„Maria Awaria”

"Maria Awaria"Maria PeszekKayax

07.10.2008

Czyta się kilka minut

"Maria Awaria" jest płytą ożywczo bezwstydną. I nie chodzi wcale o tak gorąco dyskutowaną w mediach erotykę tekstów. Maria Peszek nie jest ani polską Peaches, ani Wojaczkiem w spódnicy; jej teksty nie wyrastają ani z feministycznego buntu, ani z tragicznego doświadczenia cielesności. To raczej ciepłe, niepozbawione autoironii świntuszenie "nimfo-mańki", w którym błyskotliwe wynalazki słowotwórcze spotykają się z banałami i częstochowskimi rymami - i w tym, absurdalnie, ich wartość. Peszek dociera do najintymniejszego poziomu komunikacji, gdzie czułość znosi wulgarność, a namiętność znajduje wyraz w dziecięco bezradnym języku zdrobnień. Do kodu, który dla kogokolwiek poza dwojgiem najbardziej zainteresowanych osób jest dziwny, niezrozumiały, śmieszny.

Język zakochanego spotyka się tu z bezwstydnie kiczowatymi, a inteligentnie i efektownie przetworzonymi motywami muzycznymi. W warstwie instrumentalnej "Marii Awarii" pobrzmiewają echa nieśmiertelnych "pościelówek", melodii, które zakochani nucą od dekad, bo rock jakoś niezbyt nadaje się do czułych wyznań... Otrzymujemy więc dansingowe tanga, namiętne westernowe melodie z odgłosami galopu i indiańskich okrzyków, pompatycznie zaaranżowane na smyczki, ozdobione anielskimi chórkami ballady, a nade wszystko melodie przywodzące na myśl ścieżki dźwiękowe śmiałych obyczajowo filmów z lat 60., gdzie na minimalistycznym, jazzującym tle leniwie snute są melorecytacje. Oczywiście, wszystko ujęte w ramy ultranowoczesnej produkcji, pełne niespodziewanych kontrapunktów i zaskakujących przełamań tonacji.

Maria Peszek śpiewa lekko, spokojnie, jakby od niechcenia - trochę może szkoda, że na płycie brakuje okazji, by słuchacz mógł się przekonać, jak mocnym głosem jest obdarzona. Przydaje się za to subtelnie wykorzystywany warsztat aktorski, gdyż całość brzmi troszkę jak ścieżka dźwiękowa przewrotnego pastiszu filmu erotycznego: inteligentnego i bardzo zabawnego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008