Komiksy nie tylko dla smutnych chłopaków

Najnowsze komiksy diagnozują źródła męskiego gniewu, pojawiającego się wraz z utratą przywilejów. Ale gniew nie jest jedynym sposobem opłakiwania kruszejącego patriarchatu.

18.03.2023

Czyta się kilka minut

Kadry z komiksu Huberta i Zanzima „Męska skóra” / MATERIAŁY PRASOWE
Kadry z komiksu Huberta i Zanzima „Męska skóra” / MATERIAŁY PRASOWE

Młoda, bogata szlachcianka z włoskiego miasteczka wychodzi za mąż za człowieka, którego wybrał dla niej ojciec. Giovanni jest przystojny i pochodzi z szanowanego rodu. Biancę co nieco niepokoi nieznajomość przyszłego małżonka, ale znajduje na to sposób – głęboko skrywany, rodzinny sekret, jakim jest w pełni funkcjonalna… męska skóra.

Brzmi to dość tajemniczo, ale jest dokładnie tym, czym się wydaje – ludzką skórą, która pozwala na natychmiastową zmianę wyglądu. Przekazywana w rodzinie bohaterki z pokolenia na pokolenie, umożliwia kobietom podszywanie się pod przedstawicieli płci przeciwnej.

Bohaterka komiksu „Męska skóra” przywdziewa przebranie i jako Lorenzo poznaje nie tylko Giovanniego, także cały ukryty dotąd przed jej oczyma świat władzy i przywileju, ale też wygórowanych oczekiwań i wzorców. Oczyma Lorenza dziewczyna dostrzega nie tylko patriarchalne standardy – te zresztą znała doskonale z własnego doświadczenia oraz relacji bliskich jej kobiet – ale i szereg obwarowań, jakimi mężczyzna jest obarczany. Przed Giovannim stawia się szereg wymagań – musi być silny i sprawny, a przy tym odważny i skory do przemocy. Twardy i nieustępliwy, ale też prawy i, przynajmniej publicznie, wystarczająco bogobojny. A przede wszystkim – musi pożądać żony, aby spłodzić potomka, ale też innych kobiet, by uwidocznić temperament i instynkt zdobywcy.

Giovanni i inni mężczyźni, których Bianca poznaje w nowym dla niej świecie, są jednak niejednoznaczni. Bywają bojaźliwi i próżni, lubią niezobowiązujące zabawy, szukają prawdziwej miłości i co jakiś czas zdają się pytać samych siebie – kim właściwie jestem i czemu nie potrafię być takim, jakim chciałaby rodzina i społeczeństwo? Obok emancypacyjnego wątku Bianki autorzy tej opowieści, Hubert i Zanzim, prowadzą drugą historię – Giovanniego, a szerzej ujmując: historię męskości jako sztywnego gorsetu, który niesie ze sobą przywileje, ale potrafi też uwierać.

Bohaterowie „Męskiej skóry” nie znikają pod warstwą tożsamościowych i społecznie zaangażowanych narracji – to raczej ich osobiste, autentyczne problemy stają się katalizatorami dla opowieści. W połączeniu z lekkim charakterem historii oraz sprawną, prostą kreską i płynnym prowadzeniem narracji otrzymujemy komiks zdecydowanie… przyjemny w odbiorze. I może tym większa szkoda, że tak duży potencjał nie został ostatecznie przekuty w coś ciekawszego.

Choć opowieść bazuje na zakwestionowaniu przez Biancę patriarchalnego porządku, to ostatecznie sama bohaterka staje się beneficjentką krytykowanego systemu. Dokonuje symbolicznej transformacji, przejmując kontrolę nad swoim życiem w sferze seksualnej, ekonomicznej, obyczajowej, ale wyłącznie w obrębie życia prywatnego. Publicznie zmuszona jest nieustannie nosić maskę przykładnej żony i obywatelki. W mieście co prawda dokonuje się swego rodzaju rewolucja, bo po silnej fali konserwatywnych, purytańskich zmian wyrzucony zostaje z niego religijny fanatyk, a zarazem brat bohaterki, wraz z gronem swych popleczników. A jednak ostatecznie wszystko wraca do punktu wyjścia. Mieszkańcy niewpisujący się w tradycyjne podziały płciowe oraz osoby wymykające się stereotypowym wizjom męskości nadal muszą żyć w ukryciu.

Mimo że Bianca przez cały czas trafia na przykłady niesprawiedliwości, dotykającej nie tylko ją, ale też innych (np. homoseksualnych mężczyzn), to ostatecznie zadowala się zmianą wyłącznie własnej pozycji. W finale pozostaje bogatą szlachcianką, której udało się rozszerzyć zakres swoich przywilejów o te, które do tej pory zarezerwowane były dla mężczyzn. Czy uznamy to za happy end?


Bartosz Sadulski: Najważniejszym zadaniem było nie stać się nim – zasępionym facetem bez zainteresowań, chowającym się z piwem w garażu, wiecznie cierpiącym na syndrom oblężonej twierdzy, nieobecnym. Jego złość zrozumiałem za późno.


