Kraj niespełnionych sportowców

Beniamin Franklin nazwał zmarnowane talenty zegarem słonecznym w cieniu. Na polskich stadionach złapałby się za głowę.

16.09.2008

Czyta się kilka minut

Trudno wyobrazić sobie sportowca znad Wisły, który osiągnął wszystko, co mógł. Częściej przychodzą na myśl ci, którzy zdobyli zaledwie ułamek tego, co mogli. A jeszcze częściej tacy, którzy - mimo wielkich nieraz możliwości - nie osiągnęli nic.

Zawiodła ich wytrwałość, zabrakło motywacji albo lekkomyślność wywiodła na manowce. Potem okazywało się, że jest już za późno, bo przecież kariera jest krótka jak tie-break w piątym secie. Dlaczego sportowe talenty w Polsce marnowały się i marnują na skalę przemysłową?

Przez fatalną bazę

To jeden z głównych powodów, że świat uciekł tak daleko. Nierówne boiska i przeciekające hale zniechęcają do uprawiania sportu. Wytrzymują tylko najwytrwalsi.

Leszek Blanik, mistrz olimpijski z Pekinu, trenuje na co dzień w Gdańsku. Na uczelni musi brać rozbieg na korytarzu, bo sala jest za mała. Gimnastyk czasami czeka, aż studenci skończą zajęcia, czasami musi wykorzystać krótką chwilę, kiedy przechodzą na drugą stronę sali.

Nasi sprinterzy przed startem w Pekinie mieli trenować na stadionie gdańskiej AWF. Załamali się, kiedy zobaczyli bieżnię: wierzchnia warstwa tartanu była zniszczona, a rosnące w pobliżu drzewa wybrzuszyły go korzeniami. Zdesperowani, za własne pieniądze dojeżdżali taksówkami na stadion w Sopocie.

W Polsce brakuje pełnowymiarowych 50-metrowych basenów. Kadra pływaków przed ważnymi zawodami zaczyna treningi na zaprojektowanej w 1926 r. pływalni warszawskiej AWF o godz. 5.15. Wcześnie, ale przecież od godz. 7 zajęcia mają już studenci.

Łucznicy Czarnej Strzały Bytom, czołowego polskiego klubu, musieli trenować w... restauracji należącej do trenera. Pomieszczenie ma 8 m długości i 3 m szerokości. Jako że na zawodach halowych strzela się z 18 metrów, mogli ćwiczyć tylko siłę i technikę strzału. Celność wyrabiali tuż przed ważnymi zawodami, ale najpierw musieli wynieść stoliki z sali bankietowej.

Przez ignorancję trenerów

Kanadyjkarz Tomasz Wylenżek z wioski Nowe Chechło zdobywał tytuły mistrza Polski w kategoriach juniorskich. Marzył o startach w reprezentacji, ale trener kadry pominął go przed mistrzostwami świata. 17-letni Wylenżek uznał, że "zdecydowały układy" i wyjechał do Niemiec. Cztery lata później w wyścigu dwójek na 100 metrów został mistrzem olimpijskim, osiem lat później - wicemistrzem. W Atenach na najwyższym stopniu podium nie śpiewał niemieckiego hymnu. Nie znał słów...

Przez mentalność

Bogusław Nowak, były mistrz Polski na żużlu, opowiadał kiedyś, że szanse na sportowy sukces można zaprzepaścić przez... niedosypianie. Wielu zawodników Stali Gorzów zmarnowało kariery, bo zarywało noce do 3 nad ranem oglądając wideo. Wstawali na trening na 11, ale organizmu nie da się oszukać.

W marcu ub.r. seniorska drużyna Szombierek Bytom została wycofana z rozgrywek, bo piłkarzom... nie chciało się trenować. Regularnie trenowało najwyżej siedmiu. Reszta i tak wiedziała, że ma miejsce w składzie i nikt nie przyjdzie na ich miejsce, bo klepiący biedę klub nie ma za co ściągnąć innych. Szombierki stać było tylko na pokrycie kosztów przejazdu na treningi, kupno butów do gry oraz "premię" za zwycięstwo, czyli 75 zł (ale tylko dla najlepszych zawodników). Działacze próbowali motywować piłkarzy, opowiadając im o klubowych legendach - Krasówce, braciach Wilimach, Ogazie... Bez efektu.

