Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jego ostatnie wyjaśnienia – gdy powołuje się na aktywność legislacyjną wymagającą konsultacji – są szczególnie żałosne. Dziwna to aktywność, która się skupia na jednym okręgu – wszak do Szczecina czy Wrocławia nie latał. Poza tym udaje, że nie wie, iż nie o same podróże chodzi, tylko o absurdalnie w tym kontekście kosztowną procedurę HEAD, jaką marszałek uruchamiał dla swoich przelotów (portal Onet podsumował je na 4 mln zł), zamiast skorzystać, też na koszt państwa, z jednego z pięciu rejsów, jakie narodowy przewoźnik wykonuje do Rzeszowa. W tym kontekście padało określenie „druga osoba w państwie”. Jest ono czysto ceremonialne, ale w przypadku Kuchcińskiego widać to szczególnie jaskrawo. Cała afera znów nam przypomina, że jest postacią tuzinkową, nie umie nawet realnie trzymać w garści Sejmu – do czego wyznaczył go przecież prezes. Tym bardziej więc potrzebował lotniczego Bizancjum. ©℗
CZYTAJ TAKŻE
FELIETON STANISŁAWA MANCEWICZA: Skłonność rodziny marszałka Kuchcińskiego do latania odrzutowcem bądź helikopterem na trasie Warszawa–Rzeszów–Jasionka za pieniądze podatnika będzie nam dziś kanwą rozważań o charakterze szerszym >>>