Krajobraz po „Gorylu”

Kryzys gospodarczy, rozczarowanie polityką i społeczne protesty sprawiły, że Słowację czeka polityczna rewolucja. A przynajmniej potężna zmiana.

05.03.2012

Czyta się kilka minut

To wybory, jakich na Słowacji nie było. Nikt nie wie, jaki będzie ich wynik. Do parlamentu na pewno wchodzi opozycyjny Smer i konserwatywna KDH. A poza tym jest sześć innych partii, które mogą znaleźć się tuż poniżej albo tuż powyżej 5-procentowego progu – mówi dr Michal Vašečka, słowacki komentator i socjolog. – Kończy się coś, co trwało przez ostatnie 22 lata...

– Wiadomo, że rządzić będzie Robert Fico, szef Smeru. I wiadomo, że będzie rządził tak jak poprzednio, gdy był premierem w latach ¬2006-10. Ale nie wiadomo, jaka będzie opozycja. A od tego wiele zależy... – konstatuje Marián Leško, znany słowacki publicysta.

A wszystko przez „Goryla”.

Ale po kolei.

„Goryl” robi porządki

Wszystko rozstrzygnie się w sobotę 10 marca, podczas wyborów. Również to, czy rządząca prawicowa partia SDKU wejdzie do parlamentu. Już to pokazuje, że przez słowacką politykę przechodzi tsunami. Bo to, że rządząca partia traci władzę, nie jest niczym nadzwyczajnym, a w czasie kryzysu wręcz normą. Ale że z partii najsilniejszej może stać się partią pozaparlamentarną – to już ewenement. Tymczasem SDKU w niektórych sondażach spadła poniżej progu. A jeszcze pod koniec 2010 r. Mikuláš Dzurinda, po raz kolejny wybrany na szefa SDKU, zapewniał, że w kolejnych wyborach poparcie dla nich przekroczy 20 proc.

Tyle że wybory przyszły wcześniej, niż planowano: rząd Ivety Radičovej upadł jesienią ubiegłego roku, przy okazji głosowania w parlamencie nad słowackim udziałem w pakiecie pomocowym dla zadłużonej Grecji [patrz „TP” nr 43/2011 – red.].

– Upadek rządu Radičovej był wielkim rozczarowaniem dla tych Słowaków, którzy podczas poprzednich wyborów starali się za wszelką cenę odsunąć od władzy populistyczny Smer. Udało się, ale ten wysiłek został przez rządzących zaprzepaszczony – mówi dziś Marian Leško. – A drugim ciosem dla prawicy był oczywiście „Goryl”...

Informacje o operacji słowackich tajnych służb, prowadzonej pod tym kryptonimem, ujawniono w internecie tuż przed Bożym Narodzeniem 2011. Wcześniej od lat alarmował o niej, bez skutku, Tom Nicholson – dziennikarz śledczy z Kanady, mieszkający na Słowacji. Dopiero publikacja w internecie poruszyła lawinę.

Z sieci Słowacy dowiedzieli się więc, że słowackie tajne służby SIS podsłuchiwały w latach 2005-06 rozmowy prowadzone w bratysławskim mieszkaniu Jaroslava Haščáka, wpływowego biznesmena i jednego z szefów potężnej grupy inwestycyjnej Penta. U Haščáka bywali politycy, ministrowie, urzędnicy – i rozmawiali o interesach. Penta – czemu teraz zdecydowanie zaprzecza – miała zdobywać wpływy za łapówki, a w aferę umoczeni są ludzie z niemal wszystkich ugrupowań. Ale w ślad za tymi nagraniami nie poszły żadne działania prokuratorskie czy sądowe.

Nic dziwnego, że po upublicznieniu akt „Goryla” na ulice wyszły tłumy. – 10 tysięcy ludzi przy 20-stopniowym mrozie! To było jak społeczne przebudzenie i pokazało, jak wielkie jest niezadowolenie – mówi Leško.

Manifestacje odbywają się nadal. Choć są mniej liczne, to o „Gorylu” obywatele szybko nie zapomną. Odkrycie, że skorumpowane jest całe spektrum polityczne, wstrząsnęło społeczeństwem, a szczególnie młodymi.

– Ludzie są zmęczeni. Chcą czegoś nowego – mówi Vašečka. Czego? Vašečka: – Wszystkie nowe partie mówią głównie o walce z korupcją. To ich fala wznosząca.

Krzyżówka bałkańsko-apenińska

Bez odpowiedzi pozostaje na razie pytanie, kto opublikował akta „Goryla” w internecie i wywołał całą burzę. Ale wkrótce dowiemy się, kto na tym skorzystał.

