Krytyk jako kronikarz

Blisko siedemset stron i ponad osiemdziesiąt tekstów pisanych na przestrzeni czterdziestu pięciu lat: przede wszystkim recenzje, także obszerniejsze eseje i szkice o zakroju syntetycznym, portrety (Kazimierza Wyki, Jerzego Kwiatkowskiego, Czesława Miłosza)... Rozległość i różnorodność tego tomu trochę onieśmiela, może nawet zniechęcać do lektury. Niesłusznie - im bardziej się weń zagłębiamy, tym więcej znajdujemy interesujących tematów i nieoczywistych tropów, tym wyraźniej też rysują się wątki, na rozmaite sposoby scalające tę układankę. Jej elementy tworzą obraz szerszy, odsłania się "próba całości.
 /
/

Taki wybór, obejmujący kilka dekad działalności krytyka, poczynając od debiutanckich zmagań, staje się w sposób oczywisty jego portretem, świadectwem zmiennych w czasie wyborów oraz trwałych fascynacji, ukazuje ewolucję jego metody i sposób rozumienia zawodowych powinności. Równocześnie jednak przynosi coś więcej: subiektywną kronikę minionego, mimowolne niekiedy odbicie pisarskich, czytelniczych i krytycznych mód i nastrojów, wreszcie: komentarz do przemian dokonujących się w kulturze. Innymi słowy: jest ważnym dokumentem.

***

"Układając tę książkę - pisze autorka w "Post-scriptum" - myślałam o niej przede wszystkim jako o dokumencie: życia literackiego i literatury na długiej linii czasu oraz zmieniających się dykcji krytycznych, których wpływowi każdy piszący bezwiednie ulega". I dodaje: "Mody i gusty przeszłości wydają się nam dziś mało zróżnicowane, bo też daleko znajdowaliśmy się wówczas od postmodernistycznej swobody i anarchii".

To jedna zmiana. Druga, równie oczywista, wiąże się z polityką: cezura roku 1989 z dzisiejszej perspektywy okazuje się bowiem w literaturze nie tyle może wyrazistym początkiem nowego, ile zamknięciem epoki Peerelu, gwałtownym zerwaniem ciągłości polegającym na zepchnięciu w nicość wielu pisarzy, zwłaszcza nieżyjących i zwłaszcza tych, którzy prowadzili w swojej twórczości swoistą grę ze współczesnością i z historią. Ich książek prawie się nie wznawia, trudno je znaleźć nawet w antykwariacie - dobrze, że choć przedrukowana po latach recenzja przypomina o ich istnieniu...

Przyspieszenie naturalnych procesów przemijania i zmiany, zawsze towarzyszące przełomom historycznym, prowokuje ton nostalgiczny, jednak Marta Wyka w tekstach z minionego piętnastolecia stara się go unikać, woli trzeźwą analizę. W rozmowie otwierającej książkę (prowadzonej przez Dorotę Kozicką i Macieja Urbanowskiego) mówi z przesadną nawet chyba ostrością: "Tej literatury, którą się zajmowałam [mowa oczywiście o literaturze czasów Peerelu], nie ma, stała się niebytem. I nawet jeśli coś z niej zostanie, to będzie nieproporcjonalne wobec tego, ile na ten temat wylano atramentu. Pozostaną pojedyncze książki". Sama broni po prostu tego, co uważa za nadal warte czytania, a w napisanym niedawno szkicu "Historia jako choroba" diagnozuje radykalną zmianę sposobu rozumienia historii po 1989 roku, "wygaśnięcie zasobów mitycznych" i koniec specyficznie polskiej "choroby na dzieje". Ta zmiana sprawiła, że - co autorka konstatuje nie bez żalu - autorzy tak wybitni jak Władysław Terlecki strąceni zostali w obszar niepamięci. Czy na zawsze?

Zapytana przez Dorotę Kozicką o tożsamość pokoleniową i związki z Nową Falą, Marta Wyka odżegnuje się od jakiejkolwiek "pokoleniowości" ("Nie czuję się najlepiej we wspólnotach, więc również w tym przypadku wolałam patrzeć z pewnej odległości"). Warto jednak zwrócić uwagę na trzy teksty poświęcone książkom Tomasza Burka, co zaś się tyczy Nowej Fali - na podrozdział "Pewne pokolenie", zawierający m.in. szkice o "Świecie nie przedstawionym", o prozie i wierszach Adama Zagajewskiego, a także ważną recenzję z "Ludzi dla początkujących" Ewy Lipskiej ("Język nad przepaścią").

