Jedna szansa

Wskaźniki epidemiczne rosną w całej Europie, ale to Czechy nieoczekiwanie znalazły się w niechlubnej czołówce. Co poszło nie tak?

19.10.2020

Czyta się kilka minut

Praga, 12 października 2020 r. / DAVID W. CERNY / REUTERS / FORUM
Praga, 12 października 2020 r. / DAVID W. CERNY / REUTERS / FORUM

Mamy tylko jedną szansę, którą mu- simy skutecznie wykorzystać, abyśmy znowu jako naród opanowali epidemię” – mówił premier Andrej Babiš, informując o drastycznym zaostrzeniu restrykcji epidemicznych w całym kraju. Jako pierwszy kraj europejski Czechy zdecydowały się praktycznie na ponowny lockdown.

Stan wyjątkowy wprowadzono już na początku października, ale wkrótce jeszcze bardziej rozszerzono ograniczenia. W połowie miesiąca na zdalne nauczanie przeszły szkoły podstawowe – choć żywiono nadzieję, że uda się tego uniknąć. Zamknięto gospody i bary. Wcześniej miały już skrócone godziny otwarcia, teraz mogą sprzedawać jedzenie na wynos, ale tylko do dwudziestej. Nieczynne są kina, teatry i siłownie. Nie wolno spotykać się w grupach większych niż sześć osób. A to tylko część nowych zasad, z których wiele obowiązywało już wiosną.

Jeśli po dwóch tygodniach wskaźniki się poprawią, być może niektóre restrykcje zostaną zniesione. Nikt nie chce myśleć, co będzie, jeśli statystyki się pogorszą. Już teraz system opieki zdrowotnej trzeszczy w szwach, a wojsko ma przystąpić do przygotowania szpitala polowego w praskiej dzielnicy Letňany.

Ostro w górę

Najpierw szokujące wydawały się statystyki nowych infekcji na poziomie 2-3 tys. dziennie – tak było w drugiej połowie września i już wtedy sytuację określano jako katastrofalną. Tymczasem w październiku słupki skoczyły jeszcze bardziej, padały kolejne psychologiczne bariery: pięć, sześć, aż wreszcie osiem tysięcy dziennych zakażeń.

Inne wskaźniki też przygnębiają: według Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) Czechy mają najwyższą na kontynencie liczbę infekcji na przestrzeni dwóch tygodni liczonych na 100 tys. mieszkańców: aż 581. To dużo więcej niż inne kraje środkowoeuropejskie, również liczące ok. 10 mln obywateli, jak Węgry (146) czy Austria (148).

Minister zdrowia i epidemiolog Roman Prymula nie ukrywa, że w najbliższym czasie trudno spodziewać się poprawy. „Czeka nas kilka ciężkich i niewesołych tygodni” – mówił. Przeprosił też, że latem nie obstawał bardziej przy zachowaniu ograniczeń – choć ministrem zdrowia został dopiero pod koniec września. Premier Babiš przyznał, że i on dał się ponieść latu, co było błędem, ale przeprosin za spóźnioną reakcję jesienią Czesi nie usłyszeli.

Letnie błędy

Rzeczywiście latem Czesi najwyraźniej uwierzyli, że walkę z wirusem mają za sobą. Wiosną, kiedy koronawirus zaczął szerzyć się w Europie, kraj bardzo szybko wprowadził restrykcje, w tym obowiązkowe maseczki, co przyniosło efekty: w maju-czerwcu codziennie notowano jedynie po kilkadziesiąt nowych infekcji. Dość szybko zaczęto więc luzować system obostrzeń. W czasie wakacji maseczek już prawie nie noszono. Wydawało się, że ludzie zapomnieli o wirusie.

Dzisiaj to letnie rozluźnienie i zwłoka z ponownym wprowadzeniem ograniczeń wczesną jesienią, np. obowiązkowych maseczek, są wskazywane jako powód raptownego wzrostu zakażeń. Być może gwałtowne zaciągnięcie hamulca – w postaci zaostrzanych co kilka dni restrykcji – przyniesie efekty. Wśród zupełnie nowych zasad jest np. zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych.

Jednocześnie okazuje się, że znacznie więcej osób zaraża się w szkołach niż w lokalach gastronomicznych. Aż 16 proc. wszystkich zakażonych to studenci i uczniowie.

RESTRYKCJE mogą zostać poluzowane, jeśli wskaźnik reprodukcji wirusa spadnie do poziomu 0,8 (oznacza to, że dziesięcioro zakażonych infekuje ośmioro kolejnych). Przyjęto, że będzie to sygnał, że epidemia zaczyna zwalniać. Na razie wskaźnik wynosi 1,5. To bardzo dużo i niektóre prognozy mówią, że wkrótce liczba nowych infekcji może sięgnąć poziomu 20 tys. dziennie.

Czy jednak Czesi podzielają pogląd swych władz, są przekonani, że zdecydowane kroki są nieuniknione? Według sondażu agencji CVVM w skuteczność restrykcji wierzy tylko 48 proc. obywateli, podczas gdy w czerwcu było to 86 proc. Co gorsza, rośnie odsetek tych, którzy w ogóle nie wierzą, że obostrzenia przyniosą efekty – jest ich już 44 proc.

Tymczasem w środę 14 października padł kolejny rekord: odnotowano 9544 nowych zakażonych. Uwzględniając liczbę ludności, to tak, jakby w Polsce przybyło ich ok. 35 tysięcy. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2020