Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Podczas tego szczytu półkuli zachodniej omawiano - po raz kolejny - ideę wspólnego rynku. Wyszło, jak wyszło: szczyt zakończył się ogólną deklaracją nt. walki z nędzą i korupcją (największymi plagami trapiącymi Amerykę Łacinską) oraz potrzeby stworzenia panamerykańskiej strefy wolnego handlu (FTAA), ale w nieokreślonej przyszłości. Mimo zabiegów Busha w deklaracji nie znalazł się ani termin utworzenia FTAA, ani zastrzeżenie, że w przyszłych spotkaniach nie będą brać udziału politycy winni korupcji; Bushowi nie udało się też sformować politycznego frontu przeciw dyktaturze Castro. Czy więc rację miał prezydent Wenezueli Hugo Chavez (sam populista, niszczący tamtejszą demokrację), który swą obecność w Monterrey nazwał “czasem straconym"? Poniekąd tak. Ale to przywódcom z Ameryki Południowej zabrakło woli do sformułowania choćby wizji integracji panamerykańskiego kontynentu.
I tak Ameryka Łacińska, od Patagonii po Rio Grande, dalej będzie się rozpadać na dwa organizmy, żyjące różnym rytmem (patrz str. 7). Większość krajów Ameryki Południowej dalej będzie chorować na populizm i trwać w ekonomicznej zapaści, podczas gdy mniejszość (Meksyk i kraje Ameryki Środkowej) będzie dalej rozwijać się w kierunku wolnego rynku, integrując się z Ameryką Północną.