Kasyno w każdej komórce

To nieprawda, że mężczyźni obstawiają więcej niż kobiety. Dla każdego nałogowca stawka jest taka sama: przegrywa tyle, ile tylko może.

18.05.2020

Czyta się kilka minut

 / ANDREW BRET WALLIS / GETTY IMAGES
/ ANDREW BRET WALLIS / GETTY IMAGES

Pierwszy raz obstawiła, gdy miała 13 lat, ostatni – dokładnie trzy lata i trzy dni temu. Po drodze były niewinne zakłady, postępujące uzależnienie i miesiące terapii. Kradzieże, długi i myśli samobójcze. Dzisiaj jest pielęgnowanie odzyskanej normalności i ciągła uważność. Historia Uli jest świadectwem szkód, jakie hazard może wyrządzić w życiu człowieka. I tego, że, jak każde uzależnienie, może dotknąć każdego – bez względu na miejsce urodzenia, wykształcenie i płeć. Zwłaszcza ta ostatnia cecha dla wielu definiuje „hazardzistę”. Świat kasyn, automatów i zakładów bukmacherskich jest uważany za „męski”.

– W Polsce brakuje szeroko zakrojonych badań hazardzistek – mówi dr Bernadeta Lelonek-Kuleta, psycholożka, terapeutka uzależnień. – Dane pokazują, że przewaga mężczyzn jest w tym gronie niewielka i zmniejszyła się w ostatnich latach. Kobiety też łatwiej się uzależniają.

Ula pochodzi z małej miejscowości na Podlasiu. Zaczęła od zakładów sportowych. Liga Mistrzów, siatkówka, to co akurat leciało w telewizorze. Sama interesowała się sportem, grała w piłkę nożną, tenisa stołowego. Wielu nałogowych hazardzistów gwałtownie przechodzi od etapu niewinnych zakładów do bardzo częstego grania. To nie jest jedna z tych historii.

– Wszystko działo się stopniowo. Później pojawił się internet, zaczęłam też zarabiać własne pieniądze. Dorobiłam na wakacjach, dostałam stypendium i mogłam zagrać. Kontuzja kolana wykluczyła mnie ze sportu. Zamiast niego miałam operację za operacją. Hazard był sposobem na odreagowanie.

Odegram się

Ula wyjechała na studia do Warszawy. Nowe środowisko oznaczało nowe oczekiwania, które sama stworzyła w głowie. Sama siebie prowokowała do ekstremalnych stanów emocjonalnych. Zaczęła unikać bliskich relacji na rzecz tych powierzchownych, w których nie musiała tłumaczyć się z grania.

Pierwszą pożyczkę na grę wzięła, mając 22 lata. – Po prostu przegrałam pieniądze na czynsz. Pierwsza pożyczka jest takim szokiem w życiu gracza. Jest poczucie winy, chcesz to jak najszybciej spłacić. Ale szok szybko mija, a potem jest etap rozwoju prawdziwej patologii. Etap kolejnych długów, kradzieży. Przeszłam przez to wszystko.

Każdy hazardzista bardzo długo powtarza sobie i innym kilka kłamstw. Na pierwszym miejscu: „Zaraz się odegram”.

– Tragiczne w tym uzależnieniu jest to, że przyznanie się do braku kontroli następuje bardzo późno – mówi dr Lelonek-Kuleta. – Często po krytycznym wydarzeniu. Większość moich pacjentów mówi, że przychodzi sama, bo wie, że musi coś z tym zrobić. Ale za tym przyjściem stoi to, że żona się dowiedziała, że lokaty już nie ma albo że dom jest zastawiony. Hazardzista bardzo długo broni się przed terapią, pomocą, bo wiara w wygraną jest ogromna.

Ula pierwszy raz poszła na terapię, gdy rodzice odkryli, że ukradła ich pieniądze z lokaty. Jeszcze długo później dochodziła do realnej chęci zmiany swojego życia.

