Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pomyłka, popełniona przez autora ulotki, nie śmieszy mnie (okoliczności są zbyt poważne) i nie oburza. W moim odczuciu jest to pomyłka nie tyle fatalna, ile zastanawiająca. Przy tym zaś: bardzo krakowska.
Człowiek małoduszny rzekłby pewnie, że mamy do czynienia z połączeniem niewiedzy o przeszłości i obojętności wobec wszystkiego, co jej dotyczy. Wolałbym przyjąć inne wytłumaczenie. Wyobrażam sobie zatem, iż ktoś wspomniał autorowi ulotki o pogrzebie naczelnego wodza i polecił napisać ogłoszenie o zmianach w organizacji ruchu. Wspomniany autor dodał do siebie słowa "Wawel", "pogrzeb" i "naczelny wódz" i jako wynik uzyskał "Józefa Piłsudskiego". W Krakowie taki ciąg skojarzeniowy jest bardzo prawdopodobny.
Każdemu, kto chciałby zobaczyć, jak działa krakowski umysł, pobudzony wiadomością o wawelskim pogrzebie, gorąco polecam komentarz Jana Rokity "Nie wierzę w zabójstwo, ale…" ("Dziennik" z 27 listopada). Oto pierwszy akapit: "W polskiej pamięci postać premiera i wodza naczelnego Władysława Sikorskiego należy bez wątpienia do pocztu tych, którzy - by odwołać się do słynnej frazy Piłsudskiego - »królom byli równi«. A ekshumacje monarszych szczątków ożywiają nasz ostygły na co dzień patriotyzm i dumne poczucie ciągłości i wielkości państwa".
Proszę zauważyć: komentator "Dziennika" rozpoczyna wprawdzie pierwsze zdanie od przypomnienia generała Sikorskiego, natychmiast jednak przechodzi do frazy Piłsudskiego, wygłoszonej (jakżeby inaczej) w czasie pogrzebu Juliusza Słowackiego (gdzie? na Wawelu; kiedy? w 1927 r.). W drugim zaś zdaniu mówi już swobodnie o pobudzających patriotycznie "monarszych szczątkach". Nietrudno zgadnąć, iż w następnym akapicie mowa będzie o "wydobyciu w 1869 r. zwłok Kazimierza Wielkiego", a w trzecim - o ponownym pogrzebie, w roku 1973, Kazimierza Jagiellończyka i królowej Elżbiety ("dane mi było iść w kondukcie"). A wszystko to powiedziane dziewiętnastowiecznym stylem, bardzo przez rodowitych krakowian cenionym.
Aby zamknąć tę sprawę krakowskiej (to znaczy: wynikającej z zanurzenia w przeszłości) pomyłki, dodam, że siła pierwszych skojarzeń działa także w myśleniu o sprawach niezbyt odległych w czasie, albo całkiem współczesnych. Kiedy ktoś powie przy mnie "premier", to najpierw myślę: "Tadeusz Mazowiecki", a potem przypominam sobie wyniki ostatnich wyborów.