Meczet nad meczetami

Pierwsze próby jej zbudowania sięgają połowy wieku XX. Projekt wciąż rozpalał emocje. W końcu powstała: świątynia przy stambulskim placu Taksim, którą wielu uznaje za symbol zwycięstwa politycznego islamu.

14.06.2021

Czyta się kilka minut

Otwarcie meczetu przy placu Taksim w Stambule, 28 maja 2021 r. / EMRAH OPRUKCU / NURPHOTO / AFP / EAST NEWS
Otwarcie meczetu przy placu Taksim w Stambule, 28 maja 2021 r. / EMRAH OPRUKCU / NURPHOTO / AFP / EAST NEWS

Prezydent Turcji lubi odwoływać się do historii imperium osmańskiego. Także tego dnia, w ostatni piątek maja, podczas ceremonii otwarcia nowej świątyni, Recep Tayyip Erdoğan mówił: „Ten meczet jest prezentem z okazji 568. rocznicy zdobycia Konstantynopola, a zarazem pozdrowieniem dla meczetu Hagia Sophia, który od niedawna znów służy wiernym”.

Tłum słuchający jego przemówienia, transmitowanego na ustawionych na placu telebimach, przyjął to z wyraźną radością. Hagia Sophia to dawny kościół Mądrości Bożej, najważniejsza świątynia Cesarstwa Bizantyjskiego, która po zdobyciu miasta przez Turków w 1453 r. została przemianowana na meczet. W utworzonej po I wojnie światowej świeckiej Republice Tureckiej została w 1934 r. zamieniona na muzeum. Była nim aż do lipca 2020 r., gdy decyzją Erdoğana znów stała się meczetem. Krytycy uznali to wówczas za przejaw islamizacji kraju. Meczet przy Taksimie traktują już jako dowód koronny.

W rocznicę protestów

Budowany od czterech lat, meczet ten może pomieścić 4 tys. wiernych. Pierwotnie jego inaugurację planowano na 5 maja, ale przełożono o nieco ponad trzy tygodnie. Oficjalnie z powodu pandemii, jednak wielu wątpi w oficjalne zapewnienia.

Ostateczna data otwarcia była bowiem znacząca: 28 maja to ósma rocznica wybuchu protestów, które urosły do rangi symbolu. Początkowo miały one na celu obronę przylegającego do Taksimu niewielkiego parku Gezi, jedynej wysepki zieleni w tej okolicy. Władze postanowiły zlikwidować park, aby w tym miejscu zbudować centrum handlowe – w formie repliki osmańskich koszar.

Brutalność, z jaką potraktowano próbującą zapobiec temu grupę aktywistów, sprawiła, że demonstracja przerodziła się w sprzeciw wobec autorytarnych tendencji Erdoğana. Protest swoim zasięgiem objął cały kraj, a jego hasłem stał się slogan „Her yer Taksim, her yer direniş”, „Taksim jest wszędzie, opór jest wszędzie”.

Wówczas protesty spacyfikowano po paru tygodniach. Podczas pacyfikacji zginęły 22 osoby (w tym jeden policjant), rannych było ok. 8 tys., a symboliczne znaczenie Taksimu zyskało nowy wymiar.

Plac pełen symboli

Na pytanie o symbolikę Taksimu profesor Hakan Koçak, socjolog i historyk, zaczyna nucić Boba Marleya. – Get up, stand up, stand up for your rights… Wstawajcie, brońcie swoich praw… Nie wiem, czy gdziekolwiek na świecie jest plac, który widziałby tyle protestów, co Taksim – dopowiada. – Na początku lat 90. XX w. policja pilnująca przy Taksimie porządku zarządzała demonstracjami jak drogówka ruchem na ulicy. Co weekend odbywały się tu jakieś manifestacje. Kurdowie, feministki, lewica, prawica, konserwatyści, religijni fanatycy… Na Taksimie spotykały się wszystkie możliwe poglądy i wizje przyszłości kraju. Oddziaływały na siebie, przenikały się, a czasem gwałtownie ścierały – wspomina.

Już na etapie jego projektu Taksim nasiąknął znaczeniami. Nakreślił go uznany francuski planista Henri Prost, któremu rozgłos przyniosła modernizacja miast w Maroku, wówczas będącym protektoratem Francji. Jego plany tchnęły nowe życie w tradycyjne miasta, żyjące w rytmie islamu. Rządzący świecką Turcją zawierzyli, że Prost powtórzy to nad Bosforem, i w 1936 r. mianowali go głównym planistą Stambułu. Ale oczekiwania, że Francuz przekształci osmański Islambol (dosłownie „pełen islamu”; pod taką nazwą miasto figurowało niekiedy w dokumentach imperium osmańskiego) w zachodnią metropolię, okazały się na wyrost. Większość jego planów pozostała na papierze.

