Konsolacja i cielęcina

Ja bym poszła się bić za jedno tylko – prać po pyskach wroga, z motyką na słońce, w bój nasz ostatni – ja bym poszła za polski język.

07.05.2018

Czyta się kilka minut

A gdyby przyszła do mnie jakaś komisja specjalna, celem zapytania, co ja tu robię w tej Polsce, „tym kraju”, na który niemal wyłącznie wyrzekam i okrutnie mędzę, gdyby zapukali dając mi pięć sekund na odpowiedź – czy coś tu w ojczyźnie naszej dla ciebie się liczy, kobieto, tak, że byś może nawet i poszła kiedyś za to powalczyć, to ja miałabym gotową odpowiedź.

Nie biały bałtycki piasek, nie zielone grzywy beskidzkich smreków, nie Bóg i honor, i sztandary, nie pamięć o zrywach, nie to jak „ratowaliśmy Żydów”, nie sernik nawet i nie rosół z domowym makaronem, który babcia robiła w chwilach rzadkich gospodarskich zrywów.

Ja bym poszła się bić za jedno tylko – prać po pyskach wroga, z motyką na słońce, w bój nasz ostatni – ja bym poszła za polski język. Drugiego takiego – wybaczcie, o narody – nie trafisz.

Czyż bowiem nie byłoby warto tłuc się z wrogiem o całe to przyprawiające o zawrót głowy bogactwo? Spójrzmy choćby na słowo „cielęcina” – ile w nim jest pomieszania tkliwości do wielkookiej jałówki z tą miłą mięsożercom obietnicą delikatesu pieszczącego podniebienie? I choć z mięs jadam wyłącznie szpinak, to i mnie cielęcina ogromnie roztkliwia. Albo takie słówko – „rzęsiście” – czy wy też od razu widzicie przed sobą gruby kożuch pokrywający staw w środku lasu, a jednocześnie macie skojarzenia z zalęknioną kolejką pod drzwiami do wenerologa? I znów ta wspaniała ambiwalencja, znów te morza językowych możliwości! Polska mowo – biłabym się za ciebie, bo cóż z ciebie za język wspaniały, który – odpowiadając na zapotrzebowanie części społeczeństwa – umożliwia nam utworzenie słów takich jak architektka? Żywa jesteś i bogata i wielbię cię bałwochwalczo, pieszcząc w ustach dla samej pieszczenia przyjemności słowa takie jak „raróg”, „obcyndalać się” czy „melepeta”.

Możliwe, że ta niezdrowa fascynacja polską mową wzięła mi się z wielokrotnego przedawkowania Tuwima i Leśmiana w dzieciństwie. Do tego zestawu dołożono mi rychło Przyborę i Młynarskiego, których babcia z dziadkiem kazali oglądać w czarno-białym telewizorze. No i poszło. Jakaż więc była moja radość, gdy trafiłam w podziemiach placu Zbawiciela do Klubu Komediowego, gdzie – nie przesadzam za bardzo – reinkarnacje Jeremiego i Wojciecha pracują w pocie czoła, by tworzyć „Fabularny przewodnik po”, czyli – jak piszą sami twórcy – „serial sceniczny (…) któremu poza żartem nieobca jest również nuta liryczna”. Michał Sufin i Błażej Staryszak w odcinku trzecim – „Przewodniku po ostatnich pożegnaniach” – osiągnęli poziom mistrzostwa, który wśród śmiechu szczerego wyciskał też niejedną łzę wzruszenia, i to nie tylko u co wrażliwszych panów na widok „Atmosfery wierszy Leśmiana” tak wspaniale zagranej przez Weronikę Nockowską. Ludzie – jeśli i Was wzrusza uroda polszczyzny, jeśli kochacie magię przydawek, partykuł i zaklętą w deklinacjach poezję – szukajcie konsolacji w Klubie Komediowym. A skoro o konsolacji mowa – oto na koniec fragment przedstawienia. Niech idzie w świat i brzmi pięknie po polsku.

„Typ na stypie typa pyta: »Nie wiesz pan, czyja to stypa?« / Do typiarki mówi typka: »W pytkę kryptka, czyja stypka?« / Gra muzyczka klimatyczna, chryzantemki tkwią w imbryczkach. / Nie zna nikt nikogo, kto go znałby lub choć znał tu kogoś. / Nawet ksiądz nie bardzo czuje, kto usługę reguluje. / Od sasa do lasa lata, który to denata tata. / Ani śladu dzieci, żony. Czy jest tu ktoś spokrewniony. / Typ z typiarką tak typuje: kto jest ciotką a kto wujem. / Potem ktoś zapyta typa: »Pan zna trupa?« – »Nie znam typa«. / I tak stoją, rozmawiają, zapominać zaczynają, / Że to stypa, konsolacja. »Zjedz koreczki, rewelacja!« / Typiarz z typką dyskutuje: »Wie pan, ja hoduję tuje«. / Ona wzdycha, on jest grzeczny. »Jaki nawóz jest skuteczny?« / Ona zawsze sadzi w lesie, on trzeciego drinka niesie. / Zawsze chętnie mu pokaże, on zaprosi. »Może draże?« / Typ z typiarką papierosek, typiarz typkę smyra w nosek. / »Czy trup nie pochodził z Gniezna?«. »Tutaj – wie pan – nikt go nie znał«. / Trochę nudzi ich już temat, że naprzykrza się ten denat. / Czy to stypa czy nie stypa, nudny w końcu los umrzyka. / Lepiej by potańczyć może, tańczyć trzeba na danceflorze. / Trumna na bok wnet wybywa. »Często pani tutaj bywa?« / »Słabe miejsce, siada klima«. »Prawie już nikogo ni ma«. / »Trochę stypa...«. »Tak bez ściemy. Może gdzieś się przebijemy?« / Trup zostaje, sala pusta, muzyczka nie trafia w gusta. / Typce typ koreczki niesie. Będą jedli w PKS-ie. / Nie ma widza, nie ma widzki, ksiądz zamyka kryptki drzwiczki. / I tak kończy się już stypka. Trupa nie znał typ ni typka«”.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2018