Kiedy spieszy wewnętrzny zegar

W zależności od wieku, kultury, nastroju czy stanu zdrowia możemy różnie postrzegać mijające godziny, dni i lata.

28.09.2020

Czyta się kilka minut

Dzieci w parku nad rzeką Sagami w czasie długiego weekendu majowego (zwanego w Japonii Złotym Tygodniem). Sagamihara, 4 maja 2005 r. / KAZUHIRO NOGI / AFP / EAST NEWS
Dzieci w parku nad rzeką Sagami w czasie długiego weekendu majowego (zwanego w Japonii Złotym Tygodniem). Sagamihara, 4 maja 2005 r. / KAZUHIRO NOGI / AFP / EAST NEWS

Wszyscy posiadamy wewnętrzny zegar i postrzegamy upływ czasu. Ale nie wszyscy tak samo, albo przynajmniej mamy do tego upływu różny stosunek. Aby się o tym przekonać, wystarczy pojechać do Ameryki Łacińskiej i spróbować umówić spotkanie na konkretną godzinę. Według obserwacji zespołu Lawrence’a White’a, psychologa z Beloit College, im bardziej rozwinięty ekonomicznie i zamożniejszy jest dany kraj, tym mniej elastyczną definicję punktualności stosują jego mieszkańcy.

Punktualność w dżungli

Dla osób żyjących w zachodniej cywilizacji kwestia percepcji czasu wydaje się istotna, bo to wokół czasu i jego upływu skoncentrowana jest większość naszego życia. Gdybyśmy jednak znaleźli się w amazońskiej dżungli wśród Indian Pirahã, bez zegarka i z rozładowanym telefonem, nie byłoby nam się łatwo dowiedzieć, która jest godzina. Nie moglibyśmy po prostu o to kogoś zapytać. Pirahã, jak twierdzi badający tę kulturę od lat Daniel Everett, obywają się bowiem bez pojęcia czasu.

Pirahã to zadziwiający wyjątek, ale różnice kulturowe, gdy idzie o percepcję czasu, są znaczące. Naukowcy mówią o dwóch koncepcjach czasu, stanowiących jednocześnie linię demarkacyjną między kulturami indywidualistycznymi i kolektywistycznymi: chodzi o czas monochroniczny i polichroniczny.


Sebastian Szybka: Nie spotkamy starożytnych Rzymian, dinozaurów czy samych siebie z dawnych lat. Ale będą żyrafy o głowach starszych niż kopyta i porady dla tych, którzy chcieliby stać się młodsi od równieśników.


 

Ten pierwszy znamy ze swojego doświadczenia. Czas monochroniczny postrzegamy jako linearny, dający się podzielić na mniejsze jednostki. Taki sposób konceptualizacji czasu dominuje w świecie zachodnim. Nic dziwnego, że w kulturach, które tak postrzegają czas, ceni się wykonywanie tylko jednej czynności naraz, a podczas pracy ludzie rzadziej wchodzą w interakcje społeczne. Odkrycia psychologów wskazują jednak, że osoby nadmiernie skoncentrowane na teraźniejszości są bardziej impulsywne od tych skoncentrowanych na przeszłości lub przyszłości. Nie powinien więc dziwić spokój buddystów, postrzegających czas w sposób nielinearny i nieprzywiązujących wielkiej wagi do teraźniejszości i planowania.

W kulturach kolektywistycznych czas postrzegany jest jako bardziej plastyczny i płynny. Ważniejsze są relacje między ludźmi, a robienie wielu rzeczy jednocześnie nikomu nie przeszkadza. Tego rodzaju koncepcja czasu – polichroniczna – charakteryzuje obszary Bliskiego Wschodu lub południowej Azji.

Ale to wciąż tylko jedno z wielu przybliżeń tego, jak możemy postrzegać czas.

Płynie, leczy, goni

Wyrażając prawdy o świecie za pomocą słów, zaskakująco często sięgamy po metafory. Wiele abstrakcyjnych idei, takich jak „sprawiedliwość” czy „czas”, trudno byłoby przedstawić bez ich użycia. Czas płynie, leczy rany, może nas gonić, a zdarzenia lokujemy na wyobrażonym kontinuum, które naukowcy określają „umysłową osią czasu”. W myśleniu o czasie ważną rolę odgrywa zwłaszcza metafora przestrzeni, którą posługujemy się, choć w różnych formach, niezależnie od wpływów kulturowych. Powszechność metafory przestrzennej do opisu czasu wynika nie tylko z tego, jak mówimy.

