Lepper idzie! Dokąd zajdzie?

Gdyby ktoś mi powiedział na początku lat 90., że pucułowaty chłopski watażka z wystrzyżoną pod garnek grzywką zostanie wkrótce wicemarszałkiem Sejmu, popukałbym się w głowę. Niesłusznie, bo został - na krótko, ale jednak. Kim będzie w najbliższej przyszłości? Z jaką jeszcze rolą publiczną Andrzeja Leppera przyjdzie nam się zmierzyć?.

28.08.2005

Czyta się kilka minut

Lepper jaki jest, każdy widzi. Także ci, którzy ciągną dziś do niego z wielu stron, znęceni perspektywą zbiorowego wyborczego sukcesu. Działacz AWS, członek rządów Hanny Suchockiej i Jerzego Buzka, Ryszard Czarnecki; były szef SLD na Mazowszu Jacek Zdrojewski (zrezygnował z kandydowania na wieść o wekslu, jaki musiałby zostawić Lepperowi); poseł Unii Pracy, od kwietnia przewodniczący komisji orlenowskiej, Andrzej Aumiller; trzykrotna medalistka paraolimpijska Małgorzata Olejnik; były trener reprezentacji Polski w piłce nożnej Janusz Wójcik; znany śląski kardiolog (i aferzysta) prof. Stanisław Pasyk; przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Mazowszu Longina Kaczmarska; kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Hematologii w warszawskim Instytucie Hematologii i Transfuzjologii Lech Konopka; założyciel “Trubadurów" Sławomir Kowalewski i wielu innych. Wszystkim zaś przygrywa “Ich Troje" Michała Wiśniewskiego.

Nie dziwi popularność Samoobrony wśród wystraszonych nie na żarty wizją utraty diet parlamentarzystów czy niesytych sukcesów sportowców i lekarzy, choć trzeba przyznać, że w przypadku hematologa ze znanej kliniki mało to zrozumiałe, zważywszy na katastrofalnie niski prestiż społeczny posła. Niesmak budzą osoby dla władzy i mamony gotowe poddać się dyktatowi wodza z Klewek i paradować po Strasburgu i Brukseli w tak niegustownych krawatach. O takich mówi się: wstydu nie mają. Lepper przygarnia wszystkich, by wzmocnić drużynę. Ale próbuje też zmienić wizerunek partii - ma być postrzegana jako szacowna reprezentacja klas średnich, w tym drobnych i średnich przedsiębiorców, majętnych rolników, ogólnie - ludzi zajmujących wyższą pozycję społeczną niż niespłacający pożyczek chłopi. Dlatego idą w odstawkę wierni weterani blokad, a nawet Renata Beger ze znanymi walorami w oczach. Na pierwszych miejscach list wyborczych zastępują ich ludzie z zewnątrz, których opinia publiczna ma postrzegać jako profesjonalistów. Powoduje to ostre tarcia, jak niedawno w Katowicach, gdzie blisko 50 działaczy partyjnych zablokowało miejscowe biuro Samoobrony i spuściło powietrze z auta emisariuszy z Warszawy, uniemożliwiając rejestrację przywiezionych przez nich list.

Kot opity śmietanką

Lepper ma liczne talenty. Świetnie przemawia - był obok Ludwika Dorna i Lecha Kaczyńskiego jednym z nielicznych w tym Sejmie posłów umiejących sprawnie wysłowić się bez kartki - jest człowiekiem inteligentnym, ambitnym, świetnym organizatorem. Bez najmniejszych skrupułów wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję, by zareklamować siebie i swoją partię, np. podziękował “w imieniu narodu polskiego" następcy tronu Arabii Saudyjskiej, księciu Abdullahowi, za sfinansowanie rozdzielenia bliźniaczek syjamskich z Janikowa. Książę zaś podziękował “ekscelencji" Lepperowi.

