Lex TVN: nieskuteczne i szkodliwe
Lex TVN: nieskuteczne i szkodliwe
Złożony tydzień temu projekt nowelizacji ustawy medialnej raczej nie zamieni się w prawo. Propozycji zmiany, która uściśla już zapisane ograniczenia dotyczące właścicieli zagranicznych w taki sposób, by to dotknęło naziemną telewizję TVN (a w konsekwencji np. nadawaną z satelity stację TVN24), nie poprze Porozumienie Jarosława Gowina. Trudno sobie też wyobrazić, by poparła ją gremialnie Konfederacja czy niektórzy posłowie Solidarnej Polski – konsekwentnie wycinani ze wszystkich programów rządowej TVP, korzystający więc chętnie z prywatnej anteny.
Burza wokół pomysłu potrwa jednak jeszcze jakiś czas i taki z niej będzie pożytek, że przy okazji wyraźniej ujawni, w jakim jesteśmy położeniu, jeśli chodzi o ustrój i relacje między polityką a prawem. Marek Suski nie pierwszy raz firmuje polityczny niewypał (a przy okazji jest aktywny w promocji współpracy z Chinami, co kontrastuje z oficjalną tezą, że nowelizacja zablokuje możliwość wrogiego przejęcia jakiejś polskiej stacji przez Rosję czy właśnie Chiny), jednak ci, którzy pisali projekt i zdecydowali się na tę wrzutkę, wyszli z założenia, że a nuż się uda. Co miałoby się udać? Wymuszenie na amerykańskim właścicielu sprzedaży TVN w chętne polskie ręce powiązane z państwem i centralą na Nowogrodzkiej oczywiście. PiS-u nie opuszcza chęć zwasalizowania liczących się mediów. Choć w wielu aspektach majaczący na naszym horyzoncie system władzy różni się bardzo od półdyktatury Viktora Orbána, tutaj akurat dwa bratanki myślą bardzo podobnie.
Najważniejszym kontekstem międzynarodowym są jednak zawiłe stosunki z USA. Wydaje się, że część obozu władzy uznała, że może pójść na zwarcie, bo są one i tak fatalne, a interesy strategiczne Ameryki zabezpieczają nas przed np. wycofaniem stacjonujących u nas żołnierzy. Może zresztą „zwarcie” to zbyt poważne słowo, chodzi raczej o prężenie muskułów, odegranie się za niedawne próby ingerowania przez Waszyngton w legislację dotyczącą pośrednio reprywatyzacji. Na próżnych i głupich – bo nieskutecznych – działaniach na wiwat nie buduje się jednak szacunku, który może istnieć nawet w tak asymetrycznych relacjach jak te polsko-amerykańskie. Inna sprawa, że sposób, w jaki tę asymetrię wpływu próbuje wyostrzyć obecnie opozycja – strasząc Waszyngtonem jak groźną panią – jest równie głupio serwilistyczny.
Sytuacja prawna TVN, od kiedy 6 lat temu większość jej udziałów przejęła firma z USA, ukrywając się za spółką formalnie holenderską, była faktycznie sprzeczna z duchem ustawy o radiofonii i telewizji. Każda fikcja prawna w ostateczności szkodzi życiu społecznemu i jej zniwelowanie mogłoby wiązać się z sensowną dyskusją nad tym, jak zmieniły się media, od kiedy pisano ustawę. Może nawet z porzuceniem fetyszu, że wszystko musi być w „polskich rękach”. Wrzucona teraz nowelizacja – nieskuteczna, nieadekwatna do deklarowanych celów, kłamliwie przedstawiana – wpisze się w twórczo rozwiniętą przez PiS nieszczęsną tradycję, że legislacja dla nas to nie filar sprawiedliwie urządzonego państwa, lecz domena porachunków i kaprysów aktualnych tegoż państwa właścicieli. ©π
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]