George Lakoff, znany na całym świecie z teorii opisującej język jako system metafor, twierdzi, że metafora przestrzenna zakorzeniona jest w naszej biologii. Jak zauważył w jednej z prac: „W naszych systemach wizualnych posiadamy czujniki ruchu i czujniki do obiektów i lokalizacji. Nie posiadamy czujników czasu (cokolwiek to może oznaczać)”. W 2010 r. zaś Edward Hubbard i Ursina Teuscher wykazali, że właściwa wszystkim kulturom konceptualizacja czasu jako przestrzeni oparta jest na wspólnym regionie w mózgu znajdującym się w obrębie płata ciemieniowego – powiązanym zarówno z percepcją czasu, jak i przestrzeni.

Z kolei badania dzieci w wieku przedszkolnym, przeprowadzone przez Sylvie Droit-Volet, pokazują, że na subiektywną ocenę percepcji czasu może wpływać to, jak odbierane są wydarzenia w przestrzeni. Działania, które wymagały od dzieci wysiłku, były oceniane przez nie jako trwające dłużej. Co więcej, czas ekspozycji punktu świetlnego lub czas trwania ruchu także był oceniany jako dłuższy, jeśli tylko punkt był jaśniejszy, a prędkość ruchu wzrastała.

Amerykanie na ogół wyobrażają sobie, że czas porusza się na osi horyzontalnej z lewej do prawej – zgodnie ze sposobem, w jaki piszemy i czytamy. Podobnie Chińczycy, którzy używają zapisu od góry do dołu, także upływ czasu utożsamiają z kierunkiem od góry do dołu. Psycholodzy na ogół sądzą, że „umysłowa oś czasu” kształtuje się w okresie przedszkolnym – w wyniku wpływów kulturowych. Także dla osób niewidomych czas płynie od lewej strony do prawej, co zdaniem badaczy wynika z natury systemu Braille’a.


Zuzanna Lamża: Wierzymy, że dla przychodzących po nas będziemy ważni. Przynajmniej ciekawi. Choćby śmieszni. Dlatego zostawiamy im nieznane nam dzieła literackie. I rolkę papieru toaletowego.


 

W 2012 r. zespół Rafaela Núñeza – wieloletniego współpracownika Lakoffa – postanowił sprawdzić, na ile powszechne jest utożsamianie przeszłości i przyszłości z osią tył/przód. Sami o przeszłości myślimy najczęściej jako o czymś znajdującym się już „za nami”, a o przyszłości – jako czymś, co rozciąga się przed nami. Jak się okazało, lud Yupno z Nowej Gwinei do określania czasu wykorzystuje lokalną, górzystą topografię. Przedstawiciel tego plemienia wyrazi przeszłość poprzez gesty jako schodzenie z góry, a przyszłość – wchodzenie pod górę. W dodatku koncepcja czasu wśród Yupno nie jest linearna. Równie odmienne od zachodnich są gesty używane wysoko w Andach przez Indian Ajmara. Przyszłość traktują oni jako coś znajdującego się za plecami, a przeszłość – jako coś znajdującego się przed nimi.

Niezależnie od kultury na postrzeganie upływu czasu wpływają także nastrój i stan zdrowia.

Długo jeszcze?!

Większość ludzi uważa, że czas przyspie- sza, gdy są szczęśliwi, oraz płynie wolniej, gdy są w złym humorze. Wyjątkiem jest na pewno pobudzenie seksualne, które wzmaga niecierpliwość, a podczas którego na ogół znajdujemy się w dobrym nastroju. Ważne jest w tym przypadku rozróżnienie między nastrojem a emocjami. Ten pierwszy trwa dłużej, niekiedy utrzymuje się przez kilka dni. W przeciwieństwie do emocji nie ma wyraźnej przyczyny. Mimo że nastrój jest mniej intensywny niż emocje, również może zmieniać wewnętrzne postrzeganie czasu.

Zdaniem psychologów, w przypadku zdrowych ludzi im większe ogólne pobudzenie organizmu, tym sytuacje oceniane są jako trwające dłużej. Podczas jednego z eksperymentów okazało się, że obejrzenie scen z horroru zmieniło ocenę czasu trwania prezentowanego później materiału – studentom w grupie eksperymentalnej wydał się on dłuższy niż tym w grupie kontrolnej, którzy oglądali wcześniej neutralne sceny.

