Mężczyźni z depresją rzadziej trafiają do lekarzy i częściej popełniają samobójstwa

Męska depresja bywa nieuchwytna dla samego pacjenta. Mężczyzna w depresji, przynajmniej statystycznie, częściej zamyka się przede wszystkim w sobie, a nie w mieszkaniu.

25.03.2023

Czyta się kilka minut

 / KASIA KOZAKIEWICZ DLA „TP”
/ KASIA KOZAKIEWICZ DLA „TP”

Mariusz dokładnie pamięta tamten moment, gdy zdał sobie sprawę, że może mieć depresję. Nazywa go „dniem, w którym usiadł”.

Żeby zrozumieć, co się wtedy wydarzyło, trzeba poznać bliżej Mariusza. 36-letniego singla, którego życie skupiało się na pracy. Kochał swoją pracę, dawała mu spełnienie. Nie miał problemu z zostawaniem po godzinach, jeśli tego wymagała sytuacja. Mariusz kocha też sport, jest aktywny od dziecka. Puchary i medale z okręgowych mistrzostw lekkoatletycznych do dzisiaj stoją na jego półce obok dyplomu berlińskiej uczelni i zawodowych certyfikatów. Są tak samo ważne. Mariusz lubi też dobrze wypić, więc kolejną półkę zajmują drogie alkohole. – Do picia trzeba mieć głowę i portfel – mówi z uśmiechem, i dodaje, że po doświadczeniach ostatnich tygodni już wie, że on ma tylko portfel, bo głowę stracił.


JAK LECZYĆ DEPRESJĘ. NOWE BADANIA, STARE MITY. Nie znamy wszystkich mechanizmów leżących u podłoża tej choroby, co podsyca spory o diagnozowanie i komplikuje leczenie >>>>


Czego Mariusz nie lubi? Rozmów o uczuciach, lekarzy i bezsilności. Z krótkiej listy czynników sprzyjających rozwojowi depresji to one są w czołówce i sprawiają, że mężczyźni rzadziej trafiają do specjalistów. Dalszy rozwój wydarzeń był na tyle oczywisty, że niezauważalny nawet dla Mariusza. Im więcej było stresu w pracy, tym więcej godzin w niej spędzał, by nie zabierać jej do domu. Zresztą do mieszkania wracać nie chciał, bo w telewizorze widział tylko kolejne kadry z wojny toczącej się kilkadziesiąt kilometrów od niego. Od razu w biurze wskakiwał w dres i biegł kilka okrążeń dookoła krakowskich Błoń. Wracał koło północy, brał prysznic i pił drinka na rozluźnienie. Odkurzył stare płyty, bo radiowe listy przebojów też zamieniły się w kanały informacyjne. Stale czuł niepokój, ale odsuwał go od siebie. Podobno ludzie sukcesu wstają przed 5 i uprawiają sport. Czy zaliczają się do nich również ci, którzy budzą się o 3 i idą na basen? Albo ci, którzy w ogóle nie sypiają?

Dzień, w którym Mariusz po prostu usiadł, stał się tak ważny, ponieważ był zaprzeczeniem wszystkiego, co znał. W takie letnie popołudnia jak to lipcowe zazwyczaj wracał tylko na chwilę do domu, przebierał się i znikał w tętniącym mieście. Tym razem nadaktywny mężczyzna nagle nie mógł zrobić nic. Włożył buty, czapkę i usiadł na kanapie, jak przed długą podróżą. Minęła godzina, a on wciąż tam był. Nagle przypomniało mu się więcej podobnych sytuacji. Gdy sparaliżowany zastygł, trzymając klamkę od drzwi w biurze, albo gdy pod basenowym prysznicem woda przestała już dawno lecieć, a on dalej stał. To było coś więcej niż zamyślenie się.

– Trwało to aż do zmroku, czasem się kładłem, czasem siadałem. Nie odpisałem znajomym, nie ściągnąłem butów, uwolniła się lawina niesprecyzowanych myśli. Zazwyczaj, gdy tylko było mi źle, wychodziłem, ale wtedy mnie po prostu przygniotło – opisuje tamten stan.

Skala depresji

Na początku lat 80. XX wieku Szwedzki Komitet ds. Zapobiegania i Leczenia Depresji zauważył, że współczynnik samobójstw jest wyższy w Gotlandii niż w pozostałych regionach kraju. Za przyczynę tego zjawiska uznano słabe przygotowanie praktyczne lekarzy pierwszego kontaktu do rozpoznawania zaburzeń depresyjnych. Odpowiedzią był program szkoleniowy realizowany w ośrodkach zdrowia publicznego. Okazał się on na tyle skuteczny, że liczba zdiagnozowanych depresji wzrosła, a liczba samobójstw spadła. Wdrożono go więc również w innych częściach kraju.

