Zaprzysiężone dziewice trzymają się mocno

Od czasu do czasu w prasie pojawia się wzmianka o śmierci „ostatniej zaprzysiężonej dziewicy”. Tymczasem na Bałkanach wciąż żyją kobiety, które złożyły przysięgę, że będą wyglądać i zachowywać się jak mężczyźni.

31.07.2018

Czyta się kilka minut

Paszke: kobieta, która wybrała życie w roli mężczyzny. Thethi w Albanii, 1996 r. / Stuart Freedman / Corbis/ Getty Images
Paszke: kobieta, która wybrała życie w roli mężczyzny. Thethi w Albanii, 1996 r. / Stuart Freedman / Corbis/ Getty Images

Nie płaczą po spódnicach i ściętych włosach, nie żałują, że musiały zrezygnować z intymnych relacji, małżeństwa i macierzyństwa. Bo przeistoczenie się w mężczyznę dało im wolność, o której jako kobiety mogły tylko pomarzyć. Większość z nich żyje dziś w trudno dostępnych górskich wioskach na północy Albanii.

Przemiana nie do poznania

Sędziwa dziś Szkurta stała się mężczyzną nie do końca świadomie. Decyzję podjęli za nią rodzice, kiedy była małą dziewczynką. Wszystko przez wielkie nieszczęście: śmierć jej starszego brata.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu gospodarstwo, w którym zabrakło syna, było w ­Albanii postrzegane jako problem natury praktycznej, a wręcz logistycznej. Obowiązki dzielono bowiem na męskie i żeńskie. Dziewczynka bądź kobieta nie mogła tak po prostu przejąć męskich powinności. Chyba że została zaprzysiężoną dziewicą.

Poza tym pozostawała jeszcze kwestia dziedziczenia, tylko w linii męskiej. Jeśli w rodzinie nie było męskiego potomka powyżej 15. roku życia ani zaprzysiężonej dziewicy, wówczas po śmierci pana domu gospodarstwo przechodziło na własność najbliższego krewnego wdowy. Brak syna oznaczał zatem spore ryzyko.

Ale przede wszystkim był powodem do wstydu, plamą na honorze. A w albańskiej tradycji honor to rzecz święta. Ważniejsza niż życie.

Mała Szkurta przyjęła decyzję rodziców, a wraz z nią męski odpowiednik swojego imienia: Szkurtan. Kilkanaście lat później trudno było uwierzyć, że tak naprawdę jest kobietą. Wyróżniały ją ciężki chód, mocny uścisk dłoni, nieznoszący sprzeciwu ton głosu i nieco szorstki sposób ­bycia.

Z kolei Paszke stała się mężczyzną późno i z własnej woli. Imienia nie zmieniła. Wychowywana była przez babcię i wujka, również w górskiej wiosce na północy Albanii. Na swoje osiemnaste urodziny dostała okrutny prezent: śmierć babci. A że nieszczęścia często chodzą parami, tuż potem jej wuj ciężko zachorował. W domu brakowało gospodarza, wuj potrzebował opieki. Paszke uznała, że nie ma wyboru. Została zaprzysiężoną ­dziewicą.

Historie Szkurty i Paszke spisała brytyjska antropolożka Antonia Young w książ- ce „Women Who Become Men. Albanian Sworn Virgins” (Kobiety, które stają się mężczyznami. Albańskie zaprzysiężone dziewice) opublikowanej w 2001 r.

Paszke była pierwszą zaprzysiężoną dziewicą, którą Antonia Young poznała. – Siedziała w gronie mężczyzn, ubrana w elegancką koszulę i spodnie, ze szklaneczką wina w dłoni i papierosem wetkniętym za ucho. Tak ją zobaczyłam – mówi mi dziś Young.

Kodeks trwalszy niż komunizm

Nie wiemy, kiedy padła pierwsza przysięga. Nie ma dokumentów, które ułatwiłyby dociekania na temat początków tego zwyczaju, nie ma też zgody badaczy w tej kwestii. Pierwsze pisemne wzmianki o bałkańskich zaprzysiężonych dziewicach pojawiły się w XIX stuleciu. Wcześniej nie ma o nich żadnych relacji pisanych – z jednym wyjątkiem, ale znamiennym: „Kanunu”, kodeksu spisanego w XV w. To zaś, jak zauważa Young, najprawdopodobniej oznacza, że już wtedy od wieków musiały być częścią „tradycyjnego życia”.