Tak naprawdę nie ma żadnych poglądów, oprócz jednego: że miło rządzić ludźmi, zbierać zaszczyty i opływać w dostatki - mieć gabinety, szoferów, sekretarki, diety i wokół siebie wiwatujący tłum zwolenników. Grawitują ku niemu, licząc na władzę i zaszczyty w odpowiednich proporcjach, ludzie podobnie myślący, choć obdarzeni słabszą osobowością i mniej uzdolnieni. W efekcie Samoobrona staje się - bardziej jeszcze niż wiele innych partii - klubem ludzi poszukujących zaszczytów jako samoistnego i samowystarczalnego celu. Jako że prócz woli rządzenia mało co ich łączy, muszą się spotykać w dziwnych zestawieniach, np. eks-socjalista z Unii Pracy Andrzej Aumiller z szefem wielkopolskiej Samoobrony Tadeuszem Dębickim, który 9 marca podczas obrad komisji rolnictwa miejscowego sejmiku wyraził publicznie zabawną wedle niego opinię, że “są dwa rodzaje Żydów: dobry Żyd to martwy Żyd".

Tak właściwie Lepperowi nie zależy na władzy i ponoszeniu odpowiedzialności - chodzi mu raczej o to, by się z nim liczono, żeby nikt nie śmiał powiedzieć, że to głupia partia, albo, co gorsza, “głupi Lepper". Zrobi wszystko, żeby pokazać, że inni są gorsi - oni tak, kradli, ale inni więcej, rządzić może każda kucharka, Beger może być ministrem finansów, a Hojarska też. “Jego" profesorowie nie różnią się od “jego" chłopów, od “jego" aferzystów, ale od innych są lepsi.

Lepper nie ma poglądów w pewien osobliwy sposób - wypowiada się często i chętnie, jak leci i niekoniecznie spójnie, za to odpowiednio do sytuacji i rozmówcy. By się z tym stylem zapoznać, przeczytałem dwie jego książki - “Lista Leppera" i “Każdy kij ma dwa końce" (jak wiadomo, każdy rasowy polityk zaciska zęby i pisze książkę - taki to już los) - które omówiłem w “Gazecie Wyborczej" z 1.10.2002. Oto próbka jego poglądów - ściślej, wypowiedzi - z czasów, gdy oblizywał się niczym kot opity śmietanką, pławiąc się w świeżo odniesionym sukcesie.

Wiele miejsca poświęca Lepper sobie. “Jestem głosem biednych, upokarzanych i poniżanych. Powiem, kto i za jakie korzyści doprowadził nas do takiego stanu. Wyliczę każdego dolara wywiezionego za granicę i każdą złotówkę nieuczciwie zarobioną przez reprezentantów władzy. Nie będę nikogo chronił ani niczego ukrywał. Ponieważ Samoobrona i Andrzej Lepper nie byli, nie są i nigdy nie będą »onymi«. My jesteśmy »my«".

Lepper-mówca, Lepper-polityk - podejrzewam, że i Lepper-mężczyzna, jakże przystojny - wprawia Leppera w niekłamany zachwyt. Cytuje chętnie własne mowy sejmowe, zauważając np.: “gdy skończyłem, rzeczywiście było cicho jak makiem zasiał".

W książce przyznaje, że był w PZPR, choć tylko “na samym dole", a w życiorysie na stronie www.lepper.com.pl skrzętnie ten fakt pomija. Umiejętnie łączy grę na nostalgicznym bębenku z potępianiem kogo trzeba. “Może ktoś powiedzieć, że przecież i tak jest lepiej niż za komuny. Nieprawda". “Gierek zadłużył kraj? Gierek ratował Polskę. Technologie stare sprowadzał, oczywiście, ale nie zadłużył kraju. (...) Dług wewnętrzny nie istniał przedtem w Polsce, bo przedsiębiorstwa były państwowe, oczywiście, że dotowane". Zaś Okrągły Stół był - w wielu kręgach mało to oryginalna opinia - spiskiem elit. Przy innej okazji, na konferencji prasowej w Katowicach w grudniu 2004 r., Lepper powiedział: “Te służby dogadały się, jakiś czas była cisza i dzisiaj te służby od nowa podjęły walkę między sobą. To wszystko był układ komunistów z liberałami pod szyldem »Solidarności«. Bo uczciwi ludzie »Solidarności« to ani komuniści, ani liberałowie, tylko ludzie, którzy chcą polityki prospołecznej i społecznej gospodarki rynkowej". Balcerowicz musi oczywiście odejść, i to nie byle gdzie, tylko do kryminału: “Wniosek skierujemy do organizacji międzynarodowych o ściganie Balcerowicza jako zbrodniarza, o ściganie jego jako winnego zbrodni ludobójstwa z przyczyn ekonomicznych".