Te przewidziane dla Taksimu udało się jednak zrealizować. Wyburzono pozostałości osmańskich koszar, wybudowano promenadę nazwaną imieniem Ismeta Inönü (drugiego prezydenta Turcji), a nieco dalej park Maçka. Przestrzeń miała zachęcać tureckie społeczeństwo do spędzania tu czasu na świeckich przyjemnościach. W miejsce rygorów i ograniczeń muzułmańskiej wspólnoty wprowadzała swobodę, w równym stopniu dostępną kobietom i mężczyznom. Życie miało wyjść poza dziedzińce meczetów oraz domowe zacisza.

To było nasze życie

Na Taksim życie weszło razem z polityką. Plac szybko upodobała sobie lewica. Od początku lat 50. XX w. w pierwszy dzień maja zjeżdżali tu robotnicy z całej Turcji. W 1969 r. czekali na nich nacjonaliści i islamiści, zginęły dwie osoby. W 1977 r. doszło do kolejnej tragedii: w czasie zgromadzenia pierwszomajowego padły strzały, życie straciło 34 robotników. Dokładnego przebiegu zdarzenia ani sprawców masakry nie ustalono do dziś.

Po tym wydarzeniu władze wprowadziły bezwzględny zakaz organizowania tu pierwszomajowych demonstracji. Lewica nie zamierzała go respektować, więc w latach 80. pierwszego maja Taksim zamieniał się w pole bitwy między policją a grupami maszerującymi na plac z całego Stambułu. – Wśród nich maszerowałem i ja, nieraz z policzkami mokrymi od łez. Taksim to było nasze życie – wspomina prof. Koçak.

Tak było aż do 2009 r., kiedy rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) zniosła zakaz i ustanowiła pierwszy maja Świętem Pracy. Przez trzy lata znów odbywały się tu wielkie zgromadzenia, a wszyscy uwierzyli, że Turcja pod rządami Erdoğana staje się bardziej demokratyczna. – Czwartego roku zakaz przywrócono, oficjalnie ze względu na przebudowę Taksimu. Tak samo w roku następnym. Trzy tygodnie później wybuchło Gezi, które stało się początkiem nowej epoki – mówi prof. Koçak.

Po Gezi na Taksimie zakazano jakichkolwiek demonstracji. Władze skierowały je w inne miejsce – zbudowały do tego dwa specjalne place: Maltepe i Yenikapı. Na Maltepe pozwalają gromadzić się socjalistom i lewicy, a na Yenikapı konserwatystom i zwolennikom rządu. Oba place są z dala od centrum miasta, z dala od ludzi. Manifestujących z trzech stron obserwuje tylko Bosfor.

Dekady walk i marzeń

Dyskusje o meczecie przy Taksimie zaczęły się już w latach 50. XX w. W 1983 r. jego budowę w tym miejscu wykluczył Trybunał Konstytucyjny. Sprawa wróciła w latach 90. Meczet był bowiem wielkim marzeniem ówczesnego premiera Necmettina Erbakana, politycznego mentora Erdoğana. W 1997 r. Erbakan został jednak zmuszony przez armię do złożenia dymisji, a jego partia została rozwiązana przez Trybunał Konstytucyjny. Wszystko, aby zapobiec islamizacji Turcji.

Oprócz armii, tradycyjnie stojącej w Turcji na straży zasady państwowego laicyzmu, meczet miał innego potężnego przeciwnika: Izbę Architektów. To instytucja zajmującą się także ochroną zabytków. Cały obszar Taksimu, jak też każdy poszczególny komponent placu, są chronione szeregiem praw.

– W latach 90. Izba Architektów, której byłem wówczas członkiem, zorganizowała kampanię przeciw meczetowi. Sprzeciwialiśmy się planowi, by przylegał on do historycznego budynku Maksemu. Wiadomo było, że budowa naruszy i osłabi jego strukturę – mówi prof. Murat Cemal Yalçıntan z Uniwersytetu Sztuk Pięknych im. Mimara Sinana w Stambule. To właśnie od budynku Taksim Maksem wzięła się nazwa placu. Taksim to dawne określenie dystrybucji wody (jeszcze z czasów osmańskich), a Maksem to wybudowany w pierwszej połowie XVIII w. budynek wodociągów, który obecnie służy jako galeria sztuki.