Przez alkohol

Kiedyś pojechałem na memoriał zapaśniczy. Wszyscy patrzyli na mnie z niesmakiem, kiedy w trakcie zawodów odmówiłem lufy w szatni. To słabość całego środowiska: działaczy, trenerów i sędziów. W 1946 r. prasa donosiła, że "wódka zgubiła sędziego Hirscha, który na zawodach Śląsk-Armia Renu pił wódkę z butelki, wywołując tym zgorszenie. Po czym w stanie nietrzeźwym robił głośne uwagi pod adresem sędziego głównego". Działacze? Po igrzyskach w Pekinie musiał się tłumaczyć prezes szermierczego związku Adam Lisewski, a Jerzy Sudoł, wiceprezes PZLA, zrezygnował z funkcji po tym, jak śpiącego znaleziono go na trawniku w wiosce olimpijskiej.

Najgłośniej jest oczywiście o alkoholowych ekscesach piłkarzy. Jest nawet powiedzenie: "Jak pijesz, to grasz, nie pijesz, to nie grasz". Wódka wykończyła m.in. Waltera Broma, jednego z największych bramkarskich talentów w historii polskiego futbolu. Piłkarz Ruchu już jako 17-latek pojechał na mistrzostwa świata we Francji, ale potem nie osiągnął już prawie nic. Niedawno karierę przepił Igor Sypniewski, jeden z najzdolniejszych piłkarzy ostatnich lat. To trwa: Leo Beenhakker właśnie wyrzucił z kadry balangujących Artura Boruca, Dariusza Dudkę i Radosława Majewskiego.

Piłkarze wcale nie mają patentu na picie. Zarząd Zagłębia Sosnowiec podjął w zeszłym roku uchwałę, według której hokeiści w każdej chwili mogą się spodziewać badania... alkomatem. Działacze podejrzewali, że niektórzy zawodnicy przychodzą na treningi z nocnych imprez.

Mateusz Rutkowski miał być światową gwiazdą skoków narciarskich: w lutym 2004 r. został mistrzem świata juniorów, pokonał sławnego Thomasa Morgensterna. Ale wkrótce po tym sukcesie odebrano mu prawo jazdy za jazdę po pijanemu, wyrzucono z kadry A, a potem i B. Rutkowski nigdy nie stanął na podium zawodów Pucharu Świata. I nie stanie, a ma dopiero 22 lata.

Przez politykę

Ten wątek to na szczęście przeszłość, bo dotyczy PRL-u. Wówczas zdecydowana większość sportowców nie mogła nawet marzyć o rozwoju, a przy okazji o świetnych zarobkach, w zagranicznych klubach. Włodzimierz Lubański, as Górnika Zabrze, miał na początku lat 70. propozycję przejścia do Realu Madryt - w ówczesnych realiach politycznych transfer był niemożliwy. Gwiazdorem Legii Lucjanem Brychczym zachwycał się słynny trener Helenio Herrera. Chciał go podobno wziąć do Barcelony, ale Brychczy był przecież oficerem LWP... Najbardziej zdesperowani decydowali się na ucieczkę z kraju. Wiązało się to jednak z opuszczeniem rodziny, którą czekały nieprzyjemności.

W mrocznych czasach stalinowskich zdarzały się tak kuriozalne przypadki jak ten opisany przez historyka sportu Andrzeja Gowarzewskiego: na początku lat 50. piłkarz Adam Wapiennik został ukarany przez działaczy Wisły Kraków za to, że w czasie pochodu pierwszomajowego jego żona oparła o mur czerwoną szturmówkę. Flaga przypadkowo obsunęła się na ziemię. Uznano to za celowe działanie, więc piłkarz został dożywotnio zdyskwalifikowany. Na szczęście wkrótce Wapiennik mógł kontynuować karierę w ŁKS-ie.

Przez niewiarę w siebie

Wielu utalentowanych polskich sportowców po świetnym początku nagle przestawało się rozwijać. Przykładali się do treningów, stosowali do zaleceń trenera i... nic. W efekcie zniechęceni przedwcześnie kończyli karierę. Dwa spektakularne przykłady pokazują jednak, że czasem warto zacisnąć zęby. Jeden ze sportowców pytał już brata, czy zatrudni go w swoim zakładzie blacharskim. Drugi zdecydował, że wraca do wyuczonego zawodu dekarza. Przetrzymali kryzys. Wspięli się na szczyty profesjonalnego sportu.

Pierwszy to Tomasz Sikora - słynny biathlonista, medalista olimpijski, mistrz świata w sprincie.

Drugi to Adam Małysz.

Paweł Czado jest dziennikarzem "Gazety Wyborczej" w Katowicach. Prowadzi sportowy blog www.czado.blox.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2008