Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
3.06.1977
Jerzy kochany!
Za list najserdeczniej dziękuję. Z bardzo wielkim smutkiem odebrałem wiadomość, że mój list - pisany w Wielkim Tygodniu - do Ciebie nie dotarł. Był przeznaczony na Święta i na Twoje imieniny zarazem. Żałuję, że zaginął, bo składając Ci życzenia dawałem zarazem folgę moim dla Ciebie zadawnionym i mocno osadzonym sentymentom. Wyliczałem też moje dla Ciebie długi wdzięczności. Takie z serca pochodzące wypowiedzi nie dają się później powtórzyć. Czyniąc na ten temat wzmiankę tylko kronikarską, chcę wszakże jedną myśl moją raz jeszcze powtórzyć.
Włócząc się teraz po tym obcym kraju i dużo w sprawach naszych opowiadając, zawsze podkreślam moją radość i dumę z przynależności do krakowskiej naszej ideowej kompanii. Stanowi to dla mnie rzeczywisty fundament życiowy. Zaś komponentem tego najważniejszym jest poczucie przyjaźni z Tobą, pewna możność liczenia na Twoją życzliwość i mądrość niezmierną. Mogąc liczyć na Twoją mądrość, roztropność i wyczucie moralne, czuję się pewny - jak na mocnej skale.
Myślę o tym ciągle i często, gęsto ludziom o tym mówię. Przy tym ilustracją jest nasza fotografia z Tygodnia Społecznego “Odrodzenia" - anno 1932 (a więc lat temu 45). Piszę o tym, bo to wciąż na nowo, z radością w sobie przeżywam.
Wracam niebawem: być może zobaczymy się prędzej, niż dojdzie list. (Jeśli dojdzie!!!) Piszę w pociągu (IC), który biegnie z szybkością 130 km/godz., a jednak można pisać. Taka jest dziwna technika tego kraju.
Kończę już mój pobyt. Składam pożegnalne wizyty itd. Wieści od Was są powodem poważnej refleksji i troski. Zanurzę się niebawem w ten odmęt. Tymczasem pozdrowienia najczulsze. Annie hołdy i ręce całuję. Ela Was najmocniej pozdrawia.
Stanisław Stomma