W książce sprzed czterech lat Lepper upozował się na swojaka, fajnego chłopa - operował dosadnym słownictwem, przez swojskość szukał kontaktu z masami. Pisał: “Nazywają nas chamami. Od czasów nowożytnych dzielono Polaków na panów i chamów. Tak było w »Ogniem i mieczem«, tak było w II Rzeczypospolitej, tak jest i teraz". Przyznawał się chętnie do “chamstwa", które przeciwstawiał “pańskości" oponentów - panowie (ci, rozumiemy, co w stolicy palili cygara) nachapali się: “a to dopiero była wyżerka", “pławią się w dobrobycie, odwracając z niechęcią oczy, gdy z okien swoich limuzyn widzą żebrzących ludzi". Przyznawał się do “chamstwa", bo miał taki polityczny pomysł, ale już wtedy sercem i duszą tkwił, dobrze ubrany, we własnej duchowo-wirtualnej limuzynie. Teraz, odnoszę wrażenie, dystans zmalał, napięcie uległo zniwelowaniu, limuzyna wirtualna przeszła do realu. A ręce Leppera nie są już czarne od pługa - raczej pamiętają salon manicure dla parlamentarzystów reprezentujących wyższe klasy średnie.

Bo ja jestem charyzmatyczny...

Na stronie internetowej www.lepper.com.pl, oprócz swoich książek, uśmiechniętego zdjęcia z podpisem “Człowiek, rodzina, praca, godne życie: Andrzej Lepper", nasz skromny polityk publikuje niezliczone wywiady z nim przeprowadzone przez media skądinąd wrogie Samoobronie i złośliwie ją ignorujące. Czytamy m.in.: “Wątpliwości mogą być różne. Ważny jest cel. Celem naszym jest rządzenie Polską, celem naszym jest doprowadzenie do tego, aby ludzie za ciężką, uczciwą pracę mogli godnie żyć. I to są nasze cele i my ten cel chcemy osiągnąć" (“Sygnały Dnia", Program 1 PR, 1 sierpnia 2005). Często najpierw wymienia, odruchowo, rzeczywistą motywację, a po chwili jej usprawiedliwienie. Zresztą “chcemy rządzić" brzmi władczo, sugeruje też otwartość, świadomość własnej siły, pozwalającą zrezygnować z hipokryzji.

Pyta dziennikarz, czy zgodziłby się na paradę homoseksualistów. Odpowiedź Leppera na trudne pytanie (ile głosów stracić, ile zyskać) jest charakterystycznie wykrętna: “Czy bym się zgodził?". Zyskany czas na zastanowienie. “Jeżeli byłoby to w ramach prawa, jeżeli nie byłoby tam żadnych dewiacji i demoralizacji młodych ludzi, jak najbardziej. Przecież to karnawał, to karnawał. Ja homoseksualistów, lesbijek nie popieram absolutnie, takich skłonności nie miałem w życiu i chyba mieć nie będę nigdy, natomiast jeżeli to byłby karnawał, zabawa, to przecież karnawały odbywają się na całym świecie. Nie wiem, czy był pan w Brazylii, ale pokazują Brazylię co roku, karnawał, oczywiście, że to jest radość, ludzie cieszą się. I powtarzam - bez dewiacji i jakichś skrajności. My jako politycy...".

