Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mapa Czech jest dziś czerwono-fioletowa: te kolory sygnalizują najwyższe ryzyko zakażenia. Najgorzej jest na północy, w krajach (odpowiednik województw) ołomunieckim, hradeckim, libereckim i usteckim. W rejonie Pardubic w pierwszych dniach marca lekarze w szpitalach musieli wybierać, komu najpierw udzielić pomocy. W całych Czechach liczba osób hospitalizowanych w ciężkim stanie jest najwyższa od początku epidemii.
Sytuację śledzą kraje sąsiednie, zastanawiając się, kiedy Czesi przekroczyli czerwoną linię dzielącą ich od katastrofy i czy można było tego uniknąć. Oferowana jest pomoc: czescy pacjenci mogą trafić do Niemiec, Szwajcarii i Polski.
Szansa po szansie
„Mamy tylko jedną szansę, którą musimy skutecznie wykorzystać, abyśmy znów jako naród opanowali epidemię” – mówił w październiku premier Andrej Babiš, informując o zaostrzeniu restrykcji. Czechy, dotknięte drugą falą epidemii, zdecydowały się wtedy na nowy lockdown. Teraz, pod koniec lutego, Babiš znów prosił obywateli, aby dali „jeszcze jedną szansę” i wytrzymali kolejne trzy tygodnie stanu wyjątkowego. Przyznał, że popełniono wiele błędów.
Tylko jakich? Bo przecież na początku epidemii Czechy radziły sobie dobrze: szybko się zamknęły i potem szybko otworzyły. Pożegnanie z restrykcjami było spektakularne: tłum ludzi zasiadł do wspólnej kolacji przy wielkim stole na moście Karola w Pradze. Potem było lato i rozluźnienie. Jesienią krzywa zaczęła piąć się w górę, ale tym razem władze zwlekały z decyzjami np. o ponownym obowiązku noszenia masek na ulicy. Otworzono za to szkoły. W końcu restrykcje zaostrzono, ale przed Bożym Narodzeniem poluzowano; otworzono sklepy. A potem pojawiła się na masową skalę tzw. brytyjska mutacja, bardziej zaraźliwa.
Aby ukazać skalę obecnego dramatu, można przypomnieć, że wiosną 2020 r. w najgorszych dniach notowano po 350 zakażeń dziennie. Jesienią zaczęły padać rekordy: powyżej 10 tys. dziennie. Dziś jest ich po kilkanaście tysięcy, np. we wtorek 2 marca prawie 16 tys. (to tak, jakby w Polsce było ich 60 tys.). 11-milionowe Czechy mają najwyższy w Europie wskaźnik infekcji liczonych na 100 tys. mieszkańców w ciągu 14 dni: 1395. Na Słowacji, też w kryzysie, to „tylko” 561. Do 3 marca w Czechach zmarło prawie 21 tys. osób – to tak, jakby w Polsce liczba zgonów była prawie dwukrotnie wyższa, niż jest obecnie.
W cieniu polityki
Dlaczego jesienią Czechy reagowały z opóźnieniem? Krytycy Babiša twierdzą, że chodziło o październikowe wybory samorządowe i wybory do Senatu: lockdown nie pomógłby rządzącym. Premier odrzuca te zarzuty. Opozycja zresztą nie jest bez winy, bo też nie chciała powrotu masek. Tymczasem jesienią 2021 r. Czechów znów czekają wybory, tym razem parlamentarne – ta perspektywa może wpływać na kolejne decyzje polityków.
Czytaj także: Ula Idzikowska: Czeski bunt
Poza polityką krajową do głosu w Czechach dochodzi też ta globalna. Prezydent Miloš Zeman poprosił prezydenta Putina o dostawę rosyjskiej szczepionki i oświadczył, że ten mu ją obiecał. Na razie minister zdrowia Jan Blatný zapowiada, że dopóki jest ministrem, nie dopuści do użycia żadnej szczepionki niemającej akceptacji Europejskiej Agencji Leków. Sputnik V takiej nie ma, więc nasiliły się spekulacje o zmianie ministra. Podobno Blatný jest „wypalony” i powinien odpocząć. Byłaby to kolejna zmiana na tym stanowisku od początku epidemii.
Na Słowacji samolot ze Sputnikiem V już wylądował, witany przez premiera Igora Matoviča, który decyzję o sprowadzeniu rosyjskiej szczepionki podjął w tajemnicy i bez wiedzy koalicjantów. Teraz zmaga się dodatkowo z kryzysem w rządzie.
Wbrew zasadom
Do końca marca w Czechach obowiązuje stan wyjątkowy. Zamknięte są szkoły i wszystkie sklepy poza tymi z artykułami pierwszej potrzeby. Obowiązuje godzina policyjna (od 21 do 5 rano). Jeśli ktoś musi w tym czasie wyprowadzić psa, to tylko do 500 metrów od domu. Nie wolno wyjeżdżać poza granice powiatu. Przestrzegania zasad pilnuje policja.
Czy to wystarczy? Miesiąc temu opublikowano sondaż zlecony przez Światową Organizację Zdrowia, z którego wynikało, że tylko 46 proc. Czechów z objawami COVID-19 pozostaje w domu. Aż 33 proc. przyznało, że nie przestrzega zasad sanitarnych, a 44 proc. stwierdziło, że nie boi się zakażenia. Być może także to są powody, dla których epidemię tak trudno opanować.