Kijowski mecz śmierci

Gdy 1 lipca na nowym stadionie w Kijowie rozpocznie się finałowy mecz EURO 2012, mało kto z 60-tysięcznej widowni będzie świadom, że 70 lat wcześniej miało tu miejsce tragiczne wydarzenie związane z piłką nożną.

18.06.2012

Czyta się kilka minut

Uliczna sztrajfa, zapraszająca na mecz rewanżowy „Startu” kontra „Flakelf" / fot. ARD
Uliczna sztrajfa, zapraszająca na mecz rewanżowy „Startu” kontra „Flakelf" / fot. ARD

Było lato 1942 r. Już od roku – od chwili, gdy Hitler postanowił zaatakować swego dotychczasowego sojusznika Stalina – zachodnia część Związku Sowieckiego, w tym Ukraina, pozostawała pod niemiecką okupacją. W tym czasie oddziały SS zdążyły wymordować w Kijowie tysiące ludzi; terror uderzał już nie tylko w Żydów. Początkowa euforia, z jaką Ukraińcy witali wkraczający Wehrmacht, widząc w nim wyzwoliciela spod terroru komunistycznego, zniknęła; w mieście rządziły strach i głód.

ADLER KONTRA START

Aby „podnieść morale” ludności i zademonstrować „normalność”, niemieccy okupanci postanowili zorganizować serię rozgrywek piłki nożnej – między partnerami szczególnymi. Po jednej stronie walczyć mieli na murawie niemieccy żołnierze, a po drugiej ukraińscy robotnicy przymusowi. W drużynie niemieckiej, noszącej dumną nazwę Flakelf (dosł. Przeciwlotnicza Jedenastka), grali żołnierze z oddziałów obrony przeciwlotniczej, należących do Luftwaffe, zaś w ukraińskiej jedenastce, występującej pod nazwą Start, członkowie zakładowego klubu sportowego z Fabryki Chleba Nr 1 w Kijowie. Jednak za tą banalnie brzmiącą nazwą Start kryli się najlepsi wówczas piłkarze Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej – a wśród nich najlepsi z najlepszych, czyli gracze klubów Dynamo i Lokomotiw, rozwiązanych po wkroczeniu Niemców.

Pierwszy mecz odbył się już kilka tygodni wcześniej – i wygrali Ukraińcy. Teraz miało więc dojść do rewanżu, w którym stawką było coś więcej niż tylko zwykły wynik: drużyna Luftwaffe musiała udowodnić „wyższość rasy aryjskiej”. Tamtego 9 sierpnia 1942 r. kijowski stadion był więc wypełniony – nie tylko przez widzów w mundurach Wehrmachtu i SS, ale też przez cywilów, których okupanci postanowili dopuścić na trybuny. Świadkowie wspominali, że było gorąco, a na stadionie od początku panowała szczególna, ambiwalentna atmosfera. I jak się później okazało, już przed meczem gracze ukraińscy mieli gości: ukraińscy kolaboranci namawiali ich, by dali Niemcom zwyciężyć, z nadzieją, że uczyni to ich bardziej łaskawymi.

Namowy na niewiele się zdały. Choć Niemcy nagminnie faulowali, a sędzia (Niemiec, rzecz jasna) otwarcie sprzyjał drużynie Luftwaffe, pierwsza połowa skończyła się wynikiem 3:1 dla Startu. Ukraińska publiczność wiwatowała z radości. I także podczas przerwy gracze Startu nie dali się zastraszyć, ostatecznie wygrywając 5:3. Dla Niemców była to więcej niż porażka; było to upokorzenie.

UMORZONE ŚLEDZTWO

9 sierpnia 1942 r. przeszedł do historii jako „kijowski mecz śmierci”. To, co stało się później, było bowiem typowe dla tamtych czasów. Niemcy aresztowali wkrótce dziewięciu piłkarzy z drużyny ukraińskiej i zamknęli w obozie koncentracyjnym w Syrcu na przedmieściach Kijowa. Byli tam torturowani; czterech rozstrzelano. Z kolei inny piłkarz, który pracował dla sowieckiego NKWD, trafił w ręce gestapo i został zamęczony na śmierć. Niemieccy historycy przypuszczają, że po meczu aresztowano przede wszystkim tych piłkarzy, którzy wcześniej grali w klubie Dynamo Kijów, gdyż w ZSRR kluby noszące nazwę Dynamo tradycyjnie należały do komunistycznych tajnych służb.

Po wojnie sowiecka propaganda chętnie posługiwała się historią „meczu śmierci”, konstruując także rozmaite legendy na temat ukraińskiej jedenastki. Piłkarzy obwołano pośmiertnie bohaterami; w 1962 r. w ZSRR powstał poświęcony im film pt. „Trzecia połowa”. Z kolei w Niemczech – gdzie dominowała wersja, że wszyscy ukraińscy piłkarze zostali rozstrzelani zaraz po meczu – historia ta stała się szerzej znana w 1973 r., gdy prokuratura w Hamburgu wszczęła śledztwo w sprawie popełnienia zbrodni wojennych na piłkarzach Startu. Postępowanie jednak umorzono, uznając, że nie sposób znaleźć winnych mordu na Ukraińcach. Ponownie historię tragicznego meczu przypomniano w Niemczech w 2005 r., gdy powstał film dokumentalny pt. „Das Todesspiel” („Mecz śmierci”).

Nieznany pozostaje natomiast los niemieckich piłkarzy. Większość z nich zginęła prawdopodobnie kilka miesięcy po kijowskim meczu – pod Stalingradem. 


Przełożył WP

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2012