Kremlowskie kuranty

Co zrobić, żeby piątka dzieci, które słaniają się na nogach ze zmęczenia po całym dniu biegania na dworze, dała się w sylwestra namówić na pójście do łóżek przed północą?

07.01.2019

Czyta się kilka minut

Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP /
Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP /

Otóż można próbować przyspieszyć czas. Magiczne moce wszechmogących rodziców. Cieszmy się nimi, tak szybko więdną w oczach coraz bardziej zorientowanych w świecie dzieci!

Najpierw zatem, korzystając z przewagi technologicznej, próbowaliśmy im pokazać na YouTubie zeszłoroczne powitanie roku, naiwnie wierząc, że nie będą specjalnie wpatrywać się w daty migoczące gdzieś za plecami Tomasza Kammela. Gdy jednak szybciej, niż się spodziewałam, przejrzeli nasz zamiar, wpadłam na pomysł zaiste diaboliczny. Zbliżała się bowiem godzina 22, w Moskwie więc musiała dochodzić północ! Czyli wystarczyło włączyć jakąś rosyjską telewizję, by nie kłamiąc, nie mówić jednak całej prawdy i osiągnąć cel, jakim jest położenie przedszkolaków już w Nowym Roku, chociaż jeszcze nie wybiła północ. Nowy Rok Schrödingera.

I tylko jeden zasadniczy feler zepsuł nam ten pomysł. Nim zaczęliśmy wesoło odliczać od dziesięciu i całować się z dubeltówki, nim zabrzmiał przygotowany specjalnie na ten cel przez jednego z kolegów mojego syna utwór Sławomira „Miłość, miłość w Zakopanem”, musieliśmy wszyscy spojrzeć w twarz Władimira Putina, który do ostatnich sekund przed północą przemawiał do swoich rodaków. O tej porze, w której w Polsce dwie godziny później wszyscy wyciągali butelki szampana z lodówek i w popłochu szukali czystych kieliszków, na ekranach królowali Beata i Bajm, Maryla Rodowicz i oczywiście Sławomir, w Rosji prime time zajął batiuszka ze swym orędziem. Tym się jednak na razie różnimy od braci ze Wschodu i przyznajcie, że choć z pozoru błaha, jest to jednak po namyśle relewantna różnica. Patrząc kątem oka na moskiewskie fajerwerki i wsłuchując się przy tym w pierwsze takty piosenki Sławomira, puszczonej na życzenie małego Stasia, czułam lekki dreszcz idący przez plecy – a co jeśli to orędzie to zła wróżba, którą sprowadzam na nasz dom?

A potem przyszedł Nowy Rok, nieco gnuśny, nieco deszczowy i wietrzny na Warmii i Mazurach. Na chwilę jednak wyszło słońce i nad łąką za Warpunami pojawiła się tęcza. Uznałam wtedy – jako osoba z gruntu naiwna – że kasuje ona wróżbę z Putinem i że jest dla nas nadzieja. Jakoś trzeba sobie radzić z tymi poznawczymi dysonansami.

Ale teraz sama już nie wiem, bo, gdy słońce zaszło, gdzieś hen za Mrągowem, zaczęłam czytać na stronie Kultury Liberalnej wywiad z Pawłem Sołtysem, czyli Pablopavo, który mówi:

„Mnie historia PRL-u interesuje i lubię sobie poczytać na przykład Karola Modzelewskiego. Ale w sensie politycznym zajmowanie się PRL-em to jest buksowanie w miejscu. A wydaje mi się, że jesteśmy w ważnym momencie dla historii nie tylko Polski, ale i świata. Przegapianie tego momentu skończy się dla naszych dzieci bardzo źle. Napawa mnie to nie tyle strachem, co bezbrzeżnym smutkiem. W momencie, kiedy na świecie dzieją się rzeczy bardzo ważne i w sensie politycznym, i w sensie ekologicznym, społecznym, my siedzimy w trumnach. Tylko to już nie jest wyłącznie Dmowski i Piłsudski, ale trumny Jaruzelskiego, Lecha Kaczyńskiego i legenda żyjącego jeszcze Wałęsy. Od dłuższego czasu mam takie wrażenie, że moja córka przyjdzie do mnie za dwadzieścia lat w totalnie spieprzonym świecie i zapyta: »Jak, k…, mogliście do tego dopuścić?«. Tego się boję”.

A było to w chwili, w której telewizor zaserwował mi kolejny raz scenę z sądu, w której siwy jak gołąb Lech Wałęsa stał obok siwego jak gołąb Jarosława Kaczyńskiego i obaj – nie patrząc na siebie, ale gdzieś w bok – mówili nieprzyjemne rzeczy o swej wzajemnej przeszłości, z pierwszej strony gazety spozierały zaś na mnie słowa Tomasza Piątka, który nie wychodzi z IPN i sypie nam garściami na głowy popiół i kurz ze starych teczek.

I choć nie umniejszam wagi powyższych spraw i – jako ta prawdziwa Polka – emocjonuję się tym wszystkim ogromnie, to jednak boleśnie zgadzam się z Pawłem Sołtysem. Tkwimy unurzani w nie swojej przecież, tylko w ich przeszłości, niczym mieszkańcy Bronowic w smogu krakowskim, nie widząc nawet, że zasłania nam on nasze własne życie, nasze dzisiejsze wyzwania, nasze aktualne problemy. „To wielkie płótno martyrologiczno-patriotyczne przykryło ten kraj i trzeba sobie wycinać w nim dziury, żeby spojrzeć w przyszłość. Bez sensu! Niech ta flaga sobie powiewa w swoim miejscu, a my się otwórzmy” – rzecze Sołtys.

Włączając rosyjską telewizję w sylwestra, chcąc sprytnie pozbyć się ziewającej i jękliwej progenitury, poczułam nagle, że przesuwam na bok owe zakurzone trumny, owe stosy utworzone z teczek, wszystkie zaprzeszłe sprawy i całkiem niechcący patrzę w naszą przyszłość. I nie jest to przyszłość, której chciałabym dla śpiącej w łóżeczkach piątki dzieci. Tylko czy zdołamy wypracować sobie inną, skoro ciągle obracają nas do niej tyłem? Życzę więc Polsce na nowy rok, żeby się może w końcu odwróciła. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2019