Made in Germany

Dziś, w dobie kryzysu, jeszcze bardziej niż kiedyś Niemcy uchodzą za wiodące mocarstwo przemysłowe. Ale nie zawsze tak było. Oto krótka lekcja z przeszłości, z nauczką na przyszłość. Bo już wkrótce tamta historia może się powtórzyć.

03.12.2012

Czyta się kilka minut

To chyba odczucie powszechne, podzielane we wszystkich zakątkach świata: jeśli na jakimś produkcie figuruje oznaczenie „made in Germany”, znaczy, że można go kupić bez obaw. To więcej niż wskazówka, skąd coś pochodzi – to niemal metafora, a w każdym razie gwarancja solidności i jakości. Pieczęć „made in Germany” zdobi maszyny przemysłowe i dobra konsumpcyjne, jak choćby auta, a także lekarstwa czy produkty zaawansowanych technologii. Dziś może się wydawać, że tak było zawsze. Ale to nieprawda: gdy 125 lat temu narodziło się pojęcie „made in Germany”, wszystko było inaczej niż teraz.

NIEMCY: CHIŃCZYCY XIX WIEKU

Wtedy, w kończącym się XIX wieku, to Wielka Brytania była krajem aspirującym do miana tego, który wytwarza najlepsze produkty i eksportuje je na cały świat. To Brytyjczycy zaczęli pierwszą rewolucję przemysłową, oni wymyślili maszynę parową, to ich wielkie miasta – Liverpool, Manchester, Sheffield – były wtedy prosperującymi centrami przemysłowymi. Zjednoczone Królestwo rządziło bez mała połową świata i było nie tylko potęgą handlową, ale również wiodącym wytwórcą dóbr przemysłowych.

Brytyjczykom wyrósł jednak konkurent, którego metody w walce o rynki zbytu nie były wytworne ani uczciwe: Niemcy. Wprawdzie – w porównaniu z Imperium Brytyjskim – Niemcy były wtedy krajem rozwijającym się i miały sporo do nadrobienia. Ale po wygranej niedawno wojnie z Francją (1870-71), ambitne Cesarstwo Niemieckie dysponowało obfitą zdobyczą oraz, jak się wydawało, niewyczerpanymi środkami finansowymi. Po 1871 r. w Niemczech zaczął się boom przemysłowo-gospodarczy – co w ówczesnych realiach prowadziło, siłą rzeczy, do konkurencji i konfliktów na arenie międzynarodowej.

Niemieccy przedsiębiorcy zachowywali się wówczas podobnie jak dzisiaj często Chińczycy – jak złodzieje idei. Niemieckie firmy bez skrupułów kopiowały brytyjskie produkty, rzucając następnie swe wyroby (początkowo gorsze jakościowo) po cenach dumpingowych na międzynarodowe rynki – w tym na rynek brytyjski. Takie praktyki były możliwe również dzięki ekstremalnie niskim płacom i niemal nieograniczonym godzinom pracy w niemieckim przemyśle. Niemieckie produkty są tanie i kiepskie: taka opinia dominowała wówczas w świecie. A jednak je kupowano (jak dziś kupuje się towary z Chin), co z roku na rok stawało się coraz większym problemem dla Brytyjczyków.

SYGNAŁ DLA KLIENTÓW

Dopiero gdy niemieccy producenci noży i nożyczek z Solingen przekroczyli granicę bezczelności i zaczęli opatrywać swe wyroby oznaczeniem „Sheffield made”, wyspiarze przeszli do kontrofensywy.

Sheffield było wówczas dumą imperium; noże z Sheffield uważano za najlepsze na świecie. Gdy magnaci stalowi z Sheffield zobaczyli, co wyrabiają ich konkurenci z Solingen, wpadli w szał – i zmusili rząd w Londynie do ostrej reakcji: w „Merchandise Act” (prawie o handlu) z 1887 r. brytyjski rząd postanowił, że w przyszłości każdy produkt importowany z Niemiec musi w miejscu dobrze widocznym, nosić oznaczenie: „made in Germany”. Ponieważ niemieckie towary uchodziły za gorsze jakościowo, przepis ten miał odstraszyć od nich konsumentów i zachęcić do kupowania tylko produktów brytyjskich. To, co dziś jest gwarancją jakości, w swym pierwotnym założeniu miało być więc sygnałem ostrzegawczym.

