Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeszcze tylko telewizja zmienia komunikaty na temat liczby ofiar: wciąż rosnące dziesiątki tysięcy. Ale to też już jakby mimochodem. Nasi ratownicy “kończą pracę i wracają", co znaczy tyle, że nie spodziewają się już nikogo żywego wydobyć z ruin. Słychać, że pomoc dociera z trudem i władze nie radzą sobie z jej rozdziałem. Z tych przerażających komunikatów nie wynika nic: ani bunt przeciw bezradności, ani mobilizacja na przekór rozpaczy. To przecież tak daleko od nas, a my tu podobno będziemy mieli ptasią grypę. Kiedy przez karygodną głupotę kierowcy autobusu pielgrzymkowego zginęło dziesięcioro młodych ludzi z Białegostoku, były marsze milczenia i wielkie modły żałobne. Tyle jeszcze udźwignęliśmy. A w Pakistanie pod gruzowiskami zostały całe szkoły, mówi się o śmierci pokolenia. Tego już nikt nie potrafi udźwignąć. Tym bardziej, gdy dla naszej ewentualnej ofiarności mamy w tej chwili inne cele...