– Bezpośrednio po tamtej kradzieży nie byłam jeszcze gotowa. Dopiero po kolejnym nawrocie to wyszło ode mnie. Wtedy czułam, że albo śmierć, albo wyleczenie. To była taka determinacja, że jakby tylko terapeuci kazali mi ubierać się na czarno, tobym wszystkie ciuchy malowała farbą, bo na nowe nie było mnie stać.

Dr Lelonek-Kuleta mówi, że większość pacjentów musi dotknąć dna, by zacząć skuteczną terapię. – Ale poziom tego dna jest bardzo indywidualny. Miałam pacjenta, który grał ledwie trzy-cztery miesiące, ale miał ogromne poczucie winy, bo okradał rodzinę. Dla niego to już było dno, od którego można się odbić. Nie wolno generalizować.

– Ten schemat mocno przypomina uzależnienie od alkoholu czy narkotyków. Jakie są różnice? Brak głodu fizycznej substancji? – pytam dr Jelonek-Kuletę.

– Głód jest taki sam – odpowiada. – Słabiej go rozumiemy, bo nie ma fizycznego obiektu, substancji. Ale głód wytwarza mózg, tak samo w przypadku alkoholu, jak i emocji, które dostarcza hazard. Co do różnic, od 2013 roku, gdy patologiczny hazard został oficjalnie uznany za uzależnienie, w mechanizmach szukamy podobieństw, a nie różnic, choć na poziomie samego zjawiska one oczywiście istnieją.

ZMIANA 1. INTERNET Od czasu, gdy 13-letnia Ula postawiła pierwszy zakład za namową starszego znajomego, w świecie hazardu zaszło kilka poważnych zmian. Oczywiście gra nieco więcej osób, ale różnica nie jest dramatyczna. Z raportu CBOS: w ciągu ostatnich 12 miesięcy na pieniądze grało 37 proc. Polaków. To o trzy punkty więcej niż w 2015 r. Podobnie jest z liczbą osób uzależnionych: wedle szacunków podawanych przez CBOS „liczba osób cierpiących z powodu patologicznego hazardu nie przekracza 30 tysięcy”.

Zmieniły się jednak wzorce zachowań hazardzistów. Najważniejszą przyczyną tych zmian jest pojawienie się internetu i hazardu online. – Już kilkanaście lat temu w literaturze prognozowano, że hazard w sieci będzie miał większy potencjał uzależniający – mówi dr Lelonek-Kuleta. – Te intuicje się potwierdziły.

– Mogłoby się wydawać, że hazard jest związany z relacjami, z pewnym rytuałem, pójściem do kasyna czy salonu.

– Jest, i te formy dalej istnieją. Ale kluczowymi czynnikami są dostępność i anonimowość.

Ula potwierdza te obserwacje: – Faceci często nie mają problemu, by wejść do kasyna. Ale ja miałam paranoidalny lęk, że ktoś się dowie, zobaczy mnie przez okno autobusu. Chodziłam do bud z automatami. Chyba nigdy nie byłam tam w dzień. A w internecie? Mogę grać w kapciach, piżamie. Mam potrzebę zagrać, gram.

– Jeszcze jeden aspekt: wirtualnymi pieniędzmi operujemy swobodniej – mówi dr Lelonek-Kuleta. – To też dobre wyjście dla osób nieśmiałych, introwertycznych, które nie odnalazłyby się przy pokerowym stole w kasynie. A tak siadają przed komputerem i mogą oderwać się od smutków, nakarmić emocjami, które daje hazard.

Granie przez internet zyskuje na popularności. Od 2017 r., kiedy znowelizowano ustawę hazardową, jedyne legalne kasyno online w Polsce jest zarządzane przez Totalizator Sportowy. I co roku zwiększa swoje przychody. Internet udostępnił hazard także ludziom mieszkającym na wsiach i w małych miastach. Wszystkim zaś ułatwił ukrycie go przed bliskimi. – Na początku spotkania zazwyczaj pytam pacjenta: czy udało się nie grać? – mówi dr Lelonek-Kuleta. – Jeden pacjent kiedyś przyznał, że niestety nie. Jadąc na terapię, już w samochodzie obstawił zakład na komórce.

