Lepsza część świata

Z listów Tadeusza Różewicza do Janiny Mortkowiczowej i Hanny Mortkowicz-Olczakowej.
Hanna Mortkowicz-Olczakowa, Janina Mortkowiczowa, Leopold Staff /
Hanna Mortkowicz-Olczakowa, Janina Mortkowiczowa, Leopold Staff /

1. Do Hanny Mortkowicz-Olczakowej

Gliwice, 1 X 1949 r.

Szanowna i Droga Pani,

Tak jak umówiliśmy się, powiedziałem p. Boberowi, żeby moją kartę mięsną oddał Pani - toteż proszę, aby Pani odebrała ją i była taka uprzejma zameldować razem ze swoimi kartkami.

Ja do Krakowa wrócę dopiero po 10 października. Ale czeka mnie jeszcze podróż do Warszawy, gdyż nic nie można załatwić, jak się swoich spraw w Warszawie nie pilnuje. Jeśli chodzi o "twórczość" - to jałowo. Piszę niewiele, a raczej namyślam się nad tematami; te tematy, które z daleka wydają się bardzo atrakcyjne, z bliska (t.z. kiedy ich się dotknie) bardzo tracą.

Przesyłam najlepsze pozdrowienia i ucałowanie rąk. Dla Mamy ukłony i ucałowanie rąk - i pozdrowienia dla Joasi -

Tadeusz R.

PS. P. Paulina niech się nie trwoży o swoją należność, jak wrócę, to jej zapłacę za sprzątanie.

T.R.

2. Do Janiny Mortkowiczowej i Hanny Mortkowicz-Olczakowej

Gliwice, 4 VI 1950

Szanowne i Drogie Panie,

Przesyłam Paniom moją książkę. Przepraszam, że wtedy nie przyszedłem po południu, ale musiałem wcześniej wyjechać z Krakowa. Powetuję to sobie przy innej sposobności i umówię się na dłuższą rozmowę. Proszę nie zapomnieć o danej mi obietnicy i przysłaniu książki Mamy (tj. pani Janiny Mortkowiczowej); dzielę tak zawsze w myślach waszą rodzinę: Mama - córka (pani Hanka) i wnuczka (Joasia). Może wybierze się kiedyś do Państwa żona, której dużo opowiadałem o Waszym domu.

Łączę wyrazy szacunku i serdeczne pozdrowienia

Tadeusz Różewicz

3. Do Hanny Mortkowicz-Olczakowej

Gliwice, 6 II 1956 r.

Droga Pani Hanko,

Rozmawiałem z Voglerem (otrzymał on również mój list). Sprawa "Wyboru" jest załatwiona, i jeśli Pani w tych dniach do niego zadzwoni, to proszę go przypilnować z podpisaniem umowy. List Pani otrzymałem, i dopisek Matki - nie zasłużyłem sobie na tyle dobrych słów - bo przecież te wiersze są dobre i wydawnictwo nie robi Poetce w tym wypadku "łaski". Tomik będzie ładny. Pani Hanko, wydaje mi się, że wystarczy nam to za podziękowanie, jeśli kilkanaście ładnych i dobrych utworów przypomni się ludziom starszym i przedstawi młodym.

Pani Mama jest dla mnie zawsze łaskawa. Cieszę się z każdego listu, jaki od niej otrzymuję, i z każdej rozmowy. Czasem sobie myślę, jaki to dobrany "trójkąt" stanowimy z naszym kochanym chorym Leopoldem Staffem, o którym Pani Helena mówi płacząc "bidulek". Nie ma od nich żadnych wiadomości - t.z. jest dobrze! Pani Hanko, ten "trójkąt" bije wszystkie rekordy francuskich trójkątów - miłość między nami jest bezinteresowna, a przy tym przyjaźń (i szacunek z mojej strony).