Diagnoza przyczyn problemu nie zadowalała jednak dr. Wolfganga Rutza, który był jednym z psychiatrów realizujących program na wyspie. Zasadniczy problem polegał na tym, że pozytywne zmiany zaobserwowano głównie u kobiet. Postanowił więc przyjrzeć się stereotypowi, że mężczyźni chorują rzadziej na depresję, bo przecież to oni częściej popełniają samobójstwo. Ta medyczna zagadka sprawiła, że powstała rewolucyjna praca naukowa na temat zaburzeń depresyjnych wśród mężczyzn. Dr Rutz odkrył, że to, co w przypadku kobiet może być w depresji objawem towarzyszącym (obok trzech głównych niezbędnych do rozpoznania), w przypadku mężczyzn jest charakterystyczne dla epizodu depresyjnego. Mowa o tak banalnych objawach jak np. rozdrażnienie, problemy z pamięcią, koncentracją lub ze snem. Czyli o czymś, czego w życiu doświadczył choć raz niemal każdy. Konkluzja była prosta: mężczyźni o depresji mówią innym językiem, bo inaczej jej doświadczają.

Zdaniem szwedzkiego psychiatry męska depresja manifestuje swoją obecność niespecyficznie, a trudności dodaje fakt, że wiele z tych objawów w przypadku mężczyzn może być traktowanych jako pewna norma społeczna lub kulturowa. Przyzwyczailiśmy się przecież do tego, że mężczyźni bywają wybuchowi, agresywni, przepracowują się, pozostają w ciągłym ruchu i nie mówią o tym, co czują.

Aby pomóc w diagnozowaniu depresji wśród mężczyzn, dr Rutz stworzył Gotlandzką Skalę Męskiej Depresji (GDMS), która zwraca uwagę na te pomijane aspekty. Podczas wywiadu pacjent pytany jest nie tylko o spadek nastroju, anhedonię (czyli niemożność bądź ograniczoną zdolność odczuwania przyjemności) i brak motywacji, ale również o ryzykowne zachowania, nadużywanie środków psychoaktywnych oraz wypalenie zawodowe. Mężczyzna w gabinecie lekarskim rzadko powie „jest mi ze sobą źle, czuję smutek”. Częściej zakomunikuje lekarzowi: „jestem zestresowany, wszystko mnie denerwuje, szybko się męczę i źle sypiam”, wskazując na to, że przed czymś ucieka. Na to dr Wolfgang Rutz uwrażliwił szwedzkich lekarzy i okazało się to strzałem w dziesiątkę.

Dziś Gotlandzka Skala Męskiej Depresji coraz częściej stosowana jest również poza Szwecją, a jej adaptację na język polski zrobił prof. Jan Chodkiewicz z Uniwersytetu Łódzkiego.

Wyciskanie, martwy ciąg i testosteron

Jesienią i zimą siłownie zapełniają się nowymi klientami. Wielu z obecnych tam mężczyzn to wyznawcy klasycznego rozładowywania napięcia poprzez aktywność. Sport – choć u niektórych może wspomagać i profilaktykę, i leczenie zaburzeń psychicznych – może być też substytutem mierzenia się z nagromadzonym stresem i trudnościami. Podnoszenie fizycznych ciężarów jest łatwiejsze niż ściąganie tych psychicznych z głowy. „Co dzisiaj robisz?” – pyta chłopak o atletycznej budowie ciała. „Barki i wkurwienie na szefa” – żartuje kolega na ławeczce obok.


Prof. DOMINIKA DUDEK, psychiatra: Antydepresanty nie leczą frustracji z powodu utraty pracy czy problemów małżeńskich. Leczą jednak neurobiologiczne przyczyny ciężkich depresji >>>>


Specjaliści nie mają złudzeń, łatwiej trafić na siłownię niż po pomoc. Karnety sportowe to już standard w polskich firmach, wsparcie psychologiczne pracowników wciąż należy do rzadkości. Powodem nie zawsze są traumy wyniesione z dzieciństwa i krzywdy, które narastają latami. Czynnikiem wzmacniającym podatność na zaburzenia depresyjne jest również przewlekły stres przechodzący w lęk uogólniony (bez wyraźnego powodu). Nieumiejętność odreagowania dzisiaj i niepewność jutra są wystarczającymi powodami, by szukać wsparcia medycznego oraz psychologicznego.

Zdaniem psychiatry i psychoterapeuty dr. Krzysztofa Krajewskiego-Siudy zaburzenia lękowe zwiększają ryzyko epizodu depresyjnego aż trzykrotnie, 30 proc. z nich ewoluuje w depresję. – To wynika z zachwiania proporcji. Nasza biologia nie nadąża za przemianami kulturowymi. Przede wszystkim chodzi o styl życia, który czyni nas narcyzami i rozbudza różne apetyty, a te nie zawsze jesteśmy w stanie zaspokoić. Rozdźwięk pomiędzy tym, czego pragnę, a tym, co jestem w stanie osiągnąć, często kończy się depresyjnością. Brakuje nam refleksji nad ograniczeniami i uznania ich – wyjaśnia.

