Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niedawno polscy biskupi zapowiedzieli opublikowanie wskazówek co do zasad sprawowania liturgii, uwzględniających nowe dokumenty watykańskie. Po ostatnim posiedzeniu Konferencji Episkopatu ogłoszono jednak, że dyskusja na ten temat “będzie kontynuowana", czyli wspólne stanowisko nie zostało uzgodnione. Wśród kwestii spornych jest udzielanie komunii: czy można wprowadzić zwyczaj przyjmowania Ciała Pańskiego na rękę? Uchwały synodu plenarnego są tu niejasne.
“Aż trudno uwierzyć, że tak wiele czasu trzeba, aby pasterze polskiego Kościoła uzgodnili między sobą sprawę, która gdzie indziej już dawno została uregulowana w sposób niebudzący ani kontrowersji, ani problemów. W wielu krajach, łącznie z Watykanem, osoba podchodząca do komunii wybiera sposób, w jaki chce przyjąć Ciało Chrystusa" - stwierdza Nosowski. I pyta: “Czego obawiają się polscy biskupi, zwlekając z wyraźnym zezwoleniem na pluralizm sposobu przyjmowania komunii świętej? Przecież Polacy znają zwyczaj przyjmowania komunii na rękę, choćby z transmisji Mszy papieskich. Nawet jeśli początkowo niektórzy księża i świeccy będą krzywo patrzeć na tych, którzy wyciągają ręce po Ciało Pańskie, to szybko się przyzwyczają. Możliwość profanacji konsekrowanej hostii istnieje także wtedy, gdy przyjmuje się komunię do ust. Poza tym, dlaczego akurat w Polsce ryzyko aktów profanacji miałoby być wyższe niż gdzie indziej?".
Naczelny “Więzi" przypomina, że gdy w ostatnich latach niektórzy biskupi zezwolili, by komunii udzielali przygotowani świeccy, część wiernych manifestacyjnie ustawiała się w kolejkach tylko do księży, ale z czasem przyzwyczajono się do tej nowości. Po czym stwierdza: “W przypadku komunii na rękę mamy do czynienia z niezdolnością do podjęcia jasnej decyzji. Biskupi nie mogą stawać się zakładnikami środowisk, które - niezgodnie z tradycją, prawem kościelnym i powszechną praktyką - uważają przyjmowanie komunii na rękę za niewłaściwe. Chodzi tu zresztą o wprowadzenie możliwości, a nie obowiązku, »nowego« sposobu przyjmowania komunii".
Dyskusja o komunii wygląda w Polsce na fundamentalny spór. Na uboczu pozostaje tymczasem problem szukania nowego języka, którym Kościół mógłby przekazywać swe przesłanie. Bo nawet Sobór Watykański II, akt odnowy Kościoła, należy do przeszłości: pojawiły się już dorosłe “wnuki Soboru" - “pokolenie słabo zakorzenione w historii, które patrzy na czasy przedsoborowe jak na problemy przedpotopowe". Tymczasem młodzież jest jedyną grupą w społeczeństwie, w której zauważalny jest spadek religijności. Wydawałoby się, że w Kościele powinna trwać dyskusja, “jakim językiem do młodych ludzi przemawiać, jak w praktyce pozwolić im doświadczyć Kościoła wspólnotowego, otwartego i służebnego". Jest co prawda wiele inicjatyw, które ukazują chrześcijańską tradycję językiem atrakcyjnym dla młodych, są one jednak owocem inicjatywy oddolnej. Świadczy to wprawdzie o żywotności Kościoła, ale też o “marazmie i braku szerszej wizji duszpasterskiej w hierarchii". Nosowski zauważa: “Polski kościelny konserwatyzm ma dwie odmiany: myślącą i bezmyślną. Konserwatyści myślący - paradoksalnie - spędzają dziś wiele czasu na szukaniu nowych sposobów docierania do ludzi. Pod względem wysiłków, jakie w tej dziedzinie podejmują, wyprzedzają niekiedy tych, których sami oskarżają o modernizm, progresizm czy liberalizm. Istnieje jednak także konserwatyzm bezmyślny - pochodna apatii i założenia, że jakoś to będzie".
Jeden z największych teologów XX wieku, francuski jezuita Henri de Lubac mawiał: “Tylko wrogowie Kościoła pragną, aby on się nie zmieniał". Nosowski komentuje: “Wygląda na to, że Kościół w Polsce ma wielu wewnętrznych wrogów".
KB