Według informacji dostępnych w sieci, Penta korumpowała polityków zarówno z czasów rządu prawicowca Dzurindy (2002-06), jak i późniejszego gabinetu lewicowca Fico, teraz szefa Smer, największej partii opozycyjnej. Ciekawe, że afera poważnie zaszkodziła SDKU Dzurindy, a niemal wcale – Smerowi, który nadal ma największe szanse na zwycięstwo. Co więcej: Fico, którego nazwisko pojawia się w aktach „Goryla”, wciąż cieszy się wśród polityków największym społecznym zaufaniem. Smer może zdobyć niemal 40 proc. głosów – ma szansę nawet na samodzielne rządy.

Być może elektorat populistycznego Smeru jest mniej wrażliwy na kwestię korupcji, a bardziej skupiony na socjalnych obietnicach. Jak to ujął lekarz Libor Kováč, jeden z wielu bardziej i mniej znanych osób, pytanych przez dziennik „Sme”, na kogo zagłosują: kradną wszyscy politycy, i ci z lewej, i ci z prawej, więc może warto głosować na Smer, który choć trochę pieniędzy puści jednak w społeczeństwo. „U nas nie ma tradycji, by nie kłamać i nie kraść. Jesteśmy jakąś bałkańsko-apenińską krzyżówką” – mówił Kováč z rezygnacją.

Korupcja w polityce oczywiście nie jest słowacką specjalnością. Z tym samym problemem zmagają się choćby Czesi [patrz „TP” nr 7/2012 – red.]. Według Transparency International, w Czechach głównym problemem jest korupcja w sferze biznesu i przenikanie się biznesu z polityką. Sprawa „Goryla” pokazuje, że na Słowacji nie jest wcale lepiej.

Partia jak produkt

Specyficzną odmianą takiego „ubiznesowienia” polityki jest tworzenie partii w podobny sposób, w jaki na rynek wprowadza się nowy produkt: zamiast korumpować polityków, biznes może tworzyć własnych. W Czechach taką partią jest Věci veřejné (VV): do parlamentu dostała się jako ugrupowanie nastawione na zwalczanie nieuczciwości, na fali niezadowolenia i rozczarowania polityką; teraz jeden z jej liderów sam jest oskarżony o wręczanie łapówek.

Na Słowacji z pogromu dokonanego przez „Goryla” mogą skorzystać dwie nowe partie protestu, pod dość oryginalnymi (jak na politykę) nazwami: „Zwyczajni Ludzie” oraz „99 %”.

„Zwyczajni Ludzie” do parlamentu weszli już w poprzednich wyborach, z list partii SaS (Wolność i Solidarność); potem postanowili działać samodzielnie. Ich szef Igor Matovič – młody i przystojny, o twardym wzroku szeryfa – ma jednak opinię nieprzewidywalnego i zerowy potencjał koalicyjny. Ostatnio wprowadził „nową jakość” do polityki: poddał się badaniu na wykrywaczu kłamstw i wezwał do podobnego kroku innych polityków. Ale poza krytykowaniem „systemu”, „Zwyczajni Ludzie” nie oferują żadnej alternatywy. – Proponowany lek może być gorszy od choroby – wzdycha Leško. – Stare partie przynajmniej mają jakieś koncepcje sprawowania władzy i doświadczenie.

Z kolei „99 %” uchodzi za „produkt” finansowany przez zamożnego przedsiębiorcę Ivana Weissa. Partia powstała w listopadzie 2011 r. i od razu zaczęła intensywną, kosztowną i profesjonalną kampanię. Nazwa – nawiązująca do hasła, że 99 procent obywateli pracuje na dobrobyt 1 procenta – zapewne oddaje uczucia wielu ludzi. Afera „Goryla” pomogła nowemu ugrupowaniu tak bardzo, że spekuluje się nawet, iż to ludzie z „99%” opublikowali akta w internecie.

„99%” ma szanse na duży sukces – chyba że... zostanie zdelegalizowany po tym, jak właśnie ujawniono, iż część podpisów koniecznych do rejestracji partii została sfałszowana.

***

Walka z korupcją to dziś na Słowacji hasło nośne: wszystkie partie deklarują, że jeśli tylko wejdą do parlamentu, zadbają o wyjaśnienie sprawy „Goryla”.

Ale Słowacy chyba niezbyt im wierzą: na początku marca, według badań agencji Polis, jedynie 40 proc. wiedziało, na kogo odda głos. Wynikało to zapewne ze zdegustowania polityką. Ale też z faktu, że tradycyjne podziały prawica kontra lewica, konserwatyzm kontra liberalizm, euroentuzjaści kontra eurosceptycy tracą dziś na ważności. Co się liczy, to fakt, czy władza kogoś już ubrudziła, czy jeszcze nie.

„Jest różnica między umiarkowanym debilem, imbecylem i kompletnym gadem i kretynem w jednej osobie – mówiła w ankiecie „Sme” piosenkarka i aktorka Lucia Piussi. – Z tych wszystkich bagiennych graczy musimy wybrać tych, których się najmniej brzydzimy. Takie są reguły gry”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2012