Jest jeszcze jedna ciemna strona medalu, której nie dostrzeżemy w perfekcyjnych sylwetkach sportowców amatorów. Niektórzy mężczyźni pragnąc dogonić swoje własne wygórowane oczekiwania, sięgają po suplementację środków dietetycznych i medycznych. Dzieje się to poza kontrolą specjalistów. Niebezpieczny jest zwłaszcza testosteron. Jego nadmiar i nagłe odstawienie to niemal pewna droga do choroby lub zaostrzenia nieujawnionego wcześniej epizodu. – Miałem pacjenta, u którego rozregulowanie gospodarki hormonalnej spowodowało depresję. To w ogóle najtrudniejszy typ pacjenta dla psychiatry i endokrynologa – wyjaśnia dr Krajewski-Siuda. – Mężczyźni suplementujący testosteron bez żadnej kontroli tak naprawdę się kastrują. I nie jest to metafora, bo do mojego gabinetu trafiają również kobiety po wielu nieudanych próbach zajścia w ciążę – dodaje.

Zanim Mariusz zdecydował się na wizytę u psychiatry, minęło jeszcze kilka tygodni. Wychowany w latach 90., był przesiąknięty tym, co wyniósł z podwórkowych przepychanek, gdy słowa „psychiatra” i „choroba psychiczna” były równoznaczne z obelgą „psychol”. O tym wewnętrznym dysonansie opowiada ktoś, kto na poziomie racjonalnym potrafił przyjąć, że ma problem. Emocjonalnie czuł jednak ogromny opór przed zgłoszeniem się do specjalisty. Aby przekonać samego siebie, powoli zaczął zbierać argumenty „za” i „przeciw”, dużo czytać, odsiewać informacje. Nie wszystko, co znalazł w internecie, rozumiał. Miał problemy z przebrnięciem przez te wszystkie porady w stylu „pokochaj siebie” – dla niego to był obcy język.

W końcu pojawiła się nić łącząca wszystkie wątki. W tekstach opisujących dokładnie to, z czym się mierzy, zaczynało powtarzać się jedno słowo – „depresja”. Tak powoli doszedł do momentu, w którym potrafił już własnymi słowami opisać towarzyszące mu od tygodni objawy. Nakładały się one na rozpoznanie zaburzeń: anhedonię, obniżenie nastroju i spadek napędu.

Praca z emocjami

Prof. Krajewski-Siuda zauważa pewną prawidłowość wśród mężczyzn z depresją, których na przestrzeni wielu lat spotykał w gabinecie. W trzech czwartych przypadków rejestruje ich ktoś bliski – najczęściej partnerka lub matka. Bywa, że na wizytę przychodzą z kimś. W końcu też, gdy już trafiają do gabinetu psychiatrycznego, są najczęściej w ciężkiej depresji. Gdy mówią o myślach rezygnacyjnych („byłoby lepiej, gdybym zniknął”), bywa, że są to już myśli samobójcze („chcę/muszę ze sobą skończyć”). Natomiast próby samobójcze zdecydowanie częściej kończą się dla nich śmiercią niż w przypadku kobiet.

Psychiatra sugeruje, żeby w przypadku podejrzenia u siebie depresji zacząć od lekarza, który może przepisać nie tylko leki, ale przede wszystkim dodatkowe badania oraz zwolnienie lekarskie, jeśli jest konieczne.

Mariusz najpierw poszedł na wizytę wstępną i kilka podstawowych badań, żeby wykluczyć inne przyczyny somatyczne epizodu depresyjnego, bo diagnozę „depresja” usłyszał niemal od razu. W czasie drugiej wizyty, gdy wyniki badań wyszły w normie, lekarz wprowadził leki, jeden główny i drugi wspomagający. Następnie kilka tygodni Mariusz obserwował, jak antydepresanty działają na organizm. Po drodze miał jedną zmianę leku wspomagającego, który powodował nadmierną senność. Podczas czwartej wizyty pojawił się temat psychoterapii. Psychiatra nie nalegał, ale podsunął mu adresy kilku terapeutów i zasugerował, że to może dać Mariuszowi narzędzia do radzenia sobie ze stresem. Mariusz wybrał terapeutę mężczyznę.

– Nawet rozmowa o tym, że miałem stresujący dzień w pracy, wkurzył mnie szef lub kolega, była dla mnie niezwykle trudna i wciąż jest. Odsłanianie się przed kimś z tego, co uznajemy za porażkę, nie jest przyjemne. Gabaryt tej porażki nie jest wcale ważny. Nagle musisz powiedzieć to na głos sobie i jeszcze komuś obok. A później odkrywasz, że istnieją proste techniki zdejmowania stresu, zwalniania, relaksacji, i działają – dzieli się przemyśleniami Mariusz.