W 2011 r. Izba Architektów na drodze sądowej po raz kolejny zatrzymała plany budowy meczetu. Po protestach Gezi rząd wprowadził jednak zmiany w przepisach regulujących prace komisji zajmujących się ochroną i konserwacją architektonicznego dziedzictwa. Projekt meczetu przy Taksimie zatwierdzono. Izba Architektów przegrała kolejną sprawę. Złożyła apelację, ale zanim proces się zaczął, budowa była już niemal ukończona.

Pojedynek budynków

Inicjatorką większości pozwów przeciw projektowi meczetu jest szefowa Izby Architektów, Mücella Yapıcı. Jakiś czas temu prokuratura przygotowała przeciw niej 657-stronicowy akt oskarżenia, uznając, że za samo zaangażowanie w obronę parku Gezi należy się jej dożywocie. W lutym 2020 r. została uniewinniona, ale nadal jest na cenzurowanym. Dla niej meczet nierozerwalnie związany jest z drugim budynkiem: AKM.

Za tym akronimem kryje się Atatürk Kültür Merkezi, Centrum Kultury im. Atatürka. To wielofunkcyjne centrum kulturalne przy Taksimie, które do niedawna służyło głównie jako opera. Uznawane za jeden z symboli świeckiej Republiki Tureckiej, w 1971 r. – półtora roku po otwarciu – zostało podpalone, prawdopodobnie przez islamskich reakcjonistów, postrzegających je jako symbol zachodniej, świeckiej kultury i rozrywki. Odbudowane, przez następne trzy dekady było centrum życia kulturalnego Stambułu. Niedługo po objęciu władzy przez AKP rząd niespodziewanie je zamknął, oficjalnie z powodu planowanej modernizacji, której jednak nigdy nie rozpoczęto. Zamiast tego postanowiono wyburzyć AKM.

– Wyglądało to mniej więcej tak: meczet i AKM stoją naprzeciw siebie, jak zawodnicy w ringu. Mierzą się wzrokiem. Meczet rośnie bardzo powoli. AKM również rozbierany jest powoli. Jakby krok po kroku się do siebie zbliżali. Aby mogli się zrównać, rozbiórka zostaje wstrzymana. Wtedy budowa meczetu przyspiesza. Meczet wystrzeliwuje w górę, a AKM pada, w kłębach kurzu i przy ogłuszającym dźwięku ezanu, wezwania do modlitwy… – wspomina Yapıcı. AKM zniknął niemal dokładnie w rocznicę protestów Gezi: 30 maja 2018 r.

W jego miejscu ma stanąć nowa opera. Jednak słuchając przemówienia Erdoğana, można było odnieść wrażenie, że AKM ma już następcę. „Meczet jest wyposażony w cyfrową bibliotekę, a jego przestrzeń wystawowa uczyni go jednym z ważniejszych centrów kulturalnych Stambułu” – zachwalał prezydent.

Zmiana krajobrazu

– Wcześniej Taksim był zdominowany przez AKM i znajdujący się pośrodku placu Pomnik Republiki, który upamiętnia ustanowienie nowoczesnego świeckiego państwa oraz jego założycieli. Dziś to meczet góruje, a pomnik wydaje się przy nim malutki – mówi Yapıcı.

Zmianę proporcji zarządził sam Erdoğan. Długo wydawało się, że przy Taksimie powstanie meczet sprawiający wrażenie lekkiego i nowoczesnego, według obsypanego nagrodami projektu architekta Ahmeta Vefika Alpa. Ale zamiast realizacji swojego projektu Alp doczekał się spotkania z Erdoğanem. Prezydent miał mu powiedzieć, że wolałby meczet tradycyjny, wzorowany na osmańskim lub seldżuckim.

Nie powinno to dziwić. Większość budowanych obecnie w Turcji meczetów to niemal repliki dzieł architekta Mimara Sinana, najjaśniejszej gwiazdy imperium osmańskiego. – Jego meczety miały demonstrować wyższość imperium osmańskiego nad Bizancjum. Zwiastować nadejście nowych czasów, kiedy to imperium będzie stanowić centrum islamskiego świata – komentuje Yapıcı.