W “Salonie Politycznym Trójki" Moniki Olejnik (wrzesień 2000) na pytanie: “Dlaczego Pan kandyduje?", Lepper odpowiada: “Oni wszyscy już byli. Ja mam tę cechę jedną, że jestem przywódcą charyzmatycznym. Ja od dziewięciu lat mówię to samo. I mówię: »Szanowni Wyborcy, zdecydujcie, to wy zdecydujecie, nie ja«". “Na czym polega Pana charyzma?" - dopytuje dziennikarka, na co pada odpowiedź: “Pierwsza sprawa to jest ta, że ja mam czystą kartę. Ja nigdy nie byłem ani uczestnikiem Okrągłego Stołu, nie byłem w rządzie, parlamencie, nie byłem nawet w żadnej spółce skarbu państwa". Co charakterystyczne, Lepper i dziś gra kartą “nieobecnego", więc “czystego", i nadal nią wygrywa.

W wyborach prezydenckich w 2000 r. dostał 3,05 proc. głosów, w wyborach parlamentarnych w 2001 r. Samoobrona osiągnęła niezły wynik 10,2 proc. Lepper został posłem na Sejm IV kadencji, wprowadzając z sobą na Wiejską 53 posłów i dwóch senatorów. Wystraszone kluby przyznały mu stanowisko wicemarszałka, które po dwóch miesiącach utracił. Wkrótce wszedł do komisji ds. kontroli państwowej, a teraz do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Powtórnie kandyduje na prezydenta, uzyskując w sondażach kilkunastoprocentowy wynik (dane IPSOS z 17 sierpnia: Kaczyński i Tusk po 24 proc., Cimoszewicz 19 proc., Lepper 12 proc., Kalinowski 3 proc.; tegoż dnia na internetowej stronie Leppera czytamy: Lepper 38 proc., Kaczyński 15 proc., Kalinowski 10 proc., Tusk 9 proc.). Nawet jeśli nie zostanie prezydentem, wprowadzi do Sejmu liczącą się reprezentację arywistów drugiej generacji, z którymi znów trzeba się będzie liczyć.

Bigda ze Wścieklicą i Szelą

Powiem na koniec rzeczy niepopularne i niestosowne, na które jednak w zaistniałych okolicznościach chciałbym zwrócić uwagę. Każdy ma takich populistów, na jakich zasłużył. Na przykład Holendrzy mieli Pima Fortuyna, profesora socjologii uniwersytetów w Groningen i Rotterdamie, znanego z bystrego umysłu i ciętego dowcipu homoseksualistę obnoszącego się ze swoją preferencją, a wrogiego innej, islamskiej mniejszości. Polacy mają chytrego chłopa w pasiastym krawacie z nieposkromionymi apetytami na władzę - budzącą grozę nielegalną mutację Mateusza Bigdy z Janem Maciejem Wścieklicą i Jakubem Szelą.

Z wielu wypowiedzi komentatorów dają się wyczytać ich skwapliwe zapewnienia, że “klasa polityczna" jest zła, ale “społeczeństwo" dobre. Sam po zeszłych wyborach parlamentarnych przestrzegałem na tych łamach przed pokusą obrażenia się na społeczeństwo, które tak chętnie zagłosowało na Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę (“Sejm niemy", “TP" nr 40/2001).

Po namyśle zmieniłem zdanie. Klasa polityczna, którą społeczeństwo wedle wszystkich sondaży głęboko pogardza, jest, paradoksalnie, jej wiernym odzwierciedleniem - w tej więc mierze, co poniekąd zrozumiałe, pogardza ono sobą samym. Demokratyczny ogół wyłania rząd tak samo, jak ustala, modyfikuje i potwierdza obowiązujące normy etyczne i estetyczne. Żadna niepojęta wada “młodej" demokracji nie sprawiła, że prawie doskonałe społeczeństwo (nikt nie jest doskonały) wyłoniło aż tak niedoskonałe elity władzy. Elity są, wprost przeciwnie, doskonałe w tym sensie, że doskonale reprezentują polskość, a Lepper w gustownym krawacie w czerwone paski i równie gustowni “Ich Troje" są o wiele prawdziwszymi reprezentantami mas niż Bronisław Geremek czy Władysław Frasyniuk.

Dr SERGIUSZ KOWALSKI (ur. 1953) jest socjologiem, publicystą i tłumaczem. Autor m.in. książek: “Krytyka solidarnościowego rozumu", “Narodziny III Rzeczpospolitej". Ostatnio wydał, z pisarką Magdaleną Tulli, “Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści" (2003).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2005