ZMIANA 2. MŁODZIEŻ Przeniesienie hazardu do sieci oznacza też osłabienie kontroli. Wprawdzie od noweli z 2017 r. funkcjonuje np. rejestr zakazanych (i zablokowanych na terenie Polski) domen, które oferują nielegalny hazard, ale Ministerstwo Finansów dalej szacuje, że wartość szarej strefy zakładów bukmacherskich przewyższa wartość legalnego rynku.

Nowe technologie przyniosły również swobodny dostęp do hazardu dla dzieci i młodzieży.

– Światy gier wideo i hazardu się przybliżają – zauważa Lelonek-Kuleta. – Przykładem są zawody e-sportowe. Dostęp do nich jest swobodny, gdzieś obok podpięte są strony, na których można nielegalnie obstawiać.

Popularny staje się tzw. skin gambling. Wyniki gier obstawia się nie pieniędzmi, tylko za pomocą skórek, często dekoracyjnych elementów w grze (nowy kolor broni, inny mundur itp.). Skórki mogą być zupełnie bezwartościowe albo kosztować w internecie tysiące dolarów.

Młody człowiek nie zainteresowałby się kasynem. A w ten sposób traktuje to jako element gry. W grach coraz częściej pojawiają się dodatkowo płatne elementy losowe ,tzw. lootboxy. Płaci się określoną sumę i w zamian gracz może wylosować coś z trzech pudełek. Zawsze się coś wygrywa, więc pytanie, czy to już hazard. Ale na pewno uczy tych samych zachowań, tych samych emocji.

ZMIANA 3. KOBIETY Dr Lelonek-Kuleta: – W ostatnich latach dostrzegamy znaczne nasilenie grania wśród kobiet. Według polskich badań przeważają mężczyźni, ale Polki stanowią już niemal 46 proc. wszystkich graczy. Z kolei granie problemowe dotyczy 9 proc. grających kobiet i ponad 21 proc. grających mężczyzn.

Ula: – Uzależniamy się dużo szybciej, jesteśmy dużo bardziej zaangażowane. Ja grałam całą sobą. Zależało mi na tym, żeby jak najszybciej znać wynik. Cały dzień mam czekać na koniec meczu? W ostatniej fazie obstawiałam, kto wygra gema w tenisie, którego właśnie rozgrywają na żywo.


Czytaj także: Nie igraj z małpką - rozmowa z Kingą Dębską


O hazardzie kobiet coraz częściej się mówi. Co nie oznacza, że wcześniej nie istniał.

Ula: – Przyjaźnię się z Asią, która nie gra od 22 lat. Opowiadała, jak chodziła do kasyn 25 lat temu i wcale nie była tam jedyną kobietą.

– Jakie są więc różnice?

– Tkwią w tym, co dookoła. Wiele kobiet ma syndrom matki Polki – mocno przykrywają swoją grę. Ja do dziś wpłacam czynsz dwa tygodnie za wcześnie. Żeby nie burzyć wizerunku uporządkowanej kobiety, na której można polegać.

– Wielu ludzi sądzi, że faceci grają z większym rozmachem, na większe stawki.

– Nieprawda. Nawet jeśli siedzisz w kasynie 30 godzin, to musisz ostrożnie te stawki dawkować, bo zaraz skończysz grę. Ale prawda jest taka, że jeszcze nigdy nie słyszałam historii kogoś, kto rzuciłby granie bez długów, mając oszczędności na koncie. Dla każdego nałogowca stawka jest taka sama. Przegra tyle, ile może.

Dostawcy gier wyprzedzili badania i profilaktykę. Pojawiają się już pierwsze produkty skierowane specjalnie do kobiet, zarówno pod kątem designu, jak i reklamy. 6 maja Katarzyna Bonda zachęcała swoich fanów i fanki do obstawiania, czy jej najnowsza książka trafi na listę best­sellerów (później usunęła wpis).