Przesyłam Drogim Paniom (wliczając w to Joannę) najserdeczniejsze pozdrowienia

Tadeusz Różewicz

4. Do Janiny Mortkowiczowej

21 X 57 r.

Szanowna i Droga Pani,

Zbieram się w sobie, żeby napisać ten list i niełatwo mi zacząć. Jest Pani moją Starą Przyjaciółką i na pewno Pani zrozumie moje milczenie. Po śmierci Staffa i po śmierci Matki - znalazłem się nagle w innym świecie. Muszę się do niego przyzwyczaić. Przyuczyć. Muszę się oswoić z myślą, że Ich nie ma. Matka i Stary mój Przyjaciel - byli w ostatnich latach i w latach najcięższych - tą lepszą częścią świata, w której mogłem lżej oddychać.

Byłem w październiku krótko w Krakowie, byłem nawet na Krupniczej, ale nie odwiedziłem Pani; jeszcze nie mogłem oddzielić się od świata, w którym spotykaliśmy się przez tyle lat. Droga Pani Janino, proszę mi wierzyć, że często myślę o Pani; że myślę zawsze z żywą, szczerą sympatią - nie jak o jakiejś "staruszce", ale jak o znajomej - z którą prowadzi się rozmowy i ma wiele wspólnego... (nawet jeśli chodzi o ocenę malarstwa abstrakcyjnego i nowoczesnej poezji).

Ciekaw jestem, jak Pani zdrowie, czy krótki wypoczynek w Rybnej dobrze Pani zrobił? Proszę napisać do mnie kilka słów, sprawiają mi zawsze radość. Przesyłam uściski p. Hance i gratuluję jej dobrych recenzji z "Zagubionych uczuć".

Całuję ręce i pozdrawiam Panią

Tadeusz Różewicz

5. Do Hanny Mortkowicz-Olczakowej

Dn. 29 IV 66 r.

Droga Hanko!

Piszę na zielono, bo jest wiosna! Przeczytałem Twoją książkę o Żeromskim, dowiedziałem się wielu interesujących rzeczy o pisarzu, który był mistrzem mojej partyzancko-literackiej młodości. Myślę, że czytelnicy "biblioteki powszechnej" otrzymali ładny prezent od Ciebie. A ja chcę Ci "konwencjonalnie" podziękować za Twoją pracę. Teraz zabiorę się do czytania "Spadku". Ciekawie o tej książce pisała w "Tygodniku Powszechnym" p. Starowieyska-Morstinowa; czy ucieszyłaś się tym głosem? Chyba Ci sprawił satysfakcję? U mnie nic nowego. Siedzę ciągle w domu. Trochę już za długo... ale planowane podróże nie doszły do realizacji. Zobaczymy: "Co ma wisieć, nie utonie". Ciekaw jestem, gdzie przebywasz: czy w Krakowie piszesz nową powieść, czy bawisz wnuczkę w Warszawie? Jeśli jesteś w Krakowie, to odezwij się. Napisz kilka słów o sobie. Jak zdrowie, nad czym pracujesz? U nas na Czarnym Śląsku ciepło, kwitną drzewa... wiosna wpływa na mnie demoralizująco... chodzę za miasto na wagary... zamiast siedzieć i pisać wypracowania literackie (z "zakresu" poezji dramatu prozy).

Serdecznie Cię ściskam i myślę często

Tadeusz

6. Do Hanny Mortkowicz-Olczakowej

3 XII 1966

Droga Hanko,

miałem zostać w Krakowie dłużej, ale jeszcze tego samego dnia otrzymałem z domu telefon, żeby przyjechać, no i na drugi dzień (po naszym spotkaniu w Związku) wyjechałem. Żałowałem bardzo, bo chciałem już dawno się z Tobą zobaczyć i szykowałem się na dłuższą (nawet b. długą) rozmowę. Ani w Związku nie można odpowiedzieć na pytanie "co słychać?" (ani w liście), bo albo "nic nie słychać", albo "bardzo dużo". Przede wszystkim bardzo ucieszyłem się, że wyglądasz tak młodo i zdrowo... o wiele lepiej niż przed rokiem (a może to więcej niż rok), kiedy byłem u Ciebie. Nawet podejrzewam Cię, że jesteś (szczęśliwie) zakochana.

