który prawie całkowicie zrezygnował już z rysowania, a zarazem nie może opędzić się od fotografowania, zbierania, dokumentowania. Cóż, że tylko niewielki procent z tego, o co zabiegał i co dokumentował, znajdzie się w finalnych realizacjach malarskich?

Na konceptualnym projekcie “Atlasu" można by właściwie poprzestać. To wystarczający dokument dla wielu artystycznych, społecznych, politycznych czy kulturowych zainteresowań artysty. Szybki szkicownik, niezbędnik artysty - tym wszystkim jest “Atlas", będąc zarazem czymś daleko więcej.

Setki zdjęć, chwilami monotonnych, mało indywidualnych, stają się ostatecznie sycącą pożywką dla obrazów Richtera. Na “Przeglądzie", czyli na drugiej, właściwie samodzielnej wystawie malarza, można odnaleźć fotografie, które stały się bezpośrednią podstawą dla powstania konkretnych obrazów. Wytrwałym polecam zabawę w przekładanie “Atlasu" na “Przegląd".

Richter na pewno jest w tej chwili malarzem zjednoczonych Niemiec. Zaproszony został do realizacji prestiżowego zamówienia państwowego, czyli wykonania malarskiej dekoracji wnętrz odnowionego Reichstagu. Ślady zmagań artysty z tym zadaniem znajdziemy na warszawskiej prezentacji. Pierwotnie artysta chciał podążyć dobrze sobie znaną drogą “przemalowywania" fotografii, a inspiracją miały być wojenne fotografie, świadectwa Holokaustu. Ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Postanowił wykonać dzieło propaństwowe, bez cienia wątpliwości co do niemieckiej przeszłości. Powstała praca z pozoru abstrakcyjna, w barwach flagi niemieckiej. Co więcej, Richter zastąpił żółć jej heraldycznym pierwowzorem, złotem, przydając tej realizacji monumentalności. To znaczące posunięcie, o większej wadze politycznej niż artystycznej. Dowód na zmianę klimatu społecznego: niemiecka wina straciła na znaczeniu.

“Wykalkulowany slalom Richtera to również jego odpowiedź na upadek awangardy i odejście w przeszłość artystycznej nowoczesności. Mistrzowska płynność, unikanie w twórczości sztywnych ram, zapewniły artyście wieczną młodość. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby któreś z jego prac były akurat modne. Richter pojawia się na scenie każdego sezonu. Niezależnie od zachodzących zmian i tendencji, jego sztuka idzie z duchem czasu i zawsze stara się zaspokajać kapryśne gusta kolekcjonerów. Zapytany kiedyś o stały element swojej twórczości Richter odpowiedział, że »stała jest nieustająca zmienność. Suma zmian w mojej pracy daje właśnie tę stałą«. Można powiedzieć, że Richter jako artysta upłynnił fundamenty sztuki. Wykorzystuje wszystko, wyostrza, traktuje lekko, banalizuje, przywłaszcza i odrzuca, ślizga się po powierzchni i zużywa w pracy, która nieodmiennie przynosi efekt w postaci świetnego malarstwa".

Z tym ostatnim stwierdzeniem Eduarda Beaucamp trudno się jednak zgodzić, oglądając warszawski “Przegląd". Zgiełkliwe w kolorze i przypadkowe w kompozycji abstracje z lat 80. - dowód na gonienie panujących tendecji w malarstwie oraz chęć bycia en vogue - wydają się wręcz rozbrajające. Za nic nie wolno wypaść z rynku i wciąż trzeba walczyć, by na nim pozostać. Jest w tym chęć podobania się, bardzo ludzka, ale niewiele mająca wspólnego ze sztuką czystą. Zapewne jednak przywoływanie tej ostatniej jest tutaj grubą naiwnością.

Gerhard Richter “Atlas", kurator Milada Ślizińska, “Przegląd", koncepcja Gerhard Richter, Goetz Adriani, kurator ze strony CSW Milada Ślizińska; Warszawa Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski; 16.09 - 14.11.2004.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2004