Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed kilkoma dniami Jarosław Kaczyński zdradził, że jest posiadaczem konta. Ujawnił także, że korzystając z tego udogodnienia, zakupił w internecie dwie płyty kompaktowe (z piosenkami Agnieszki Osieckiej i Wojciecha Młynarskiego) oraz dwie książki ("Amerykę na rozdrożu" Francisa Fukuyamy oraz biografię nowego prezydenta USA). Jaka była reakcja dociekliwych dziennikarzy? Zgadliście państwo. Dały się słyszeć (nie tak liczne, jak poprzednio, ale wyraźnie dostrzegalne) głosy powątpiewania w szczerość intencji byłego premiera. Zdaniem dziennikarzy prezes Kaczyński założył konto na pokaz, w głębi duszy pozostając tym, kim był.
Nie jestem zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości, kwestia dawnego i nowego wizerunku tej partii (i jej prezesa) nie budzi we mnie wyraźnych emocji. A jednak: o sprawie konta byłego premiera (a dokładniej: o traktowaniu tej sprawy przez dziennikarzy) chciałbym powiedzieć kilka zdań.
Po pierwsze: sprawa posiadania (albo nieposiadania) konta jest sprawą prywatną. Twierdzenie, że wpływa ona w istotny sposób na rozumienie spraw państwa i styl rządzenia, wydaje mi się czystą demagogią. Po drugie: jeśli ktoś miał za złe Jarosławowi Kaczyńskiemu, że nie jest posiadaczem konta - to powinien pochwalić zmianę dawnego stanu rzeczy. Po trzecie: zadawanie pytań o prawdziwość (autentyczność) przemiany prezesa PiS-u nie ma zbyt wiele sensu. Albo się wierzy w niezmienność ludzkiego charakteru (i wtedy wszelkie zmiany są powierzchowne, sytuacyjne, służą realizacji doraźnych celów), albo uznaje się, że wszystko jest płynne (i wtedy pretensje są bezprzedmiotowe). Słowem: Kaczyński ma rację, gdy nie traktuje serio niemądrych pytań.
Nie wierzę prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu jako politykowi, niewiele o nim wiem jako o człowieku. Drobne dziwactwa wydawały mi się zawsze najbardziej sympatyczną stroną jego osoby. Nie widzę powodu, by odmawiać mu prawa do tych dziwactw. Trochę mi żal, że ugiął się i założył konto bankowe. Marian Stala