Jeden dzień Władimira Władimirowicza. Putin z wizytą w Petersburgu

18 stycznia Putin spędził w swoim rodzinnym mieście. Osiemdziesiątą rocznicę przerwania blokady Leningradu wykorzystał do wygłoszenia przemyśleń o wojnie w Ukrainie i oskarżenia Zachodu o faszystowskie zapędy.
w cyklu ROSYJSKA RULETKA

19.01.2023

Czyta się kilka minut

Kadeci podczas ceremonii na Placu Zwycięstwa w Sankt Petersburgu w 80 rocznicę przełamania oblężenia Leningradu / fot. OLGA MALTSEVA/AFP/East News /
Kadeci podczas ceremonii na Placu Zwycięstwa w Sankt Petersburgu w 80 rocznicę przełamania oblężenia Leningradu / fot. OLGA MALTSEVA/AFP/East News /

Wizytę rozpoczął na przyczółku Newski Piataczok, gdzie samotnie złożył kwiaty pod pomnikiem poległych żołnierzy. W komentarzach medialnych podkreślano, że w walkach na przyczółku brał udział i odniósł ciężkie rany ojciec prezydenta, Władimir Spiridonowicz Putin. Swoje pobyty w Petersburgu Putin od lat wykorzystuje do utrwalania rodzinnych legend. Tak było i tym razem.

Poza wspomnieniem heroizmu ojca i tego, jak omal nie zmarła z głodu matka, ponownie wspomniał brata Wiktora, który zmarł z wycieńczenia podczas blokady. Władimir Władimirowicz kilkakrotnie podkreślał, że dzięki pracy wolontariuszy i archiwistów zostało ustalone miejsce pochówku Wiktora na cmentarzu Piskariowskim, gdzie spoczywają w masowych grobach ofiary blokady – głodu, chorób, bombardowań, ostrzałów artyleryjskich. Podobno otrzymał teczkę z dokumentami i wtedy zrozumiał, jak ważną pracę wykonują ci, którzy dokonują takich odkryć. Wiązankę czerwonych róż Putin złożył (znowu samotnie) na cmentarzu przy tablicy z datą 1942, gdzie być może został pochowany Wiktor. Na marginesie: w materiałach biograficznych dotyczących rodziny Putina mowa jest o jeszcze jednym starszym bracie Władimira, Albercie, który jak Wiktor też zmarł w dzieciństwie, ale jeszcze przed wojną. Kolejna tajemnica rodzinna, o której sam Putin nie wspomina.


ROSYJSKA RULETKA: CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW ANNY ŁABUSZEWSKIEJ >>>


Już nie pierwszy raz Putin samotnie spędza rocznicę w Petersburgu. Rok temu jego jednoosobową wizytę tłumaczono względami epidemicznymi. Media społecznościowe wyciągnęły wtedy zdjęcia snajperów rozstawionych na dachach budynków administracyjnych cmentarza (pisałam o tym na blogu 17 mgnień Rosji). W tym roku ochrona widocznie została poinstruowana, że takie materiały nie mogą trafić do mediów, bo przeciekły wyłącznie ustne relacje o zachowaniu niebywałych środków bezpieczeństwa.

Kolejnym punktem programu była wizyta w Muzeum Blokady Leningradu, gdzie udostępniono nową ekspozycję. Tym razem Putinowi towarzyszył gubernator Petersburga, Aleksandr Biegłow. Kijowski dziennikarz Witalij Portnikow tak opisuje odwiedziny Putina w muzeum: „Biegłow pokazuje Putinowi, jak 80 lat temu w zamkniętym w blokadzie Leningradzie wytwarzano elektryczność. W tym czasie rosyjskie rakiety niszczą infrastrukturę krytyczną, aby elektryczności nie było w Kijowie, Charkowie, Odessie, Dnieprze. I żadnemu z uczestników tej ceremonii do głowy nie przyjdzie, że coś tu jest nie tak. Putin, który okradł cały kraj, z poważnym wyrazem twarzy opowiada, jak jego matce podczas blokady ukradli kartki na chleb. Kilkadziesiąt lat po tym incydencie on sam pozostawi bez jedzenia i światła starsze kobiety – będą umierać w zimnych piwnicach Mariupola, pod gruzami domów wszędzie, gdzie sięgnęły ręce kremlowskiego Czikatiły” (Andriej Czikatiło – najsławniejszy seryjny zabójca ZSRR, z sadystyczną przyjemnością zamordował kilkadziesiąt kobiet i dzieci).

