Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Warto naszkicować biograficzne tło zgromadzonych tu materiałów, choćby po to, by wytłumaczyć pewną nieregularność ich powstawania. We wrześniu 1940 r. osiemnastoletni Bartoszewski trafił na pół roku do Auschwitz. Sprawozdanie z pobytu w obozie zostało następnie wykorzystane w podziemnej broszurze "Oświęcim. Pamiętnik więźnia". Właściwy debiut miał jednak miejsce w grudniu 1942, w pierwszym numerze "Prawdy Młodych" - konspiracyjnego pisma związanego z Frontem Odrodzenia Polski, katolicką organizacją, do której Bartoszewskiego wprowadziła Zofia Kossak. Był już wtedy żołnierzem Armii Krajowej, pracował w Biurze Informacji i Propagandy AK, uczestniczył w zakładaniu Rady Pomocy Żydom. Później publikował także w "Prawdzie" - głównym organie FOP-u, a podczas Powstania Warszawskiego - w "Wiadomościach z Miasta i Wiadomościach Radiowych". Po Powstaniu był sekretarzem redakcji "Biuletynu Informacyjnego", centralnego organu AK.
Po wojnie trybuną dla jego publicystyki stała się "Gazeta Ludowa", założony w listopadzie 1945 dziennik opozycyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego. Praca w "Gazecie" i działalność w PSL-u stanowiły epizod intensywny, ale krótki, zakończony aresztowaniem w listopadzie 1946. Zwolniony w kwietniu 1948, w grudniu roku następnego Bartoszewski znalazł się znów w więzieniu i jego mury opuścił dopiero w sierpniu 1954. W okresie odwilży zaczął ponownie drukować: w "Przeglądzie Bibliotecznym", w "Stolicy", do której redakcji wszedł w styczniu 1957, i we wznowionym na Boże Narodzenie 1956 "Tygodniku Powszechnym". Właśnie "Tygodnik" stanie się dla niego instytucjonalnym (i nie tylko) oparciem po wyrzuceniu ze "Stolicy" w 1960 r. Ale to już inna historia - i tło dla następnego tomu "Pism".
Ten, który otrzymaliśmy, kończy się dwoma artykułami z grudnia 1957: krytyczną recenzją z "Kolumbów" Romana Bratnego, ogłoszoną w "TP", i opisem Bożego Narodzenia w okupowanej Warszawie, umieszczonym na łamach "Stolicy". Co znajdziemy wcześniej? Najpierw programowe artykuły z "Prawdy Młodych". Już jednak w okupacyjnej publicystyce Bartoszewskiego wyczuwa się przede wszystkim temperament kronikarza, który za swój główny cel uważa utrwalanie niezafałszowanej pamięci. Autor odnotowuje zbrodnie okupanta, wskazując z nazwiska sprawców, dokumentuje działania Małego Sabotażu, a reportaż z walki powstańców o zdobycie gmachu telefonów przy ul. Piusa zachował siłę przejmującego świadectwa.
Zaraz po wojnie, gdy jeszcze cenzura nie była tak ostra, ten dokumentalno-historyczny nurt narasta: w książce znajdziemy między innymi przedstawienie działalności "Żegoty" uzupełnione rozmową ze Stefanem Korbońskim, podczas okupacji szefem Kierownictwa Walki Cywilnej, późniejszym emigrantem i historykiem Państwa Podziemnego. Jest zarys przebiegu walk powstańczych, jest studium o egzekucjach publicznych w okupowanej Warszawie, ogłoszone w 1946 r. w "Biuletynie Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce". Znajdziemy też reportaże, które z jednej strony odnoszą się do wydarzeń czasu wojny, z drugiej - nabrały wartości jako dokument pierwszych lat powojennych. Myślę zwłaszcza o relacji z pogrzebu Macieja Rataja, działacza ludowego i marszałka Sejmu II RP, rozstrzelanego w 1940 r. w Palmirach. Podczas tej uroczystości, która odbyła się w czerwcu 1946, Mszę św. celebrował ks. Jan Zieja (Bartoszewski cytuje "natchnione słowa" jego kazania), a po Mszy przemawiali między innymi Bierut i Mikołajczyk, który następnie przy grobie Rataja przekazywał chorążym terenowych organizacji PSL-u nowo poświęcone sztandary...
Po więziennej przerwie przyszły autor "1859 dni Warszawy" znów wraca do kronikarskiej pracy; swój cykl na łamach "Stolicy" nazwie zresztą właśnie "Z notatnika kronikarza 1939-1944. Ocala od zapomnienia postacie poległych podczas wojny młodych poetów, opisuje historię konspiracyjnych druków i akcje dywersyjne, dezorganizujące niemiecki transport, polemizuje z wizją Powstania w "Kanale" Wajdy... A we wszystkich tych pracach znać specyficzne dla ich autora połączenie skrupulatności, rzeczowości i pasji.
Wspomniałem o programowych artykułach z "Prawdy Młodych": pobrzmiewa w nich młodzieńcza żarliwość i patos, a równocześnie okazują się czasem zadziwiająco aktualne. Młodym ludziom, którzy garną się do działalności publicznej, polecam zwłaszcza lekturę krótkiego tekstu zatytułowanego "Twoja rola w pracy społeczno-politycznej". Gdyby rady zawarte w tym vademecum działacza (pisanym jesienią 1943!) znalazły szerszy posłuch, nasze życie społeczne wyglądałoby o wiele lepiej... (Wydawnictwo Universitas, Kraków 2007, ss. 322. Wybór, opracowanie, przypisy i wstęp: Andrzej Krzysztof Kunert. Seria "Klasycy współczesnej polskiej myśli humanistycznej" pod red. Andrzeja Nowakowskiego.)
Lektor