Krajobraz po lodowcu

Pomniki papieża to ciekawe studium braku hamulców i zgody na przesyt, tandetę oraz bezmyślność obecną w formach powtarzalnych, tworzonych niedbale i w tempie zabójczym dla sztuki.

08.07.2019

Czyta się kilka minut

Oś Pomnik Grunwaldzki – Mickiewicza (Rynek) i Kościuszki (Wawel) to spójny wykład o dziejach Polski i Krakowa. / JAN GRACZYŃSKI / EAST NEWS
Oś Pomnik Grunwaldzki – Mickiewicza (Rynek) i Kościuszki (Wawel) to spójny wykład o dziejach Polski i Krakowa. / JAN GRACZYŃSKI / EAST NEWS

Polacy lubią pomniki. Marek Karwowski, jeden z bohaterów serialu „Czterdziestolatek”, wspinając się na spory głaz leżący na działce kupionej przez jego ojca pod bungalow w stylu amerykańskim, woła: „Mamuś! Jestem pomnik!”.

Pomniki znakomicie rekompensują mniej i bardziej uświadomione poczucie bycia gorszymi, spóźnionymi, niezdecydowanymi. Udowadniają męstwo, prawość, pobożność, wierność zasadom. Zawłaszczają przy tym umysły widzących je ludzi i przestrzeń, w której zostają postawione. Tworzą widzialne punkty, które ogniskują uczucia, wspomnienia lub kreują je, manipulując odbiorcami. Stosunkowo łatwe do wykonania (w końcu najprostszym pomnikiem może być kamień pamiątkowy z wyrytymi literami lub grawerunkiem na metalowej płycie), są nieodłącznym elementem przepychanek małej i wielkiej polityki, kampanii wyborczych, świadkiem manifestów i deklaracji.

Czy Kraków jest miastem pomników? Nie bardziej niż inne ważne i historyczne miasta Polski. Odróżnia się pewnie zbiorami pochodzącymi sprzed 1918 r., spośród których szczególnie ciekawe są rzeźby stojące na Plantach i popiersia z parku Jordana. Ma w swej historii kilka pouczających i ważnych monumentów nigdy niezrealizowanych – marzeń takich jak monumentalny i niezwykły „Pochód na Wawel” Wacława Szymanowskiego z lat 1907-11.

Ma też Kraków kilka udanych realizacji współczesnych – takich, które przekroczyły tradycyjną definicję pomnika i podporządkowały sobie przestrzeń miejsca. Czynią one ze swoich odbiorców aktorów na poznawanej dopiero scenie. Takim monumentem jest choćby zespół krzeseł na placu Bohaterów Getta, upamiętniający Zagładę. Daje kontakt z uczuciem dojmującej nieobecności, pustki, bezradności wobec przerażającego świadectwa. Bardzo podobne krzesła, ustawione w rzędy w miejscu synagogi w Lipsku, takiej siły już nie mają.

Historia w jednej osi

Obok patosu wielkich wydarzeń historii znajdziemy w krakowskich pomnikach również historie „mniejsze”, choć równie poruszające. Takim jest Pies Dżok – chyba najbardziej prawdziwy i przejmujący ze współczesnych pomników. Ujmuje prostotą utrwalanej historii, nie przeszkadza mu dosłowność formy: pozy wiernego psa wciąż czekającego na swojego zmarłego pana. Zapewne zniknie z obecnej lokalizacji, w imię odgórnego nakazu odwoływania się do zupełnie innej historii, tej wielkiej i przymusem dopisywanej do przestrzeni Krakowa. Planowany dla nadwiślańskich bulwarów pomnik AK będzie zaprzeczeniem wszystkiego, co niesie Dżok.

Nie stanie się jednak konkurencją dla najważniejszej osi ideowej tworzonej w Krakowie przez pomniki. Trzy z nich ogniskują kody historyczne z czasu dochodzenia do niepodległości, łącząc królewski zamek, rynek lokacyjnego miasta i przedmieście. To dosiadający konia Tadeusz Kościuszko pod Wawelem, Adam Mickiewicz organizujący wschodnią część Rynku Głównego z wysokiego postumentu oraz skupiona wokół Jagiełły grupa z Pomnika Grunwaldzkiego naprzeciw Barbakanu. Rozmieszczone niemal w jednej linii, w zbliżonych odległościach, tworzą bardzo spójny ideowo, jednocześnie oryginalny wykład na temat dziejów Polski i Krakowa. Co ciekawe, wszystkie trzy spotkał podobny los w czasie ostatniej wojny i w podobnym czasie, choć różnymi drogami, wróciły w przestrzeń miasta. To dodaje im siły i znaczeń.

Pomniki papieża: kopiuj, wklej

Ale Kraków to też „duchowa stolica kraju”. Każdy zna papieskie okno, figury i relikwiarze świętych, dzwony kościelne, wreszcie... papieskie pomniki. Rację miał autor Dżoka (ale i wawelskiego Smoka) Bronisław Chromy, mówiąc mi dawno temu, że „po wiekach upodlenia Polacy rzucili się jak sępy na ten żer”. Jan Paweł II potwierdził znaczenie narodu, stał się obiektem tsunami kultu i uwielbienia. Ta fala przetoczyła się przez Polskę, ale w sposobie działania bliższa była działaniu lodowca – pozostawiła po sobie w pejzażu setki pomników, pomniczków i pomniczysk. Najwięcej w samym Krakowie i jego okolicach – od Wadowic po Nowy Sącz.

