Jednostka arcywrażliwa

Aż trzykrotnie (w "Gazecie Polskiej" i "Subotniku") powracał do naszego tekstu "Doktor R. i mister Z." jego główny bohater, red. Rafał Ziemkiewicz.

07.06.2011

Czyta się kilka minut

I choć przy każdej okazji podkreślał, że "Tygodnik" jest gazetą niszową i nieważną, to widać, że jakoś go ta gazeta boli. Nie wiemy, czy cieszyć się, czy smucić, ale nie o tym dzisiaj mowa.

Z całego wywodu, w którym z właściwą nam niszową nieudolnością próbowaliśmy potraktować autora "Zgreda" poważnie, zapamiętał on właściwie jedno: że wraży tytuł zarzucił mu uprawianie "gazetowego bandytyzmu". I to nas akurat dziwi, bo redaktor RAZ od lat buduje wokół siebie taki właśnie mit. Chce być wieśniakiem, człowiekiem do bólu prostym, solą ziemi, na Smolarów i Michników chce patrzeć z perspektywy żabiej, tak jak trzeba, czyli z pogardą i nieufnością. Chce cierpieć za miliony, choć z finansami w branży dziennikarskiej krucho. Jak każdy uczciwy Polak wie, że walki fair to mit, dobry może do jakichś tam Harvardów czy Hardwarów. Tu, u nasz, dominują raczej krav-maga i thai-boks, sika krew, bryzg mu z bani, z kopa w krocze. Dlatego zaprawiony w bojach redaktor zna brzydkie wyrazy, od których nam, salonowym wrażliwcom, zdrajcom i zaprzańcom, oczy rozszerzają się z przerażenia. Czasem używa ich nawet w swojej twórczości, a wtedy wynotowujemy je do swoich kajetów i powtarzamy przed snem, z płonącymi uszami.

Co powinniśmy byli napisać? Że jest czytany przez garstkę czytelników? Że wydaje się go w podziemiu, na lichym papierze, w formacie kieszonkowym, między Konwickim a Brandysem? Że jest na niego zapis? Że jest człowiekiem z krainy łagodności, uwielbia poranne spacery boso po rosie, dzieci, zachody słońca, a na widok sarenki czy jeżyka do oczu napływają mu łzy? Że to troska o Polskę każe przywdziać mu zbroję i walić publicystycznym mieczem na oślep? Że pod skorupą brutalnego dziennikarza ukrywa się jednostka arcywrażliwa i podatna na zranienie?

Nie, do stu tysięcy beczek kiszonej rzepy, po trzykroć nie! I mamy na swoją obronę pewne przysłowie (żeby posłużyć się metodą RAZ-a: nie chodzi o zwierzę, chodzi o mechanizm) z kultury anglojęzycznej. Brzmi ono następująco: "Jeśli wyglądasz jak kaczka, chodzisz jak kaczka i kwaczesz jak kaczka - jesteś kaczką".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2011