Pomyśl, jakie miałaś szczęście, że przed tą całą katastrofą byłaś we Florencji i obejrzałaś miasto takie, jak je widywałaś dawnymi laty. Ja ostatni raz widziałem Florencję latem 1964 r. To, co się czyta w gazetach, brzmi bardzo ponuro. (Ale Gliwice - jesienną porą - wyglądają też podobnie jak Florencja po powodzi - szczególnie moja rozkopana ulica). Chyba, Haniu, nie zobaczymy się wcześniej niż w roku 1967 (!). Piszę cyfrę 1967 i nie wierzę własnym oczom. Często myślę o Twojej Matce. O jej niezwykłej Energii, o Optymizmie - oczywiście nie znałem Jej całego życia - mówię o tym, z czym się stykałem bezpośrednio w czasie naszych rozmów. Przy Twojej Matce - czułem się nie tylko czarno-widzem, ale kimś słabym. Staff, Ona... cóż to była za "szkoła", jaka klasa... podobne wrażenie odniosłem z (bardzo zresztą krótkiej) rozmowy z prof. Michałowskim - którego poznałem w czasie wręczania nagród - w lipcu. Z czego Oni - zrobieni? Z jakiego materiału mieli ulepione "dusze"?

Myślę, że zobaczymy się w styczniu. Będę w Krakowie. Choć Ty tak mało przebywasz na Krupniczej, że raczej liczę na przypadek szczęśliwy.

Ściskam serdecznie ręce i pozdrawiam Cię

Tadeusz

Za łaskawą zgodą Tadeusza Różewicza do druku podali Joanna Olczak-Ronikier i Tomasz Fiałkowski

List 1.: Jerzy Bober (1920-1990), prozaik i dziennikarz, od 1949 r. związany z "Gazetą Krakowską", był w latach powojennych kierownikiem biura Zarządu Oddziału Związku Zawodowego Literatów Polskich (później ZLP).

List 2.: Książka Tadeusza Różewicza, o której mowa w liście, to zapewne "Pięć poematów" (Czytelnik 1950).

List 3.: Henryk Vogler (1911-2005), prozaik, dramaturg i krytyk, był w latach 1953-58 redaktorem naczelnym krakowskiego Wydawnictwa Literackiego. "Wybór" to wydane w 1956 r. przez WL "Wiersze wybrane" Marii Czerkawskiej (1881-1973), poetki debiutującej jeszcze w epoce Młodej Polski, która od 1940 r. do śmierci mieszkała w Krakowie i przyjaźniła się z Janiną Mortkowiczową; naj-obszerniejszy przegląd jej twórczości daje tom "Jałowcowe żniwa" opracowany przez Jerzego Kwiatkowskiego (WL 1972). "Pani Helena" to żona Leopolda Staffa.

List 4.: Leopold Staff umarł 31 maja 1957 r. Stefania Różewiczowa - 16 lipca 1957 r. "Zagubione uczucia", film Jerzego Zarzyckiego według scenariusza Hanny Mortkowicz-Olczakowej (opowiadanie "Zośka"), Jerzego Andrzejewskiego i Juliana Dziedziny, dramat społeczny pokazujący odkłamany obraz Nowej Huty, został zrealizowany w 1957 r. i szybko zdjęto go z ekranu.

List 5.: "Rzecz o Żeromskim" to książka Hanny Mortkowicz-Olczakowej "O Stefanie Żeromskim. Ze wspomnień i dokumentów", wydana przez PIW w roku 1964 i wznowiona w roku następnym. W 1965 r. ukazał się również tom jej prozy "Spadek i inne opowiadania".

List 6.: Wzmianka o Florencji dotyczy wylewu rzeki Arno, który 4 listopada 1966 spustoszył miasto, niszcząc wiele zabytków. "Wręczanie nagród" - w lipcu 1966 r. Tadeusz Różewicz i prof. Kazimierz Michałowski, znakomity archeolog, otrzymali nagrody państwowe I stopnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2006