Autorka pozostaje też wierna wybranym pisarzom, także wbrew modzie: to przypadek Tadeusza Konwickiego. Wielka pochwała sformułowana w 1991 roku w recenzji "Zórz wieczornych" ("Konwicki wytrzymał próbę bardzo trudnego czasu. Nie zmienił się ani w kaznodzieję, ani w zatwardziałego opozycjonistę, ani w pisarza skrzywdzonego przez niesprzyjające okoliczności, ani też w oślepiającą gwiazdę literackiego podziemia. Inaczej - uniknął szczęśliwie zachowań ekstremalnych. Jest próżny, egocentryczny, proteuszowy, podstępny i w tym wszystkim znakomity") ustępuje potem sądom bardziej stonowanym, ale i źle przyjęty przez krytykę "Pamflet na siebie" (1995) jest tutaj przedmiotem obrony. Marta Wyka przypomina też, że Konwicki był jednym z mistrzów Jerzego Pilcha, w ciekawym szkicu zestawiając "Małą Apokalipsę" i "Miasto utrapienia", czyli "warszawskie" powieści dwóch przybyszów z prowincji i czyniąc to zestawienie punktem wyjścia do rozważań nad współczesną, ponowoczesną relacją między "centrum" a "pograniczem".

Wiele tu było o Peerelu i literaturze jego czasów, ale ważną część "Niecierpliwości krytyki" stanowi rozdział "Odkrywanie nowych klasyków", poświęcony emigrantom: Jerzemu Stempowskiemu, Gustawowi Herlingowi-Grudzińskiemu i Stanisławowi Vincenzowi, a także dwóm wybitnym książkom powstałym w latach wojny, choć wydanym dopiero po kilku dziesięcioleciach: "Uwagom" Karola Ludwika Konińskiego i "Legendom nowoczesności" Czesława Miłosza i Jerzego Andrzejewskiego. Obszarem zaś, który dla autorki stanowi wciąż istotne pole odniesienia, jest Dwudziestolecie. "Powroty do Dwudziestolecia? A dokąd mieliśmy wracać? - odpowiada pytaniem na pytanie Urbanowskiego. - Międzywojnie literackie było mitem, było lądem nie do końca odkrytym, było jedynym istotnym spadkiem, jaki otrzymaliśmy (otrzymałam) od pokolenia rodziców. Ja zawsze byłam tym pokoleniem zafascynowana, pomimo niewielkich, buntowniczych przeciw niemu wykroczeń".

***

I jeszcze jeden kluczowy wątek tej książki czytanej jako całość: pewne przesunięcie punktu ciężkości z prozy fabularnej na autobiografię, dziennik, list. "Dziennik" Gide'a, "Punkt zwrotny" Klausa Manna, "Antypamiętniki" André Malraux są dla autorki tyleż dziełami literackimi, ile dokumentami zaświadczającymi o miejscu i kondycji artysty w minionym wieku. Przedmiotem analitycznej uwagi stają się też wielkie, pośmiertnie publikowane dzienniki pisarzy polskich - Zofii Nałkowskiej, Marii Dąbrowskiej, Jana Lechonia. I "dwudziestowieczne opowieści epistolarne": od Stanisława Brzozowskiego poprzez poetyckie formy epistolarne Zbigniewa Herberta i jego korespondencję z Jerzym Turowiczem, po wymianę listów między Janem Błońskim i Sławomirem Mrożkiem. Bowiem choć tradycyjny list wypierany jest dziś przez e-maile, to "zbiory listów współczesnych nie są bynajmniej czytane i badane jako gatunek oddalający się w przeszłość" - zauważa autorka; znakomicie bowiem odzwierciedlają wielorakie dramaty XX wieku, tak emocjonalne, jak intelektualne.

Jak się okazuje po lekturze tej książki, podobną rolę spełnić może zbiór tekstów krytycznych. Choć temperatura emocjonalna jest tutaj w porównaniu z korespondencją nieporównanie bardziej stonowana, to niemniej ulotna recenzja także odzwierciedla klimat duchowy czasu, w którym powstała, stanowi jakby okruch lustra odbijającego wycinek przeszłych dyskusji, wyborów intelektualnych i oczekiwań. W ten sposób ta szczególna autobiografia krytyka przekształca się - jednak - w glosę do dziejów pewnego pokolenia. (Wydawnictwo Universitas, Kraków 2006, ss. 694. Seria "Krytyka XX wieku".)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2006