Dr Lelonek-Kuleta: – Dla mężczyzn bardziej pociągająca jest rywalizacja, chęć pokazania się, sprawdzenia. Kobiety wybierają inne gry, oparte na czystej losowości. Częściej szukają w hazardzie regulacji emocji. Rozrywki, resetu. Ponad połowa woli grać sama.

Ula: – Ja grałam dla świata. Byłam pewna, że jak wygram, to wszystkim wszystko kupię, zabiorę rodziców na wakacje. Chciałam uszczęśliwić innych.

Dr Lelonek-Kuleta: – U mężczyzn często mocniej widać te zewnętrzne straty, głównie finansowe. Szkody w wymiarze psychologicznym są bardziej wyraziste u kobiet. Kobiety hazardzistki częściej się wstydzą, mają poczucie winy, oskarżają się o bycie złą partnerką i matką. A przede wszystkim nie wiedzą, gdzie szukać pomocy.

James Bond i ja

Ula: – Byłam, pewna, że jestem jedyną grającą kobietą na ziemi. Hazardzista to jest przecież facet, James Bond, martini i kobiety wokół niego.

Ale można być kobietą i uzależnić się od hazardu. Problem w tym, że trudniej wtedy o pomoc. Oferta dla kobiet jest ograniczona.

Ula: – Owszem, wszystkie mitingi, grupy wsparcia są dostępne. Ale bycie jedyną kobietą w grupie często zniechęca. Inne są też problemy, a ciężko dyskutować z facetami o macierzyństwie.

Lelonek-Kuleta: – Placówki często tłumaczą się tym, że kobiety się nie zgłaszają. Że od paru lat nie da się utworzyć grupy wsparcia. Fulvia Prever, psychoterapeutka z Mediolanu, zaproponowała inne godziny spotkań dla kobiet. Na przykład wtedy, kiedy dzieci są w przedszkolu. Albo rozkładanie ulotek w damskich toaletach. Tak żeby ta komunikacja mogła pokonać ogromną barierę wstydu, dużo większą niż u mężczyzn.

Ula: – Natrafiłam na badania: ponad 60 procent kobiet preferuje jednopłciowe grupy. Ja sama leczyłam się w Gnieźnie, w ośrodku pomocy tylko dla kobiet. A na pozostałych terapiach przez ponad pół roku chyba tylko raz nie byłam sama jako dziewczyna. Znam historie około trzystu hazardzistów w Warszawie, którzy przestali grać. A kobiet? Garstkę.

Lelonek-Kuleta: – Nigdy nie natknęłam się w środkach masowego przekazu na informacje o problemach z hazardem u kobiet, kampanie popularyzujące formy wsparcia dla nich. Ja się w tym specjalizuję, więc sama ich szukam. Ale kobiety, które mogą potrzebować pomocy, muszą się na taką informację właśnie natknąć. Powinien być przekaz, że to normalny problem i że jest gdzie szukać pomocy. Drugi aspekt to zwiększanie oferty tej pomocy.

Ula: – Dzisiaj nie gram i to jest sukces. To wymagało i nadal wymaga ciężkiej pracy. Czuję się, jakbym wchodziła pod prąd po ruchomych schodach. Ciągła praca, którą warto wykonać, bo dzięki niej w życiu pojawia się miejsce nie tylko na grę. I bardzo ciężko ją wykonać samemu. Dobrze, by więcej kobiet wiedziało, że nie muszą. Że mogą skorzystać z pomocy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter „Tygodnika Powszechnego”, członek zespołu Fundacji Reporterów. Pisze o kwestiach społecznych i relacjach człowieka z naturą, tworzy podkasty, występuje jako mówca. Laureat Festiwalu Wrażliwego i Nagrody Młodych Dziennikarzy. Piękno przyrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2020