Antonia Young od wczesnych lat 50. XX w. prowadziła badania w ówczesnej Jugosławii. Ale zaprzysiężonymi dziewicami zajęła się dopiero na początku lat 90. Dobrze pamięta, jak na międzynarodowej konferencji na temat kobiet podróżujących po Bałkanach, zorganizowanej na Uniwersytecie Bradford w 1987 r., badacze z całego świata spekulowali, czy to możliwe, aby zaprzysiężone dziewice jeszcze istniały.

Niemal wszyscy obecni przypuszczali, że zwyczaj ten zanikł w czasach komunizmu. Albo precyzyjniej: że został unicestwiony przez Envera Hodżę – komunistycznego dyktatora, który rządził krajem żelazną ręką od 1944 r. aż do swojej śmierci w 1985 r. Hodża zdelegalizował praktyki zawarte w „Kanunie” – kodeksie, którego nie imał się czas. Dokładnie 1262 artykuły, zawarte w 12 księgach, regulowały dosłownie każdy aspekt życia. Spisane w XV w., pięć stuleci później wciąż stosowane były w górskich wioskach Albanii.

– Komunistom udało się na pewien czas zmarginalizować rolę tego kodeksu. Ale po upadku komunizmu, kiedy okazało się, że kolejne rządy są tak słabe, że nie radzą sobie z egzekwowaniem prawa, ludzie wrócili do „Kanunu” – mówi mi Young.

Na poszukiwanie zaprzysiężonych dziewic pojechała po raz pierwszy w 1993 r., już po upadku komunizmu. – W tym czasie nawet mieszkańcy stołecznej Tirany nie wierzyli, że ta tradycja przetrwała – wspomina antropolożka. – A ci, którzy podejrzewali lub nawet wiedzieli, że na północy wciąż żyje niejedna zaprzysiężona dziewica, w rozmowach zaprzeczali temu. Dlaczego? Bo zwyczaj ten uznawali za wsteczny, wstydzili się go. Nie chcieli, aby ich kraj w oczach obcokrajowca wyszedł na zacofany.

Jednak właśnie z pomocą miejscowych w końcu udało jej się dotrzeć do wielu zaprzysiężonych dziewic. A te przyjęły ją z otwartymi ramionami. Bo gościnność to podstawa kodeksu „Kanun”.

Przysięga, czyli poświęcenie

To z tych podróży, długich rozmów i badań po siedmiu latach powstała książka „Women Who Become Men”. Oprócz tradycyjnych zwyczajów i ich historii Antonia Young z wielką dokładnością opisała w niej swoje bohaterki. Zamieściła ich imiona, zdjęcia, szczegółowo udokumentowała koleje ich życia.

– Bardzo obawiałam się ich reakcji na tę publikację – wspomina dziś. – Jak się okazało, niepotrzebnie. Kiedy przejrzały książkę, kiedy opowiedziałam im, jak zostały przedstawione, były naprawdę zadowolone. Zresztą niemal wszystkie od początku z pełną otwartością odpowiadały na wszystkie pytania. Niczego nie starały się ukryć, zachować dla siebie. To zaskoczyło mnie najbardziej. Ta otwartość. I duma. Były bardzo dumne z tego, kim są.

Miały prawo do dumy. Większość z nich zrezygnowała z życia kobiety nie dla siebie, lecz z myślą o rodzinie, której poświęciły swoją wolność. Weszły w rolę gospodarza domu, opiekuna bliskich, gwaranta ich bezpieczeństwa oraz honoru.

Złożenie przysięgi często bliższe było więc poświęceniu niż emancypacji. Niektóre z zaprzysiężonych dziewic składały śluby tylko po to, aby móc pomścić śmierć brata bądź ojca w przypadku, gdy w rodzinie nie było mężczyzny. „Kanun” traktował zabójstwa honorowe jako powinność – konieczną, aby ocalić honor rodziny. Mógł ją wypełnić każdy mężczyzna, a nawet chłopiec (byle był wystarczająco duży, by utrzymać broń). Albo też – zaprzysiężona dziewica.