Z perspektywy ewolucyjnej takie rozwiązanie ma sens. Czas subiektywnie zwalnia, a więc „mamy go więcej” na analizę sytuacji i jak najszybszą reakcję w razie niebezpieczeństwa. Już 3-letnie dzieci, jeśli pokażemy im twarze wywołujące strach, twierdzą, że były prezentowane dłużej niż te neutralne. Czas ulega też „wydłużeniu”, kiedy tylko oczekujemy na zobaczenie czegoś nieprzyjemnego, odczuwamy ból albo jesteśmy uczestnikami wypadku.

Dużo o subiektywnym odczuwaniu czasu mówi nam skrajny przykład obniżonego nastroju – zaburzenia depresyjne. Osoby cierpiące na depresję często mówią o desynchronizacji ich wewnętrznego zegara i rzeczywistego upływu czasu. Świat zewnętrzny wydaje się być zanurzony w innym porządku czasowym, a zdarzenia są szybsze niż te zachodzące w świecie wewnętrznym. Niektórzy, nawiązując do fizyki, określają nawet to zjawisko jako „depresyjną dylatację czasu”.


Ks. Michał Heller: Pewnego świętego zapytano: co byś zrobił, gdyby ci powiedzieli, że za dwie godziny będzie koniec świata? Odparł: dalej grałbym w szachy. To bardzo mądra odpowiedź.


 

W maju 2020 r. zespół Sylvie Droit-Volet przyjrzał się Francuzom przebywającym na przymusowej kwarantannie spowodowanej przez COVID-19. W ich badaniach stres i poziom lęku, odczuwane przez odizolowane osoby, w niewielkim stopniu wyjaśniały subiektywne spowolnienie czasu. Za jego „wydłużenie” w dużo większym stopniu odpowiadały za to smutek i nuda. Wyniki zespołu Droit-Volet rzucają również nowe światło na wspomnianą „depresyjną dylatację czasu”, ponieważ chorzy na depresję na ogół wycofują się z kontaktów towarzyskich i porzucają dotychczasowe aktywności. „Ich ustalenia bezpośrednio wskazują na związek emocji z postrzeganiem czasu” – skomentował na łamach „Scientific American” Philip Gable, psycholog z Uniwersytetu w Alabamie, który przez najbliższe dziewięć miesięcy planuje analizować zmiany w psychologicznym upływie czasu wywołane przez COVID-19.

Również w przebiegu innych zaburzeń, takich jak choroba afektywna dwubiegunowa czy schizofrenia, percepcja czasu ulega zmianom. W przypadku tej pierwszej wspomniane zmiany wydają się być jednym z kluczowych zjawisk – w trakcie nasilenia objawów depresyjnych czas „spowalnia”, aby w fazie maniakalnej „przyspieszać”. Według Georga Northoffa prawidłowości te wynikają ze zmian wzorców aktywności neuronów w sieci somatomotorycznej i sensorycznej. Odkrycie otwiera drogę do nowego sposobu leczenia choroby – opartego o stymulację odpowiednich obszarów mózgu przy wykorzystaniu metody przezczaszkowej stymulacji magnetycznej TMS.

Natomiast u cierpiących na schizofrenię, w fazie ostrej choroby, gdy pojawiają się tzw. objawy pozytywne – jak omamy czy urojenia – czas wyraźnie przyspiesza. Zespół japońskich lekarzy, z Natsukim Uedą na czele, uznał nawet subiektywne przyspieszenie upływu czasu za jeden z objawów tej choroby.

Takie „przyspieszenie” wydaje się nieuniknione, nawet jeśli nie cierpimy na schizofrenię – ponieważ może być związane także z wiekiem.

Ta długa młodość

Powszechne przekonanie o tym, że z wiekiem czas między kolejnymi świętami się skraca, znajduje potwierdzenie w doniesieniach naukowców. W 2005 r. dwójka psychologów Marc Wittmann i Sandra Lehnhoff przebadała 499 osób w wieku od 14 do 94 lat. Pytano ich o tempo, w jakim czuli, że czas płynie – od „bardzo wolnego” do „bardzo szybkiego”. W przypadku krótszych okresów, jak tydzień, miesiąc, a nawet rok – postrzeganie czasu przez badanych nie wzrastało wraz z wiekiem. Jednak dla dłuższych odcinków czasu, takich jak dekada, pojawił się pewien stały wzorzec: osoby starsze miały tendencję do postrzegania czasu jako upływającego szybciej. Kiedy poproszono ich o refleksję nad swoim życiem, uczestnicy powyżej 40. roku życia stwierdzali, że czas upływał powoli w dzieciństwie, ale potem stale przyspieszał – przez lata nastoletnie do wczesnej dorosłości.

