Ładowanie...
Ks. Adam z Nagrodą Jerzmanowskich
Ks. Adam z Nagrodą Jerzmanowskich
Przyznawana w latach 1915–1938 zyskała wielki prestiż, tak ze względu na wybitnych laureatów, jak i na swoją wysokość. Odnowiona w roku 2009 – w stulecie śmierci Erazma Jerzmanowskiego – staraniem PAU, a dzięki funduszom Województwa Małopolskiego, wyróżnia tych, którzy „przez swe prace literackie, naukowe lub humanitarne dokonywane z pożytkiem dla ojczystego kraju, potrafili zająć wybitne stanowisko w społeczeństwie polskim”.
Czytaj tekst o Erazmie Jerzmanowskim w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnergo" >>>
– Znaleźć się na liście laureatów Nagrody Polskiej Akademii Umiejętności im. Erazma i Anny Jerzmanowskich jest zaszczytem, jakiego się nie spodziewałem. Dziękuję za ten zaszczyt. Dziękuję Akademii, dziękuję Kapitule, dziękuję patronowi Nagrody – mówił podczas gali ks. Adam Boniecki.
– Moja wdzięczność ogarnia dziś wszystkich ludzi, którzy mieli jakiś wpływ na moją drogę życiową. I chcę wspomnieć moją wspaniałą rodzinę, która wśród strasznych doświadczeń nauczyła mnie, czym są prawdziwe wartości. Zgromadzenie Księży Marianów, do którego należę od sześćdziesięciu trzech lat. Uczelnie, na których studiowałem: Katolicki Uniwersytet Lubelski, Instytut Katolicki w Paryżu.
Ogromna wdzięczność dla Kościoła krakowskiego, który pięćdziesiąt dwa lata temu przyjął mnie do współpracy. I w sposób szczególny tą wdzięcznością ogarniam „Tygodnik Powszechny”, z którym nawet przejście na emeryturę i przeprowadzka do Warszawy nie zdołały mnie rozdzielić – mówił Redaktor Senior.
– Wiedziony nakazem serca chciałbym powiedzieć o dwóch osobach, które miały decydujący wpływ na kształtowanie się mojego curriculum vitae. Dwóch ludzi, którym zawdzięczam to, że znalazłem się w Krakowie i których uważam za swoich mistrzów.
Chcę wspomnieć Jerzego Turowicza i arcybiskupa krakowskiego, Karola Wojtyłę, potem Jana Pawła II. Nie będę Państwa nudził moim curriculum vitae.
Jerzy Turowicz, dziennikarz, publicysta, pisał o tym, czym żył. A zawsze pisał o sprawach ważnych. Miał genialną umiejętność rozeznawania ważności spraw i trafiania w istotę problemu. Na świat patrzył w świetle Ewangelii. I stąd jego troska o losy Polski i w ogóle ludzkości. Miał ogromne poczucie humoru i dystans do siebie. Był wielkim człowiekiem, ale swoją wielkością nigdy nie przytłaczał, wprost przeciwnie, przywracał ludziom wiarę w siebie.
Kardynał Wojtyła pozostanie dla mnie mistrzem wiary. Człowiek, który całe swoje życie zbudował na zaufaniu w Boga. Jako pierwszy papież modlił się z Żydami w synagodze. No, może drugi, pierwszy był święty Piotr – dodał ks. Boniecki, na co sala odpowiedziała śmiechem.
– Publicznie, wobec Boga i ludzi, wyznał winy Kościoła. Co mu do dziś za złe mają niektóry katolicy. Chrześcijan wszystkich wyznań zaprosił do pracy nad reinterpretacją rozumieniem urzędu papieża.Mając na głowie bardzo realnie – na głowie, w głowie, w pamięci, w myśli– sprawy całego świata on potrafił się zając sprawami jednego konkretnego człowieka. Spotkanie z nim przynosiło pokój serca.
Tych dwóch chciałem dziś wspomnieć. To są moi mistrzowie – dodał na zakończenie.
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]