Konstytucja to nie Biblia
Konstytucja to nie Biblia
Zapewne zmian nie uda się przeprowadzić przed wyborami prezydenckimi w październiku przyszłego roku. Ale zarzut "pisania konstytucji pod siebie" (np. Paweł Wroński, "Gazeta Wyborcza" z 23 listopada) nie wydaje się trafny.
To prawda, że po przeprowadzeniu tych zmian premier (prawdopodobnie z PO, a być może ciągle Donald Tusk, który w takim przypadku nie ubiegałby się o prezydenturę) miałby wreszcie w ręku realne instrumenty rządzenia. Ale - zapytajmy - czy ambicja posiadania takich instrumentów to jest coś, co kompromituje polityka? Wręcz przeciwnie, w dojrzałej demokracji politycy ubiegają się o władzę właśnie po to, aby ją realnie sprawować. Cały demokratyczny Zachód ma dziś z tym problem, ale nieco inne są jego charakterystyki w starych demokracjach, a inne u nas. W starych demokracjach nie brakuje instytucji umożliwiających rządzenie, a jedynie wola...
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]