Dotychczas zaproponowane wyjaśnienia tego zjawiska były dość proste. W trakcie nowych doświadczeń – takich jak pierwsze pływanie żaglówką – czas płynie szybciej. Jednak jeśli później je sobie przypominamy, wydają się trwać dłużej niż dzień złożony z typowych czynności. Przypomnijmy sobie nasz zwyczajny dzień w pracy, gdy padliśmy ofiarą nudy. Mimo że wtedy czas prawdopodobnie nam się dłużył, to o ile nie stało się coś niezwykłego albo nie zostaliśmy zwolnieni, będziemy ten dzień pamiętać jako znacznie krótszy niż np. dzień pierwszej podróży samolotem. Z wiekiem coraz rzadziej robimy coś po raz pierwszy, więc kolejne dekady życia oceniamy jako krótsze.


Łukasz Kwiatek: W przyrodzie ożywionej nie obowiązuje uniwersalna skala czasu. Przedstawiciele każdego gatunku myślą i żyją w różnym tempie.


 

Oryginalne wyjaśnienie tego, dlaczego z wiekiem dni wydają się coraz krótsze, przedstawił w zeszłym roku Adrian Bejan, fizyk z Duke University. Zmianami w postrzeganiu czasu zainteresował się, gdy jako młody chłopak trenował koszykówkę. Gdy był zmęczony po treningu, miał wrażenie, że czas spowalnia.

Jego zdaniem klucz do zrozumienia tkwi w „zmęczeniu”, jakiemu z wiekiem ulega nasza percepcja. Z upływem lat nie zmienia się przecież czas fizyczny, a jedynie subiektywny czas umysłowy. Zdaniem Bejana z wiekiem procesy, dzięki którym poznajemy świat, tracą na jakości – percepcja ulega zubożeniu. Degradacji ulegają m.in. ścieżki, którymi przesyłane są informacje sensoryczne. W miarę starzenia zmniejsza się również częstotliwość sakkad – nieświadomych ruchów gałek ocznych. To pomiędzy sakkadami gałki oczne fiksują się na jakimś obiekcie, a mózg przetwarza otrzymane informacje wizualne. U niemowląt okresy fiksacji są krótsze niż u dorosłych. Z wiekiem zmniejsza się więc ilość informacji, które otrzymuje nasz mózg. W praktyce ma się to przekładać na złudzenie szybszego upływu czasu. Życie możemy więc „wydłużyć” nie tylko zapewniając sobie nowe aktywności, ale również dbając o mózg poprzez odpowiednią dietę czy sen. W sensie psychologicznym może to spowolnić upływ czasu.

Co zaplanował orangutan

Naszą wiedzę na temat percepcji czasu wzbogacają także badania na zwierzętach. Jeszcze na początku XXI w. naukowcy byli zgodni – zwierzęta inne niż ludzie miały być „uwięzione w czasie”, niezdolne do planowania czynności oraz umysłowych podróży w czasie. Nawet zbieranie przez nie zapasów uważano za przejaw zachowania instynktownego, a nie rozmyślne planowanie. Jednak ten bastion stanowiący o wyjątkowości człowieka runął pod wpływem badań. W 2006 r. Nicholas Mulcahy i Josep Call w serii przeprowadzonych eksperymentów dowiedli, że szympansy karłowate oraz orangutany posiadają zdolność planowania. W laboratorium potrafiły dobrać oraz przetransportować odpowiednie do wykonania zadania narzędzia – nawet jeśli musiały czekać aż 14 godzin na to, by mogły ich użyć.

W przyszłości badania mózgów małp i ludzi, skoncentrowanie na poszukiwaniach wspólnych nam neuronalnych korelatów percepcji czasu, mogą pozwolić prześledzić ewolucyjny rodowód tego zjawiska. Dotychczasowe obserwacje pozwalają sądzić, że rację miał Eugène Minkowski, polsko-francuski psychiatra, który wyróżnił „czas-Ja” (Ich-Zeit) i „czas-Świata” (Welt-Zeit). Według fizyków ten drugi jest iluzją. Pierwszy natomiast skomplikowanym przybliżeniem, które generuje mózg. ©


Czytaj teksty dodatku Copernicus Festiwal 2020: Czas

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Copernicus Festiwal 2020: Czas