Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jedna z nich – pisze papież – ma formę światła dochodzącego do nas z nieba przez witraże w gotyckiej świątyni. Witraże te zwykle przedstawiają świętą historię zbawienia – historię ludzi, w których życie Bóg wkroczył z mocą – i został przyjęty. Patrząc na tę historię, studiując ją i poznając – zostajemy oświeceni.
Pierwszą taką historią w Biblii jest historia Abrahama. To historia ojca wiary żydów, chrześcijan i muzułmanów. To historia ojca wiary trzech czwartych ludzkości!
Historia wiary Abrahama zaczyna się od Bożego polecenia: „Wyjdź!” (Idź! Idź dla siebie!). Słowo wzywa go do drogi, i to drogi, która znana jest jedynie Bogu – przed wyruszającym (na razie) jest zakryta. On nie wie, dokąd idzie. Idzie w zaufaniu wzywającemu go Słowu Boga – opierający się na nim niczym na skale. W uszach, w myśli, w sercu niesie Bożą obietnicę. Pamięta Słowo, które opisuje przyszłość. Ono objaśnia mu, co ma się stać: memoria futuri (dosł. pamięć przyszłości, pamięć na przyszłość). Pamięta, że wyszedł ku czemuś – że ciągle ma to przed (a nie za) sobą. Swój sens, spełnienie i szczęście ma ciągle przed sobą, w przyszłości. Ale opisana została ona słowem wypowiedzianym już jakiś czas temu. Słowem zadanym pamięci.
Tę wyjątkową w dziejach zbawienia historię papież Franciszek komentuje następująco: „wiara »widzi« w takiej mierze, w jakiej się posuwa, w jakiej wchodzi w przestrzeń otwartą przez Słowo Boże” („Lumen fidei”, 9).
Tylko dlatego, że ruszył w drogę – że poszedł w rzeczywistość opisaną obietnicą Boga – mógł Abraham „zobaczyć” w wierze, jak owo Słowo się wypełnia; jak Bóg okazuje się wierny, mocny, miłosierny, kochający.
Bez pójścia w drogę nasza „wiara” jest wiedzą wyłącznie teoretyczną. Mogę się jej nawet wyuczyć na pamięć. Jest wtedy jak wystudiowana mapa – cóż, kiedy nigdy nie staje się ona rzeczywistą drogą. Mogę tę mapę poznać w najdrobniejszych detalach, ale nigdy nie zaznam szczęścia wędrówki. Nie ucieszę się widokami po drodze, nie osiągnę celu – nie poznam radości wędrowania z Bogiem – opierając się na Jego (nie na swoich własnych) możliwościach.
Czy nie dlatego również Jezus tak często wzywa nas do drogi? „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście”; „Idź! Syn twój żyje!”; „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”; „Idźcie, pokażcie się kapłanom”; „Przyjdź!” (do Piotra proszącego o możliwość przyjścia do Niego po wodzie).
Możesz nie zaryzykować. Możesz nie przełożyć nóg przez burtę. Ale wtedy nigdy się nie dowiesz, jaką skałą potrafi być woda...