Jednak szybko okazało się, że jest to metoda zawodna, a z czasem – wręcz kontrproduktywna. Brytyjczycy nie mogli przewidzieć, że wkrótce dojdzie do być może największej rewolucji w ówczesnej historii gospodarczej. Niemcy, to „królestwo tandety”, rozpoczęły mianowicie zakrojoną na szeroką skalę ofensywę jakościową, co szybko przyniosło efekty. Już pod koniec XIX w. oznaczenie „made in Germany”, ów synonim tanich podróbek, stało się symbolem gospodarczej przewagi Niemiec – i coraz lepszej jakości. Brytyjczycy dopiero po pewnym czasie zorientowali się, że kupują nie coraz mniej, lecz coraz więcej niemieckich produktów, które są nie tylko tańsze, ale i lepsze niż brytyjskie: ołówki od Faber-Castell, leki od Bayera, noże z Solingen, pianina Bechsteina z Berlina, piwo z Bawarii, zegarki z Saksonii...

DWIE STRONY MEDALU

Oraz, oczywiście, auta. To zwłaszcza rozwój przemysłu motoryzacyjnego dowodzi dobitnie – i aż do dnia dzisiejszego – w jak dramatycznej skali Wielka Brytania przegrała walkę z wyrobami „made in Germany”. Tak niegdyś nobliwe marki jak MG, Triumph czy Lotus dawno już znikły z rynku. Popularne niewielkie auto minicooper oraz arystokratyczna limuzyna marki Rolls-Royce należą dziś do monachijskiego koncernu BMW. Także inną szlachetną markę motoryzacyjną, Bentleya, przejął w 1998 r. niemiecki koncern Volkswagen.

Mówiąc otwarcie, Wielka Brytania – niegdysiejsze mocarstwo przemysłowe – nie produkuje dziś nic takiego, co by było godne jakiejś szczególnej uwagi. Owszem, londyńska giełda i związane z nią banki oraz fundusze inwestycyjne sprawiają, że brytyjska stolica jest dziś najważniejszym centrum finansowym na terenie Unii Europejskiej. Ale jeśli chodzi o produkcję (i eksport), Wyspy nie mogą równać się z Niemcami: stąd pochodzą maszyny, leki, samochody itd.

Powód do zadowolenia? Bynajmniej. Nawet jeśli Niemcy są obecnie „mistrzami koła zębatego” i „mocarstwem eksportowym” (gdy chodzi o rozmaite dobra), to pozostają zwyczajnym nieudacznikiem, gdy mowa o nowoczesnej cyber-sferze. W Niemczech nie powstają żadne liczące się komputery, smartphony, e-booki. Takie produkty pochodzą zwłaszcza z USA – albo z Południowo-Wschodniej Azji. Także w branży fotograficznej Niemcy, kiedyś czołowy producent (słynna leica!), dawno przegrały z Japonią.

MADE IN CHINA

Dziś historia zdaje się powtarzać – takie ambitne kraje jak Indie czy Chiny uważane są za „złodziei idei”, kopiujących bez skrupułów europejskie produkty i oferujące swoje towary po niebywale konkurencyjnych cenach. „Chińszczyzna” to synonim niskiej jakości, tandety – tak jak w XIX w. towary z Niemiec. Pytanie tylko: jak długo jeszcze?

Sygnały ostrzegawcze już widać. Według najnowszego studium OECD, do 2060 r. znaczenie Niemiec w gospodarce światowej ma spaść, i to gwałtownie: jeśli wierzyć tym prognozom, żaden inny kraj świata nie utraci tak wielkiego udziału w rynkach jak właśnie obecny „mistrz (jakościowego) eksportu”. Niemcy – dziś najsilniejszy gospodarczo kraj Unii i piąte gospodarcze mocarstwo świata – mają spaść w tym rankingu aż na dziesiąte miejsce.

Bardzo prawdopodobne, że także za 50 lat oznaczenie „made in Germany” pozostanie gwarancją solidności. Ale nowi big players zapewne będą poprawiać jakość swych wyrobów. Niewykluczone, że nadejdzie taki dzień, gdy również „made in China” oraz „made in India” staną się synonimem wysokiej jakości.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2012