Projekt Alpa przepadł. Wybrano inspirowany motywami osmańskimi projekt Şefika Birkiyego. To ten sam architekt, który zaprojektował pałac Erdoğana w Ankarze: rezydencję o 1150 pokojach i powierzchni 300 tys. m kw. (dla porównania: Pałac Elizejski ma 11 tys. m kw., a Biały Dom 55 tys. m kw.).

W podobnym duchu prezydent zmienia krajobraz całego Stambułu. W 2019 r. panoramę azjatyckiej części miasta zdominował meczet Büyük Çamlıca. Największy w kraju, może pomieścić 63 tys. wiernych. Jest niemal idealnym odwzorowaniem meczetów Mimara Sinana.

Budowę meczetów w takim właśnie stylu Turcja finansuje w wielu państwach, nawet tak odległych jak Somalia. Postęp prac można sprawdzić na internetowej stronie Diyanetu, urzędu do spraw religijnych. Obecnie trwają one m.in. w Albanii, Kirgistanie i Libanie. Pozycję Ankary w świecie islamu buduje również rządowa organizacja TIKA, odnawiająca meczety na całym świecie (niedawno wsparła finansowo meczet w Bohonikach na Podlasiu, gdzie wykonała kamienny podjazd i drobne prace we wnętrzu budynku).

Komentatorzy mówią już nie tylko o wykorzystywaniu religii jako narzędzia soft power, ale o „dyplomacji meczetowej”.

Rozmowy prowadzone szeptem

W dyskusji o symbolach i polityce jakby umyka pytanie: czy Turcy chcą i potrzebują meczetu przy Taksimie? Nie ma na ten temat wiarygodnych sondaży. Pytani przeze mnie okoliczni muzułmanie najczęściej zapewniają, że do tej pory nie mieli gdzie się modlić. Młoda Turczynka, Rukiye, podkreśla: – Pobliski meczet Ağa Camii jest malutki i pełen turystów. Poza tym dlaczego w okolicy, gdzie są trzy kościoły i synagoga, miałoby nie być meczetu?

Taksim jest częścią dzielnicy Beyoğlu, historycznie zamieszkanej przez mniejszości niemuzułmańskie. Kiedyś, jeszcze od czasów Bizancjum, rezydowali tu genewscy kupcy, tu za imperium osmańskiego znajdowały się zachodnie przedstawicielstwa dyplomatyczne, tu osiedlali się przedstawiciele mniejszości wyznaniowych, głównie chrześcijanie i żydzi, oraz narodowych, jak Grecy i Ormianie. W ostatnich dekadach okolica stanowiła kosmopolityczne centrum rozrywki i życia kulturalnego.

Przy samym Taksimie znajdował się jedynie ledwo widoczny mescid (mały meczet). Co piątek – w islamie dzień o randze chrześcijańskiej niedzieli – na swoich murach wywieszał plakaty ze strzałką i napisem kible. To turecki odpowiednik arabskiego słowa qibla, oznaczający kierunek, w którym znajduje się świątynia Al-Kaba w Mekce. Muzułmanie w czasie modlitwy zwracają się w stronę Al-Kaby. W meczetach wskazuje ją mihrab, specjalna nisza lub płyta reliefowa. Ale gdy ludzie w meczecie się nie mieszczą i część modli się na zewnątrz, z tym kierunkiem bywa problem. Plakaty go rozwiązują. Co tydzień uliczkę, na którą wychodziło wejście mescidu przy Taksimie, szczelnie wypełniał tłum modlących się mężczyzn, dla których w środku nie starczyło miejsca. Dla nich budowa nowego przestronnego meczetu była krokiem w stronę normalności.

Tu jednak sprawa się komplikuje. Na pytanie, ile meczetów jest w okolicy Taksimu, zwolennicy meczetu odpowiadają: zero. Przeciwnicy, że kilkanaście. Kategoria „w odległości spaceru” w tym przypadku okazuje się elastyczna, a miary ustępują miejsca emocjom.

Na tureckich ulicach o meczecie na Taksimie rozmawia się najczęściej szeptem i rozglądając się dookoła. Każdy, kto podważa jego zasadność, może zostać uznany za wroga islamu. Każdy, kto go broni, za wroga świeckiej republiki. ©

AUTORKA jest niezależną dziennikarką, specjalizuje się w tematyce Turcji, gdzie mieszkała i pracowała. W 2020 r. nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jej książka reporterska „Wojownicy o szklanych oczach. W poszukiwaniu Nowej Turcji”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2021