Koszmarne mroki

Wiersze Podgórnik stanowią lustro, odbijające najbardziej dynamiczne przemiany w poezji minionej dekady.

12.08.2008

Czyta się kilka minut

Zbiorcze wydanie twórczości poetyckiej Marty Podgórnik prowokuje istotne pytanie. Jak ewoluowała poezja gliwickiej autorki? Wydaje się, że jej strategia poetycka wpisuje się w ogólną charakterystykę przemian, jakim uległa polska poezja w ostatnich 15 latach.

Podgórnik debiutowała tomem "Próby negocjacji" w roku 1996. Był to czas wyczerpywania się dykcji silnie spersonalizowanej, jaką reprezentowali choćby Marcin Świetlicki czy Jacek Podsiadło. Świetlicki, ważny punkt orientacyjny na mapie wczesnych "wypadów" lirycznych Marty Podgórnik, mniej więcej w tym samym czasie opublikował książkę "Trzecia połowa" - tom ściszonych liryków, w których słyszalność egotycznego "ja" została skrajnie zredukowana. Lektura "Pięciu opakowań" ujawnia czujność Podgórnik, która własnym wierszem błyskawicznie reaguje na wszelkie zmiany zachodzące w sposobie pisania poezji w Polsce. Nie chcę przez to powiedzieć, że jej liryczne narracje zawdzięczają swoją siłę temu, co dzieje się "na zewnątrz" wiersza, w przestrzeni poetyckiej socjosfery. Chodzi raczej o to, że w zupełnie naturalny, niewymuszony sposób, stanowią lustro, które odbija najbardziej dynamiczne przemiany, przeskoki i progresje, które zaszły w poezji minionej dekady.

Debiutancki tom wpisywał się w paradygmat konfesyjny, z silnie zaznaczonym polem wpływów i inspiracji. Jednak w przypadku Podgórnik nie można było mówić o bezmyślnym ponawianiu wzorców wypracowanych przez autorów generacji "bruLionu". Posługując się kolokwialnym tonem, Podgórnik rozgrywała dramat wysoce teatralny. Kreacja bohaterki jej wierszy polegała na silnym skontrastowaniu tego, co kulturowo postulowane (niemal freudowska egzegeza kondycji psychicznej podmiotu), z brutalnym zapisem faktycznych wydarzeń w świecie przedstawionym wiersza. Dychotomia, od momentu debiutu, silnie naznacza kolejne wystąpienia książkowe autorki, przy czym traci wymiar dramatycznego wyboru między prawdą życia wewnętrznego a jego literackim przedstawieniem. Staje się natomiast punktem wyjścia do budowania rzeczywistości tekstu literackiego: "świat jest jak twoja skóra szorstki słony gorzki / albo płaski jak papier albo nie ma nic". W tym geście Podgórnik zbliża się do tradycji postmodernistycznej, rozumianej jako gra literackich figur, symulujących autentyzm.

Wielokrotnie wskazywano na twórczość Podgórnik jako przekonujące i właśnie autentyczne świadectwo przemian, jakie zachodzą w duchowości współczesnego człowieka. Wielokrotnie również sytuowano jej wiersze w pobliżu nurtu feministycznego. "Pięć opakowań" raczej podważa te interpretacje. Czytelnik ma przed sobą książkę dokumentującą pewien wariant przygody intelektualnej - grę masek i konwencji, cyrk śmiechu i rozpaczy, wreszcie spektakl aksjologicznych fałszerstw, jakimi karmi nas współczesność. Ta na wskroś krytyczna postawa autorki wobec świata marionetek znajduje odzwierciedlenie w języku jej wierszy, który nieustannie podważa swoje własne moce tworzenia światów alternatywnych. Mamy więc do czynienia z metatekstem ujmującym każdą narrację w ontologiczny cudzysłów.

Podgórnik nie pyta "co jest?", skupia się raczej na kwestii "jak do tego doszło?". Być może dlatego często mylnie widziano w jej wierszach li tylko próby demaskacji mechanizmów regulujących środowiskowe rozgrywki poetyckie. "Bez niedopowiedzeń. Literatura piękna jest, oraz powolna. / Bierzcie i jedzcie z niej poprzez kolokwia, lekcje, projekcje / Uczciwych doznań, wśród innych odmian zdania: Jak się / masz ukochana w tych koszmarnych mrokach?" Medium poetyckie jest więc jeszcze jedną protezą mającą zastąpić nam, a właściwie wyplenić z nas, pragnienie transcendencji. Dla autorki "Dwa do jeden" uprawianie poezji jest aktywnością idealnie bezcelową, jeżeli za cel ustanawia sobie dochodzenie i spekulację metafizyczną.

Konsekwencja, z jaką autorka obstaje przy penetrowaniu "koszmarnych mroków" (społecznych, miłosnych, literackich itd.), przybliża ją niemal do pisarstwa egzystencjalistów. Nie bez kozery dopracowała się specyficznego systemu moralnego, w jakim funkcjonują jej literalne persony. Należy dodać, że jest to zakon surowej reguły - w tej twórczości albo wygrywa się własny styl, albo ginie na przepastnym śmietnisku historii literatury. "Pięć opakowań" jest wymownym znakiem triumfu.

Marta Podgórnik, "Pięć opakowań (1993 - 2008)", Biuro Literackie, Wrocław 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2008