Krawędź płaszcza

Zmarł kard. Carlo Maria Martini. Wielu chciało widzieć w nim enfant terrible Kościoła, wędrującego po obrzeżach doktryny, a może nawet poza nią wykraczającego.

03.09.2012

Czyta się kilka minut

Informację o śmierci kard. Carla Marii Martiniego ktoś opatrzył na Facebooku komentarzem: „Miłosierdzie Pana jest nieprzebrane”. Złośliwość tego wpisu jest więcej niż czytelna: świętej pamięci Kardynałowi trzeba będzie tego miłosierdzia wiele, bo przecież Boże miłosierdzie większe jest nawet niż błędy Zmarłego. Wspominam o tym, gdyż wielu chciałoby widzieć w Martinim enfant terrible Kościoła katolickiego, człowieka, który wędrował po obrzeżach doktryny, a może nawet – pewno byli i tacy, którzy namiętnie poszukiwali tego w jego myślach i słowach – wykraczał poza tę doktrynę, ocierając się o herezję.

O zasługach Zmarłego dla badań nad Biblią i dla kształtu Kościoła w Mediolanie napiszą na pewno inni. Ja zetknąłem się z jego myślą przede wszystkim dzięki książce pt. „Rozmowy z moim telewizorem”. Martini rozwinął tam biblijny obraz kobiety, która zbliżała się do Jezusa z pragnieniem „Choćbym się Jego płaszcza dotknęła”. Ten Jezusowy płaszcz stał się dla Martiniego metaforą środków społecznego przekazu będących „krawędziami Jego płaszcza, poprzez który może przychodzić do nas Jego zbawcza moc”. Ale oprócz Jezusa i Jego płaszcza ważna jest jeszcze postać kobiety, o której pisał, że „wynurza się z masy”, tzn. przechodzi ze stanu anonimowego odbiorcy przekazów i obrazów do relacji osobowych jako odbiorca „dialogujący, czujny i aktywny”.

Słowa te przyjmuję dzisiaj jako motto całego posługiwania kard. Martiniego. W czasach, gdy coraz częściej zasadność dialogu w Kościele i dialogu Kościoła ze światem bywa kwestionowana, dobrze jest sobie przypomnieć ten obraz kobiety i Jezusa, w którym Kardynał widział model współczesnej komunikacji – jak wierzę, nie tylko tej za pomocą środków przekazu. Jestem przekonany, iż Martini należał do ludzi, którzy uważali, że z człowiekiem trzeba iść tak daleko, jak tylko się da. Stąd brały się jego wypowiedzi, które nie tyle kwestionowały naukę Kościoła, co próbowały sformułować wewnątrz Kościoła te pytania, które zadawane mu były z zewnątrz.

Kardynał pisał, że w tym spotkaniu kobiety z Jezusem – inaczej niż we wszystkich innych spotkaniach Jezusa – „wystarcza krawędź płaszcza, postrzępionego, zakurzonego, aby stworzyć możliwość spotkania”. Być może chciał być orędownikiem tych wszystkich, którzy nigdy granicy Jezusowego płaszcza nie przekroczyli. I to niekoniecznie z braku chęci, co raczej – do końca nie wiem – z braku odwagi, z pokory, ze świadomości własnej grzeszności i małości. Jak ta ewangeliczna kobieta.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2012