A potem było spotkanie z weteranami, na którym prezydent wygłosił kilka tez dotyczących planu wojny. Nicią, na którą Putin nawlókł perełki swych myśli, była historia dwóch wielkich wojen narodowych: 1812 i 1941-45. Po raz kolejny zaprezentował firmową obsesję na punkcie naginania i wypaczania historii na potrzeby bieżącej polityki. Stwierdził, że w blokadzie i w innych zbrodniach wojennych Hitlerowi pomagali przedstawiciele wielu państw zachodnich. „Wcześniej z uwagi na określoną tolerancję [cóż za ezopowa konstrukcja – AŁ] i aby nie psuć stosunków z wieloma krajami, o tym nie mówiliśmy”. Okazuje się, że rosyjska dyplomacja jest wzorem delikatności, kto by pomyślał. Teraz już nie oglądając się na wrażliwość, wymienił jako tych, którzy zdradziecko walczyli z ZSRR, m.in. Finlandię (o wojnie zimowej sobie nie przypomniał) i przysłaną przez Hiszpanię Błękitną Dywizję. Potem Putin wziął na warsztat Lwa Tołstoja i jego „Wojnę i pokój” jako kolejny argument na rzecz tezy, że Napoleon zjednoczył całą Europę, aby pokonać Rosję. Wniosek: teraz Europa znowu się zjednoczyła – jak za Napoleona i Hitlera – żeby docisnąć Rosję.

Dalej Putin sięgnął po swoją ulubioną płytę: kijowski Majdan to był przewrót. „Nie mogliśmy nie zareagować na to, co się tam dzieje. Zaczęto w istocie eliminować ludzi mieszkających na tych terytoriach [wschód Ukrainy – AŁ] tylko za to, że uważali się za związanych z rosyjską kulturą, rosyjskim językiem, naszymi wartościami. Długo czekaliśmy, chcieliśmy się dogadać. Jak się okazuje, wodzono nas za nos”. Powiedział jeszcze: „Rosja zaczęła specjalną operację wojskową, aby zakończyć działania bojowe, które toczyły się na Ukrainie od 2014 r.”. Co ciekawe, ten smakowity fragment odwróconej logiki telewizja wycięła ze swojej relacji. O „rosyjskiej wiośnie”, planach zbudowania Noworosji przez „zielone ludziki”, zestrzeleniu MH17 przez rosyjski system Buk i innych aspektach militarnej ingerencji Rosji w wewnętrzne sprawy Ukrainy Putin nie wspomniał.

Myśl o podstępnym Zachodzie Putin rozwinął na spotkaniu z robotnikami Zakładów Obuchowskich (część koncernu Ałmaz-Antiej, zbrojeniówka). Taka niby spontaniczna rozmowa to jedna z protez zastępujących dotychczasowe „bezpośrednie linie” prezydenta i społeczeństwa. Ten doroczny spektakl w 2022 roku się nie odbył, pustkę kremlowska służba prasowa próbuje zapełnić mniejszymi, krótkimi imprezami, które prezydent wykorzystuje do imitacji kontaktu ze społeczeństwem i do wygłaszania przemyśleń o najważniejszych wydarzeniach politycznych.

Ludzie przedstawieni w reportażu telewizyjnym jako pracownicy zakładów usłyszeli od prezydenta m.in., że „mamy wszelkie podstawy, by mówić, że walczymy z neonazizmem na Ukrainie. Tam Bandera, który współpracował z Hitlerem i mordował ludność cywilną, jest bohaterem narodowym”. Juz Aleszkowski, sowiecki dysydent, pisarz i satyryk, napisał kiedyś balladę „Towarzyszu Stalin, z pana wielki jest uczony”, szydzącą z tego, że wódz udzielał się jako wybitny językoznawca itd. Balladę Aleszkowskiego można przyłożyć i do quasi-historycznych wywodów Putina, który pozuje na znawcę historii, podczas gdy wiedzę zastępują mu wyglansowane na bieżący użytek kłamliwe twierdzenia. Zawodowi historycy zawsze mają do każdego passusu Putina zasadnicze uwagi. Ale Putinowi nie chodzi o prawdę historyczną, lecz o podbudowanie swoich politycznych decyzji jakimś sfabrykowanym mitem. Teraz prokremlowskie media usilnie budują nawiązanie do mitu wielkiej wojny ojczyźnianej – w propagandowym ujęciu Rosja na nikogo nie napadała, broni swoich ziem, swoich granic, to święta wojna i dlatego cały naród powinien się zjednoczyć wokół przywódcy, bo tylko on może dać odpór całemu Zachodowi, który napadł na Rosję itd.

Rozmowa w Zakładach Obuchowskich miała nie tylko aspekt historyczny – Putin chwalił kierownictwo za przestawienie zakładów na trzyzmianowy system pracy, cieszył się, że rakiet Rosja będzie miała trzy razy więcej niż USA, zapewnił też, że pracownicy zbrojeniówki nie będą podlegać mobilizacji. Spektakl w fabryce, gdzie na ścianach wiszą banery „Obronimy nasze rubieże”, służył zademonstrowaniu, że Moskwa jest przygotowana na prowadzenie długiej wojny. Relacji telewizyjnej z zakładów towarzyszył pasek „Wszystko dla zwycięstwa” (hasło znane z lat wojny ojczyźnianej), pod takim hasłem obradował też rząd, który odpowiada za techniczną obsługę pomysłów gospodarza Kremla.

Podsumujmy więc. Przesłanie – przeznaczone głównie na rynek wewnętrzny –jest takie: Zachód ma w swojej historycznej tradycji zamiar unicestwienia Rosji. Rosja walczy z ukraińskim nazizmem o swoje rdzenne ziemie. I będzie walczyć do upadłego, nawet jeśli nie uda się powstrzymać Zachodu przed dostarczeniem broni Ukrainie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej