Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
O wyborze wysłannika do Białego Domu przesądziła biografia kard. Laghiego; w latach 1980-84 był delegatem apostolskim w USA, a w latach 1984-90 pierwszym w dziejach pronuncjuszem w tym kraju. Kardynał świetnie zna rodzinę Bushów. Przed wyjazdem zaznaczył jednak, że z Bushem-juniorem nie łączy go już taka zażyłość, jak z ojcem.
Prezydent przyjął kard. Laghiego w Środę Popielcową (takie było życzenie hierarchy; Jan Paweł II ogłosił pierwszy dzień Wielkiego Postu dniem modlitwy i postu w intencji pokoju). Po spotkaniu kardynał oświadczył: „Zostałem przyjęty bardzo serdecznie. Rozmawialiśmy z dużą szczerością. Wyraziłem opinię Ojca Świętego i Stolicy Apostolskiej. Przekazałem list, który Ojciec Święty skierował do prezydenta Busha. Nie mogę powiedzieć nic o jego treści. Mogę jedynie ujawnić jego zakończenie: »Może Pan być pewien, Panie Prezydencie, że modlimy się za Pana, ale przede wszystkim za naród amerykański, który darzymy szacunkiem i przyjaźnią«”. Nieoficjalnie spekulowano, że list zawierał apel o rezygnację z „nieodwracalnych decyzji” i przedłużenie misji inspektorów rozbrojeniowych nad Zatoką. Papież miał też stanowczo odrzucić możliwość moralnego usprawiedliwienia wojny prewencyjnej.
Zgodnie z zapowiedziami ani prezydent, ani jego administracja nie wydały po spotkaniu oświadczenia. Komentując apele Jana Pawła II o pokój, rzecznik Białego Domu Ari Fleischer powiedział, że „Watykan jest państwem suwerennym, Jan Paweł II zaś tradycyjnie wypowiada się na ważne tematy międzynarodowe. Prezydent to szanuje i słucha tych wypowiedzi ze względu na osobę Papieża”. Przed wizytą kardynała Fleischer zapowiedział jednak, że papieskie stanowisko nie będzie mieć wpływu na posunięcia Waszyngtonu - prezydent kierować się będzie wyłącznie bezpieczeństwem obywateli USA.