 

Można powiedzieć, że taka rewolucyjna zmiana w świecie wykreowanym przez twórców komiksu wydawałaby się mało wiarygodna (czas i miejsce akcji przywodzą na myśl renesansowe Włochy). Można by także uznać, że rozbudowane dywagacje o potrzebie systemowych zmian nie pasują do charakteru samego komiksu, który jest w tym przypadku frywolną komedią, a nie socjologicznym studium. O ile jednak pierwszy argument zbić można łatwo – ostatecznie to baśń, w której możliwa do zaistnienia jest choćby tytułowa „męska skóra” – o tyle drugi argument otwiera pole do dyskusji.

Owszem, nie ma tu miejsca na dyskusję o pozycji kobiety w społeczeństwie czy o ewolucji męskości. Nie ma też miejsca na dywagacje o tym, jak emancypowanie się jednej grupy społecznej wytwarza lęki i agresywne zachowania innej, która, przynajmniej na pierwszy rzut oka, traci dotychczasowe przywileje. Ale jednocześnie – cała historia o tych właśnie problemach opowiada, tyle że w romantyczno-komediowym anturażu. To, czego autorzy nie potrafili zrobić, to zaprojektować finału w sposób wykraczający poza znane, bezpieczne schematy fabularne.

Komiks trafnie diagnozuje gniew pojawiający się u mężczyzn wraz z utratą przywilejów uznawanych przez nich za niezbywalne. Choć trudno twierdzić, że „Męska skóra” opowiada historię końca męskości, jaką znamy, to zawiera momenty, które wpisują się w dzisiejsze dyskusje o kresie jej tradycyjnej formy. Gniew i zaprzeczenie oraz idące za nimi często agresja i przemoc są jednymi z rozwiązań, po które sięgają mężczyźni w obliczu kryzysu.

***

Dokładnie taki sam kierunek mają działania bohaterów komiksu Jana Mazura „Incel”. Bohaterów, którzy w ramach zemsty na kobietach postanawiają nie tylko wysadzić budynek ośrodka adopcyjnego, ale także upozorować winę feministek. Z dialogów między postaciami wyłania się ogromny strach przed zmianą. Zmiana oznacza bowiem zniewieścienie („zacząłem zachowywać się jak baba”) oraz utratę „męskiej siły”. Czym ona jest? Z rozmów, jakie prowadzą bohaterowie, wnioskować można, że prawdziwa męskość to przede wszystkim… niebycie kobietą.

Ale gniew nie jest jedynym sposobem opłakiwania tradycyjnej męskości. Innymi emocjami, jakie towarzyszą mężczyznom mającym trudność w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości, są smutek, rozgoryczenie i poczucie wyobcowania. A przynajmniej takie emocje znajdziemy w komiksach Macieja Pałki. Opublikowane w antologii „To nie jest czas na relaks” prace opatrzone są dopiskiem „komiksy dla smutnych chłopaków”. Jak sam Pałka pisze we wstępie, jego „protagonista to zwichrowany i cierpiący wrażliwiec, pod płaszczykiem absurdu i cynizmu przeżywający niezrozumiałe dramaty. Postaci kobiece zredukowane najwyżej do romantycznego pretekstu. Paradoksalnie, maskulinistyczny w każdym calu – chociaż anachronicznie trafniej pasuje określenie »incelski«”.

Tak jest w komiksie „Trolejbus do szczęścia”, w którym bohater żyje w systemie alienującym jednostki, zakazując im kontaktów między sobą, co ostatecznie doprowadza bohatera do stanu odrętwienia. Podobnie w komiksie „Brak”, w którym bohater próbuje odnaleźć dziewczynę poznaną na czacie – ich spotkanie od samego początku nie ma prawa się odbyć. Najbardziej dramatyczny – i pełen brutalności – jest jednak „Toasterhead”. Mimo absurdalnego zdawałoby się pomysłu (mężczyzna budzi się pewnego dnia z tosterem zamiast głowy), komiks opowiada o problemach jak najbardziej realnych: poczuciu odrzucenia i niezrozumienia, także przez najbliższych, braku pracy, niemożności zabrania głosu – albo poczuciu, że nie jest się słuchanym – i w końcu wybuchającej agresji i przemocy.

Gniewu jest w komiksach Pałki sporo – gniewu wyrastającego przede wszystkim na gruncie konkretnych oczekiwań kierowanych do „prawdziwego mężczyzny”. Przykładem otwierający antologię komiks „Paronomazja”, w którym główny bohater mierzy się z ogromnym pragnieniem zemsty, ale nie potrafi zdobyć się na żadne działanie wobec swojego oprawcy. Sporo tu także postaci stereotypowo wiązanych z siłą, jak chociażby detektyw rodem z filmu noir.

Ponieważ komiksy dotykają dziś ważnych społecznie tematów, także tych związanych z przemodelowaniem męskości i emocjami, jakie temu towarzyszą, będzie ich zapewne więcej. Czekamy. ©

Autorka jest redaktorką magazynu „Zeszyty Komiksowe”, regularnie recenzuje komiksy dla „Czasu Kultury”. Jurorka konkursu na Najlepszy Polski Album Komiksowy podczas 32. i 33. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2023