Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ogłoszona w mediach decyzja abp. Henryka Hosera o suspendowaniu ks. Wojciecha Lemańskiego jest nie tylko dla niego osobiście (a znam Księdza na tyle, by o tym wiedzieć) krzywdząca, niesprawiedliwa i okrutna; jest też ciosem dla Kościoła w Polsce, którego skutków nie potrafimy dziś w pełni ocenić. Jest raną, na którą nie wolno nam się godzić.
Ks. Wojciech żyje wiarą i posługą kapłańską, bez nich nie istnieje, taki sens nadał swojemu życiu jakieś 30 lat temu. To mądry, dobry, charyzmatyczny i wyjątkowy ksiądz, ktoś, kto idzie do końca za swoim powołaniem. Czasem na przekór i pod prąd, nie bacząc na koszty (jak na Białorusi). Jest żarliwy do bólu, czasem zadziorny, dlatego tak walczy z krzywdzącymi go od roku decyzjami abp. Hosera, które z Kościoła, jaki ukochał, chcą go wypchnąć. Nie znam prawa kanonicznego. Mam jednak przekonanie, że w odczuciu szeregowych katolików (takich jak ja) z roli kapłana jednego z najlepszych księży nie można i nie wolno odwołać.
Kościół nie suspenduje księży popełniających przestępstwa (np. czyny pedofilii). Ks. Wojciech żadnego przestępstwa nie popełnił. Krytykował antysemityzm polskich księży, pazerność niektórych kapłanów, wytykał wiele innych grzechów kleru i hierarchów. Czy dziś Papież Franciszek nie czyni podobnie? Mam przekonanie, że we Francji (a ją znam) Ksiądz Wojciech byłby postacią emblematyczną, jak się dziś mówi: „ikoną Kościoła”.
Ks. Lemański wszedł w konflikt z biskupem, któremu winien być posłuszny. Ale dlaczego nikt – żaden inny biskup Kościoła katolickiego – przez cały rok nie zrobił nic, by ten konflikt zażegnać? Pozbawiono go prawa wypowiedzi medialnych, kreując jednostronnie i tendencyjnie opinię o nim. Przykładem niech będzie informacja, jakoby „nie podporządkował się żadnej decyzji (czytaj: karze, szykanie) arcybiskupa Hosera”. Przeciwnie: opuścił parafię i parafian, podjął pracę kapelana w szpitalu psychiatrycznym.
Napisałam, że nie mogę milczeć, gdy Kościołowi w Polsce dzieje się krzywda. Więcej: uważam, że żaden katolik milczeć nie może. Ani katolickie pismo. Przestańmy patrzeć, jak zbójcy ranią nasz Kościół, póki czas, póki wszyscy młodzi od niego nie odeszli. Kiedyś zdamy sobie sprawę z tego, co zrobiliśmy, by naszemu Bratu Wojciechowi nie działa się krzywda. I co zrobiliśmy ze spuścizną po Janie Pawle II? Dlaczego tak pozwoliliśmy okaleczać Kościół w kraju, który On chciał odmienić?