Ładowanie...
Kim jest apostoł. Rozważanie abp. Grzegorza Rysia
Kim jest apostoł. Rozważanie abp. Grzegorza Rysia
Wszyscy Synoptycy opisują ten moment: wybór Dwunastu (zob. Mk 3, 13-19; Mt 10, 1-4; Łk 6, 12-16). Ale tylko św. Łukasz odnotowuje następujący fakt: „nazwał ich apostołami” (w. 13). Można by zapewne przetłumaczyć: „nadał im imię apostołów” (mamy tam grecki czasownik onomazo , od ónoma – „imię”).
Imię w świecie biblijnym oznacza czyjąś wewnętrzną prawdę, wręcz tożsamość; definiuje czyjąś misję – mówi o tym, kim jest dana osoba i do czego została wezwana przez Pana. Imię „apostoł” jest bardzo precyzyjne. Trochę o tym zapomnieliśmy i używamy tego słowa nierzadko jako pojęcia-syntezy, zbierającego wiele funkcji. Ale Nowy Testament wyraźnie odróżnia pojęcie „apostołów” i „apostolstwa” od innych misji w Kościele. Może najlepiej oddaje to tekst św. Pawła w Liście do Efezjan: „On [Chrystus] ustanowił jednych apostołami, innych natomiast prorokami, innych prawdziwie ewangelistami, innych za to pasterzami i nauczycielami” (Ef 4, 11). Nam się dzisiaj najczęściej wszystkie te pojęcia zlewają, więc myślimy o „apostołach” właśnie jako o np. „nauczycielach” albo „pasterzach”. A tymczasem „apostoł” znaczy tyle, co „posłany”, „wysłannik”, „reprezentant”, „ambasador”.
ZOBACZ TAKŻE:
Oto jak mamy na imię (wszyscy, którzy odczytujemy w sobie wezwanie do „apostolstwa” – a przecież jest ono powołaniem powszechnym w Kościele) – „wysłany”. Nie „Grzegorz”, „Wojciech”, „Marek”, „Halina”... ale „wysłany/a”.
Jeśli tylko spróbuję się przedstawić przy pomocy tego imienia („posłany”) – usłyszę natychmiast pytanie: przez kogo? To imię natychmiast odsyła poza siebie. Ten, kto jest „posłany”, nie reprezentuje już siebie, jego poglądy i przekonania nie są już aż tak ważne – ważne są słowa, poglądy, zamiary, działania Tego, którego reprezentuje.
Odnalezienie się w tym imieniu: „apostoł” – jeśli ma się stać prawdą naszej osoby, a nie tylko tytułem do obnoszenia się – musi zaowocować w naszym życiu przynajmniej dwiema konsekwencjami.
Po pierwsze, wzywa nas do pokory – do takiej formy reprezentacji, która nie zasłania sobą Tego, który nas posłał. Tak jak wypowiedział to pięknie św. Jan Chrzciciel: „Trzeba, aby On wzrastał, a ja abym się umniejszał” (J 3, 30).
Po drugie, ważne jest pamiętać, że jesteśmy wysłannikami Osoby – reprezentujemy (w jakiejś mierze: czynimy obecną) Osobę, nie „doktrynę”, „naukę”, „teorię”, „ideologię”, „światopogląd”. Prowadzimy do Jezusa – nie do „katechizmu”; do Jezusa – nie do prawa i przepisów; do Jezusa – nie do biura parafialnego. Nigdy nie dość tego powtarzać. Bo ciągle tego nie potrafimy; ciągle Jezusa gubimy; przysłaniamy – jeśli nawet nie sobą, to milionem mniej lub bardziej ważnych rzeczy. A ewangelizacja/przekaz wiary wydarza się dopiero wtedy, kiedy uda się nam poprowadzić jakąś osobę do spotkania z Osobą.©
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]