Większość zaprzysiężonych dziewic zmagała się z trudami życia zupełnie samotnie. Nie znały się wzajemnie, nie kontaktowały. Nie wychodziły poza mikro­kosmos swoich wiosek.

Jak oceniają decyzję o złożeniu ślubów z perspektywy czasu? Szkurtan na tego typu pytania nie odpowiada, o emocjach nie rozmawia. W jej odczuciu nie przystoi to mężczyźnie. Paszke po latach przyznała w rozmowie z Young: „Okoliczności były takie, że nie miałam wyboru. Wszystkim zaprzysiężonym dziewicom, które również muszą żyć w ten sposób, współczuję”.

Paszke umarła 10 lat temu. Do końca swych dni cieszyła się szacunkiem swojej społeczności. Podobnie jak Szkurtan, która zmarła w marcu tego roku.

Wesele z piekła rodem

Ale były i takie, które zostawały zaprzysiężonymi dziewicami, myśląc wyłącznie o sobie. Przysięga była dla nich jedynym sposobem, aby uniknąć aranżowanego małżeństwa. Rodzice powszechnie żenili dzieci w dowód przyjaźni rodzin, planując im przyszłość niekiedy jeszcze przed ich narodzinami. W efekcie wiele par widziało się na oczy po raz pierwszy dopiero na własnym ślubie.

Dla panny młodej dzień ten był szczególnie trudny. Antonia Young tak to ujęła w swojej książce: „Panna młoda jest jedyną osobą, która nie bierze udziału w weselu. Podczas gdy goście jedzą i piją, ona stoi z oczami utkwionymi w podłogę. Po przeprowadzce do domu męża zajmuje miejsce w kącie, gdzie stoi bez ruchu, bez podnoszenia oczu, z rękoma złożonymi na piersiach. W takiej pozycji, bez jedzenia i picia, ma wytrwać trzy dni i trzy noce”.

To, jak dotkliwe były dla niej następne miesiące, zależało wyłącznie od rodziny męża: jak bardzo obciążyła ją pracą czy pozwoliła się odzywać (niepytana nie mogła zabierać głosu przez sześć miesięcy) albo odwiedzać bliskich. Nic więc dziwnego, że wiele kobiet szukało ucieczki – właśnie w przysiędze.

Niektórzy doszukiwali się w tym również drugiego dna: rzekomo homoseksualnych skłonności zaprzysiężonych dziewic. Ale badacze są zgodni: nic na to nie wskazuje. Takiego zdania jest też Antonia Young. – Koncept homoseksualizmu wśród kobiet był obcy wszystkim zaprzysiężonym dziewicom, z którymi rozmawiałam – zaznacza.

Można sobie wyobrazić, że ucieczka w taką przysięgę przed niechcianym małżonkiem musiała być konsekwencją ­wyjątkowej determinacji. Bowiem niezależnie od tego, jakie były motywacje kobiet, które ją składały, wszystkie obowiązywała ta sama zasada: od decyzji nie było odwrotu, przysięga wiązała je na całe życie. Złożona w złej wierze, np. bez zamiaru dotrzymania, miała przynieść rodzinie hańbę (wedle reguł hańba taka miała ciążyć na rodzinie przez kolejnych siedem pokoleń).

Nie chcą już rozmawiać

Antonia Young zapewnia mnie, że te tradycje wciąż żyją w górach Albanii.

– Małżeństwa aranżowane niewiele straciły na popularności. Praktykowane są przez ludzi zarówno z wyższych, jak też z niższych warstw społecznych. Poza Albanią w Europie nie ma drugiego społeczeństwa, w którym rozpowszechnione byłyby na taką skalę – zaznacza.