To ciekawe studium braku hamulców oraz zgody na przesyt, również tandetę i bezmyślność obecną w formach powtarzalnych, przewidywalnych, tworzonych niedbale, na akord, w tempie i przy naciskach zamawiających zabójczych dla dzieła sztuki.

Krakowskie pomniki Jana Pawła II, od góry: w parku Jordana, w parku Strzeleckim, pod kościołem Arka Pana.

Do pewnego momentu (potem te ograniczenia pękły) papieskie pomniki stawiano w miejscach, które mogły pochwalić się związkami z jego życiem lub obecnością w danym miejscu Karola Wojtyły i Jana Pawła II. Mistrzejowice, Arka Pana, Łagiewniki, Mogiła, Skałka – szlak papieskich odwiedzin wyznaczony jest zamarłymi posągami. Nawetcmentarz wojskowy, a konkretnie grobowiec rodziców Karola Wojtyły, został uzupełniony pomnikiem papieża (choć z jego instalacją i odsłonięciem wstrzymano się do śmierci Jana Pawła II).

W większości figury te nie wnoszą niczego więcej ponad podobne im współczesne (i starsze) rzeźby świętych patronów. Te zaś prezentują przesłanie, ideę poszczególnych miejsc świętych poprzez odwołania do postaci kanonizowanych. I tak przy kościele w Mogile znajdziemy św. Bernarda, pod kościołem bernardynów stoi Szymon z Lipnicy, z kolei kapucyni przypomną nam o ojcu Pio. W innych miejscach takim znakiem staje się papież.

Przypadkiem typowym jest ten z dziedzińca pałacu arcybiskupiego. Dar z Włoch pojawił się w Krakowie najwcześniej ze wszystkich papieskich pomników – już w 1980 r. Co zrobić dzisiaj z tą słabą formą, wstawioną w częściowo dostępny dziedziniec, nie za bardzo wiadomo. To pytanie o trwanie, sens i znaczenie papieskich pomników staje się zrozumiałe w kontekście okna papieskiego, zaślepionego jakby w bezradności wobec jego przekazu, ale i wątpliwości oraz kontrowersji.

Błonia: prosto i ciekawie

Poza wspomnianym Kościuszką, na Wawelu nie ma wolno stojących pomników. Dla papieża nie uczyniono wyjątku. Stojące dopiero od dekady dzieło Gustawa Zemły powstało prawną przemocą, jako samowola budowlana, na szybko zalegalizowana. Nie ma ta statua w sobie niczego oryginalnego. Przećwiczony wcześniej kilkukrotnie układ postaci nie wnosi wiele. Może nawet lepszy byłby inny dar z Italii – dzieło Luciana Minguzziego, przysłane na Wawel w latach 80. XX w., odpychające wówczas formą i przekazane do... Wadowic (podczas pielgrzymki Jana Pawła II dyskretnie zasłonięte przed wzrokiem). Na szczęście figura stojąca przed katedrą nie zaburzyła przestrzeni i poczucia smaku tak mocno jak nieszczęsna kolumna Piotra Skargi na placu Marii Magdaleny.

Jan Paweł II jest naturalnie obecny w Ołtarzu Trzech Tysiącleci, który powstał na Skałce w podobnym czasie co dzieło z Wawelu. Ołtarz należy jednak do osobnej grupy dzieł, których ambicją jest stworzenie kompletnego układu: dokumentującego i edukującego. Stąd też papież zmuszony jest do męczącego wystawania pod masywnym filarem.

Do tej samej grupy należy zbiór popiersi w parku Jordana – zapoczątkowany w końcu XIX w., lecz sto lat później uzupełniany o listę postaci nieokrzepłych w historii i budzących emocje. Oczywiście, tutaj również mamy popiersie papieża. Mało udane – być może dlatego, że jego autor, Stefan Dousa, w dziedzinie papieskich pomników nieco wcześniej rozbił bank. Ta jego praca znajduje się tuż obok, na Błoniach. Właśnie tam w 1997 r. powstał monument najprostszy i najciekawszy. To ustawiona na niewielkich podporach, lewitująca nad ziemią skała z tatrzańskiej Doliny Białej Wody, o ostrych formach (porównywanych czasem do łodzi) z napisem „Ty jesteś Skała”. Tylko tyle i aż tyle.

Zawiedzione nadzieje

Z prostotą i siłą tego rozwiązania nijak konkurować innym pomnikom. Ich elementem bywają figury, które nie przeszłyby profesorskiej korekty na III semestrze artystycznych studiów, lub dosłownie przenoszące układ z pamiątkowej fotografii w strukturę odlewaną z brązu. Nie broni się ani pompatyczny, pusty tron Chrystusa z przycupniętym obok papieżem, ani piękny skądinąd gest powitania i błogosławieństwa zapisywany w formie wielu innych rzeźb. Większość twórców, niekiedy uznanych, utytułowanych i doświadczonych artystów, rzeźbiła papieża na kolanach, a nie dobrze. Zabrakło dystansu, czasu, pomysłu na przestrzeń dokoła. Ponad dekadę po okresie największego wzmożenia w dziedzinie papieskich pomników widać, że nie udało im się spełnić pokładanych w nich nadziei.

Ich liczba dziś coraz częściej irytuje albo zniechęca, prowokując widza do obojętności zamiast do aktywności. ©

DR HAB. KAZIMIERZ S. OŻÓG jest historykiem sztuki i profesorem na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Opolskiego. Zajmuje się pamięcią miejsc, ikonografią patriotyzmu oraz historią sztuki pogranicza. Autor m.in. monografii poświęconej pomnikom Jana Pawła II (2007).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „Kraków. Antropologie dziedzictwa