Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
O tym, czy kobiety – i tak w tym gronie nieliczne i reprezentujące zakony – będą mogły głosować, Watykan milczy. Nie jest nawet jasne, czy prawo głosu będzie miała s. Nathalie Becquart, choć jako pierwsza kobieta została podsekretarzem biura synodu, a jej poprzednicy mieli takie prawo.
Organizatorzy zdają się jak zwykle nie dostrzegać braku kobiet na tym zgromadzeniu. Było to widać na konferencji prasowej przedstawiającej dokument przygotowawczy synodu. Pierwsze pytania dziennikarzy dotyczyły właśnie kwestii kobiet: „W dokumencie przygotowawczym jest wzmianka, że należy wzmocnić rolę kobiet. Jakie macie oczekiwania?”.
Panelistki odpowiedziały, że „kobiety też są częścią ludu Bożego, więc i dla nich jest otwarty ten proces”. A także: „Kobiety muszą zacząć mówić, muszą zgłaszać się ze swoimi troskami i pomysłami”. Zacząć mówić? Kobiety mówią i piszą od dawna, a Watykan zachowuje się, jakby nic się nie działo. Nie, to nie kobiety muszą zacząć mówić, ale Kościół instytucjonalny i jego przywódcy muszą zacząć słuchać. Dziennikarze pytali też o kampanie domagające się praw kobiet do głosowania na synodzie. Kard. Mario Grech, sekretarz generalny Synodu, odpowiedział, że synod to nie tylko zebranie w Rzymie, ale zaczyna się on w diecezjach, gdzie kobiety mogą jak najbardziej brać w nim udział.
W 2018 r., demonstrując w Rzymie w sprawie głosu kobiet, skandowałyśmy do wchodzących na synod purpuratów: „Puk puk! Kto tam? Więcej niż połowa Kościoła!”. Czas znów szykować transparenty?©
O synodzie pisze również Piotr Sikora>>>