Kościół i zwierzęta

Jestem wieloletnim Czytelnikiem „Tygodnika Powszechnego”, może nie tak bardzo systematycznym, ale kupuję waszą gazetę od 1983 r.

Robię to z różnych powodów, ale najważniejszym jest ten, że jako gazeta katolicka potraficie mieć swoje zdanie, często odbiegające od aktualnych trendów politycznych. Z zawodu jestem lekarzem weterynarii, praktykującym od (właśnie) roku 1983!

Piszę w związku z tym, że – ku mojej wielkiej radości – chyba po raz pierwszy w katolickiej gazecie ukazały się dwa piękne artykuły o zwierzętach: „Przyjaciel domu” Adama Robińskiego, a także „Śpiew psa”, czyli rozmowa Katarzyny Kubisiowskiej z Zenonem Kruczyńskim (o pięknym wstępie Księdza Redaktora Seniora, który to spowodował, że kupiłem ten numer, nie wspomnę). Wstrząsnął mną cytat z poezji Barbary Borzymowskiej: „Dokąd idą psy, gdy odchodzą...”. Nie znałem tego wiersza. I bardzo dziękuję Księdzu, którego podziwiam za wielki dar umiejętności bycia sobą w naszym ukochanym Kościele katolickim, którego jeden z hierarchów (właściciel psa – chyba przypadkowy), gdy znudziło mu się leczenie psa, nakazał mi jego „uśpienie”, czyli eutanazję. Zwierzę było do wyleczenia, ale miało przewlekłą chorobę. Gdy odmówiłem, ów duchowny powiedział mi: „Przecież tak powinno się zrobić, bo pies nie ma duszy!”. Na moje pytanie: „Czy ksiądz jest tego pewien?”, obraził się, kazał mi jechać do domu i powiedział, że wezwie innego weterynarza... Bardzo to mną wstrząsnęło, ale zabrałem torbę i pojechałem sobie. Dodam jeszcze, że nie brałem honorarium za leczenie tego psa.

Cieszy mnie natomiast to, że wreszcie katolicka gazeta pisze o miłości do zwierząt, o tym, że zwierzęta też mogą mieć duszę, o ochronie środowiska, o ewolucji, a także o tym, iż pychą wielką ze strony człowieka jest „czynienie sobie ziemi poddanej”, kiedy wiadomo, że na tym łez padole jesteśmy tylko przejściowymi „gośćmi”. Cieszę się też, że wspomniany został św. Franciszek – patron mojej korporacji zawodowej. Mam nieodparte wrażenie, że gdyby Kościół przyjął filozofię św. Franciszka wtedy, w XII wieku lub później, nasza obecna cywilizacja byłaby w całkiem innym miejscu. Czasy jednak były wtedy zupełnie niesprzyjające takiej filozofii, a i tak dobrze, że protekcja papieża uratowała św. Franciszka przed stosem. Pomimo wielkiego postępu jeszcze nawet nasze czasy nie są gotowe na przyjęcie filozofii tego świętego, dlatego takie artykuły powinny się w waszym piśmie ukazywać, bo mają one walor edukacyjny. Bardzo za to dziękuję.

Adam Czerwiński

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2017