Kijów pod ostrzałem. Korespondencja z Ukrainy

Drugi dzień z rzędu mieszkańców Kijowa budzą wybuchy niszczące budynki cywilne.

16.03.2022

Czyta się kilka minut

Ostrzelany dziewięciopiętrowy blok w rejonie podilskim w Kijowie / FOT. PAWEŁ PIENIĄŻEK /
Ostrzelany dziewięciopiętrowy blok w rejonie podilskim w Kijowie / FOT. PAWEŁ PIENIĄŻEK /

Dochodziła piąta, gdy 62-letnia Kateryna znowu przymykała oczy. Kilkadziesiąt minut wcześniej obudziły ją syreny ostrzegające przed nalotem lub atakiem rakietowym. Nie schodziła do piwnicy, leżała w łóżku. Syreny wyją kilka razy dziennie i po dziewiętnastu dniach rosyjskiej inwazji podchodziła już do nich z dystansem. Jednak tym razem usłyszała przeraźliwy huk, a kawałki szkła pruły powietrze. Kateryna miała szczęście, że żaden jej nie trafił.

– Ihor, trafiło w nasz dom! Leci szkło i okna! – krzyknęła do męża.

Jej krzyk poderwał go z łóżka. Przeczekali chwilę w korytarzu. Następnie Kateryna rozejrzała się po mieszkaniu. W dwóch pokojach, kuchni i zabudowanym balkonie fala uderzeniowa wybiła szyby, a gdzieniegdzie wyrwała nawet ramy okienne. Na trawniku leżały sterty gruzu.

To skutek wybuch ładunku przed blokiem, w którym mieszka Kateryna. Najprawdopodobniej w wyniku uderzenia rosyjskiej rakiety zbitej przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Jak podaje CNN, od początku inwazji Rosja wystrzeliła ich ponad 950. Kilka mieszkań zajęło się ogniem. Pożar ugasili strażacy, którzy przybyli na miejsce niedługo po zdarzeniu. Cudem nie było ofiar.

– Najważniejsze, że jesteśmy żywi – przyznaje Kateryna. – I w telewizor nie trafiło! – dodaje, śmiejąc się.

Gdy rozmawiamy, co chwilę słychać grzmienie artylerii. Kateryna długo wstrzymywała się od wyjazdu z Kijowa, bo liczyła, że wszystko się uspokoi, ominie jej dom. Teraz nie chce liczyć na szczęście po raz drugi. Na dworze wciąż jest chłodno, a w bloku odłączono gaz, by nie doszło do jeszcze większej tragedii. Kateryna nie wie, dokąd się udać. Jedna z sióstr mieszka na wschód od Kijowa, gdzie ostatnio też dochodzi do rosyjskich ataków. Druga w Czerkasach, znajdujących się 150 km na południowy wschód od stolicy.

– Może do niej pojadę. Albo do dzieci, które wraz z wnukami wyjechały do obwodu chmielnickiego. Albo jeszcze zostaniemy w Kijowie, tylko w jakimś innym mieszkaniu – mówi łamiącym się głosem Kateryna.

Nim wyjedzie, chciałaby znaleźć karton-gips, by zabić okna, a mieszkanie wyremontować już po wojnie.


Atak na Ukrainę Sytuację w Ukrainie śledzimy na bieżąco, w aktualizowanym serwisie specjalnym znajdą Państwo korespondencje, wideo, zdjęcia i podkasty


 

To nie był jedyny budynek mieszkalny, który ucierpiał tego ranka. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Katerynę poderwał z łóżka wybuch, 38-letni Dmytro na drugim końcu miasta także został gwałtownie wybudzony ze snu. Chciał sprawdzić, co się dzieje. Poczuł dym na klatce schodowej, więc namoczył koszulkę, przyłożył do ust i zszedł na dół.

Ledwie mu się to udało. Dym był tak gęsty, że nie przebijało się przez niego światło latarki. Niemal się udusił. Zrozumiał, że nie będzie w stanie przejść przez niego jeszcze raz. Na górze zostali jego rodzice i kot. Pożar szybko ogarniał piętnastopiętrowy budynek. Dopiero straż pożarna wyciągnęła bliskich Dmytra. Łącznie uratowali 48 osób, 3 zginęły.

Adres URL dla Zdalne wideo

 

Gdy kilka godzin później zapytałem Dmytra, czy mieszka w tym budynku, poprawił mnie:

– Mieszkałem.

Strażacy długo nie mogli poradzić sobie z pożarem. Udało się go ugasić dopiero po piętnastej i znaczna część bloku została spalona do cna. Dmytro miał w domu spakowany plecak ewakuacyjny, ale nie brał go, bo nie spodziewał się, że nie wróci już do mieszkania. Został bez niczego i przyglądał się, jak strażacy próbują ocalić jego dom. Nie wiadomo, co dokładnie wybuchło koło budynku, prawdopodobnie była to zestrzelona rakieta.

Dmytro wydaje się opanowany. Co dalej? Pojedzie do krewnych, a następnie zgłosi się do wojska. Chciał to zrobić już jakiś czas temu, ale teraz nie ma wymówek.

Między 14 a 15 marca na skutek rosyjskich rakiet i pocisków w Kijowie zginęło przynajmniej sześć osób. Wojna, która początkowo omijała stolicę, zbliża się do niej coraz bardziej i wielu spodziewa się, że to dopiero początek.

– Dzisiaj nastał trudny i niebezpieczny moment – powiedział mer Kijowa Witalij Kliczko.

Jednocześnie ogłosił, że godzina policyjna nie zakończy się kolejnego dnia rano, czyli jak zwykle, tylko 17 marca. Do tego czasu mieszkańcy stolicy muszą przebywać w domach. Mogą wyjść tylko po to, by udać się do schronu w razie zagrożenia.

Po zmroku wezbrały grzmoty artylerii. Kijów zasypiał z myślą, co przyniesie kolejny ranek.


Paweł Pieniążek z Kijowa: Choć rosyjskie wojsko jest już na rogatkach miasta, mieszkańcy ukraińskiej stolicy próbują odnaleźć nową normalność. Już odnaleźli zupełnie nową solidarność.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego". Relacjonował wydarzenia m.in. z Afganistanu, Górskiego Karabachu, Iraku, Syrii i Ukrainy. Autor książek „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii", „Wojna, która nas zmieniła" i „Pozdrowienia z Noworosji".… więcej