Ale zaprzysiężone dziewice nie chcą już rozmawiać. – Większość ma dość badaczy i reporterów. Jeśli uda się je przekonać, za rozmowę żądają wysokiej zapłaty. Są tacy, co płacą, ale wtedy rodzi się pytanie, czy zyskują prawdziwą historię, czy jej życzeniową wersję – mówi mi Young.

Antropolożka chętnie porozmawiałaby jeszcze w szczególności z Medi. Była to najmłodsza – wówczas 22-letnia – z zaprzysiężonych dziewic, które poznała. A zarazem jedna z tych, które zdołały zaadaptować tradycję do zmieniającego się świata.

Young: – Medi była jedną z niewielu miejskich dziewic. Mieszkała w stolicy, Tiranie, z dala od rodziny. Zdobyła wykształcenie, ubierała się na zachodnią modłę. Będąc tak postępową, jednocześnie zdawała się być niepewna swojej roli, nieśmiała, nawet nieco zagubiona. Przynajmniej w czasie naszej pierwszej rozmowy. Obecnie Medi nie chce, aby ktokolwiek się z nią kontaktował, więc nie dowiemy się, jak przystosowała się do nowego modelu życia i rzeczywistości dynamicznie zmieniającego się miasta, jakim jest Tirana.

Od czasu publikacji jej książki minęło 17 lat. W międzyczasie Albania poczyniła kroki na rzecz równouprawnienia płci. Milowy krok w 2008 r., wprowadzając 30-procentową kwotę dla kobiet na stanowiskach decyzyjnych. W ciągu ostatnich 10 lat liczba posłanek w albańskim parlamencie wzrosła z 7 do 28 proc. Ośmiu na 20 ministrów w rządzie oraz dziewięciu na 61 burmistrzów to kobiety. Chociaż wciąż zarabiają mniej od swoich kolegów: w miastach średnio o 18 proc., na wsiach o połowę mniej (to dane ONZ).

W nowych czasach

Jednak to nie liczby są kluczowe, lecz to, co można wyczytać między wierszami.

Agustela Nini-Pavli z albańskiego biura ONZ zwróciła niedawno uwagę na następujące fakty: „19 sierpnia 2017 r. w okolicach miasteczka Fier 53-letnia kobieta została zabita w czasie pracy w polu, mąż zatłukł ją narzędziem, którym pracowała. 20 sierpnia w mieście Elbasan jeden z byłych posłów groził śmiercią swojej partnerce. 21 sierpnia na przedmieściach Tirany mężczyzna zabił żonę, a potem sam popełnił samobójstwo. Oprócz samej fali przemocy wobec kobiet przeraża brak jakiejkolwiek reakcji społecznej. Tego typu informacje nie powodują żadnych protestów. Media podają je z taką częstotliwością, że stały się częścią codziennego życia”. Według danych ONZ 60 proc. Albanek w wieku 15-49 lat doświadczyło przemocy domowej.

Biorąc pod uwagę, jak ogromna jest skala dyskryminacji kobiet w Albanii, narzuca się pytanie: czy przysięgi w takim kształcie jak kiedyś wciąż jeszcze są składane?

– Bardzo chciałabym to zbadać! – mówi mi z przejęciem Antonia Young. – Sądzę, że to możliwe. Choć prawdopodobne jest, że obecnie takie decyzje zapadają w sposób mniej formalny.

– Badacze mają problem z określeniem, jak wiele zaprzysiężonych dziewic wciąż żyje na Bałkanach. Nie ma oficjalnych statystyk. W mojej książce szacowałam wtedy, że było ich około setki, i nie zdziwiłabym się, gdyby to wciąż była prawda. Nie wszystkie zostały odkryte i opisane, o wielu z nich nic nie wiemy – opowiada antropolożka.

Po chwili dodaje: – W ostatnich latach spotykałam Albanki, które mówiły: „Nie pozwolę się tłamsić, zabijać mojego indywidualizmu, chcę swobodnie podejmować decyzje o własnym życiu”. I zaczynały żyć jak mężczyźni. Ale przysięgi jako takiej nie składały. Czy one są więc współczesnymi zaprzysiężonymi dziewicami? To otwarte pytanie... ©

Czytaj także: Agnieszka Rostkowska: O czym śni Kosowo

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2018