RYSZARD IZDEBSKI, psycholog: Marzą mi się „terapeuci bez biurek”, którzy wchodzą do czyjegoś domowego systemu, żeby go skorygować poprzez współpracę z rodziną, a nie wydawanie jej rozkazów >>>>


Za największy sukces psychoterapii, którą rozpoczął, uważa to, że dziś potrafi się dystansować od wydarzeń, a nie od własnych emocji. Bo te są zawsze, a leczenie depresji to praca z emocjami równie ważna jak farmakoterapia. Czasem polega na mierzeniu się z emocjonalną przyczyną zaburzenia depresyjnego, a czasem jest pracą z emocjonalnymi konsekwencjami przebytego już epizodu. Lęk i wstyd to dwa najsilniej maskujące stany emocjonalne. Korzenie pewnych mechanizmów Mariusz odnalazł również we wcześniejszych doświadczeniach, ale to już materiał na inną opowieść.

Zaburzenie bez płci

Mężczyzna w depresji – przynajmniej statystycznie – częściej zamyka się przede wszystkim w sobie, a nie w mieszkaniu. Męska depresja bywa nieuchwytna dla samego pacjenta. „Nic nie wskazywało, że może to zrobić” – nie jest banalnym wytłumaczeniem powodów samobójstwa, ale szokiem realnie doświadczanym przez bliskich. Wielu mężczyzn nauczyło się, że granice ich męskości wyznacza pancerz ściągający emocje, chroniący miękkie podbrzusze. Nie przyznają do niego dostępu nawet sobie.

Psychiatrzy są zdania, że epidemiologicznie nie ma znaczących różnic w zapadalności na depresję wśród kobiet i mężczyzn. Różnica jest w jej diagnozowaniu. Kobiety trzy razy częściej leczą depresję, ale to mężczyźni nawet czterokrotnie częściej są ofiarami samobójstw.

Według danych Komendy Głównej Policji w 2022 r. na 5201 samobójstw aż 80 proc. ofiar to mężczyźni. Męski obraz depresji może za kilkadziesiąt lat stać się dominującym zjawiskiem w rozpoznaniu niezależnie od płci. Różnice doświadczeń między mężczyznami i kobietami z czasem zaczną się zacierać, ponieważ wszyscy uczestniczymy w tym samym wymagającym wyścigu o pracę, życie, uznanie. Dlatego mówienie o męskiej depresji jest pretekstem nie tylko do odsłaniania zaburzeń depresyjnych wśród mężczyzn, ale też do dyskusji o tym, jak indywidualnym zespołem objawów jest ta choroba, która cały czas ewoluuje.

Jak może wyglądać mężczyzna w depresji?

Jak Michael Phelps, który odbierając poczwórne złoto podczas igrzysk olimpijskich w Londynie myślał o tym, że chce ze sobą skończyć. „Chciałem zniknąć ze świata sportu, przestać się ścigać, w ogóle przestać istnieć (...) Zdarzały się dni, gdy czułem, że największym sukcesem jest podniesienie się z łóżka. W porównaniu z tym zdobywanie złotych medali to łatwizna” – przyznał po latach na konferencji prasowej.

Albo jak Ralph Kamiński, będąc u szczytu sławy. „Od zawsze myślałem, żeby wystąpić na Open’er Festival. Myślałem, że to mnie wyzwoli i po tym koncercie cudownie ozdrowieję. Byłem tam ciałem, ale jakby wcale mnie tam nie było. Tłumy ludzi, oklaski, powinienem czuć się jak bóg, a schodząc, czułem się jak najgorsza na świecie osoba, nic niewart” – powiedział w wywiadzie dla magazynu „Elle”.

Osoba chorująca na depresję potrafi latami funkcjonować na pozór normalnie. Z perspektywy otoczenia może wydawać się, że jest człowiekiem sukcesu skupionym na dążeniu do celu. Depresja jednak cały czas skutecznie go zatruwa, aż w końcu nieleczona prowadzi na skraj przepaści. ©

Autor jest dziennikarzem, ostatnio opublikował, wraz z Krzysztofem ­Krajewskim-Siudą,książkę „Męska depresja. Jak rozbić pancerz” (Mando, Kraków 2023).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, absolwent Polskiej Szkoły Reportażu. Autor książki „Męska depresja. Jak rozbić pancerz”. Nominowany w 2020 r. do nagrody dziennikarskiej im. Zygmunta Moszkowicza. Pisze również dla „Miesięcznika ZNAK”… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 14/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Wyjść z zamknięcia